W Polsce ginie 2 tys. dzieci rocznie. "Rodziny nadal na nie czekają"

Rokrocznie w Polsce za zaginione uznaje się około 2 tysięcy dzieci. - Rodziny nadal na nie czekają - bez względu na to, ile minęło lat. Nie zamykają książek, które czytały przed zaginięciem, nie sprzątają pokoi. Zostawiają wszystko tak, jak było - mówi Izabela Jezierska-Świergiel, wiceprezeska Fundacji Itaka. 25 maja obchodzimy Międzynarodowy Dzień Dziecka Zaginionego.

Po wielu latach bliscy pragną chociaż dowiedzieć się prawdy o losach zaginionegoPo wielu latach bliscy pragną chociaż dowiedzieć się prawdy o losach zaginionego
Źródło zdjęć: © Adobe Stock
Marta Słupska

"To sprawa, która mocno we mnie siedzi"

24 stycznia 1995 r. 10-letnia Ania Jałowiczor z Simoradza bawiła się na zorganizowanej w jej szkole zabawie karnawałowej. Przed 20 wyszła z budynku wraz z kolegą. Początkowo szli razem, w pewnym momencie jednak Ania powiedziała, że dalej pójdzie już sama. Od domu dzielił ją niespełna kilometr. Nigdy do niego nie dotarła.

W ciepłą i słoneczną sobotę 7 lipca 2012 roku 14-letnia wówczas Monika Kobyłka z Woli Gałeckiej opiekowała się dziećmi sąsiadów. Przez bliskich opisywana jest jako niezwykle pomocna i towarzyska. Nigdy nie sprawiała problemów wychowawczych. Wieczorem Monika powiedziała mamie, że idzie na spacer z koleżanką. Miała wrócić przed 23. Jej bliscy już nigdy więcej jej nie zobaczyli.

16-letni Seweryn Adamczyk z Tylmanowej wyszedł z domu w niedzielę 17 marca 2013 roku, nie mówiąc nikomu, gdzie się wybiera. Wcześniej tego dnia był z rodziną na mszy w kościele, zjadł obiad i odrabiał lekcje. O godzinie 16 jego starszy brat zobaczył go na przystanku. Chciał go podwieźć do domu, ale Seweryn tłumaczył, że czeka na kolegę. Dzięki lokalnemu monitoringowi wiadomo, że chwilę później nastolatek wsiadł do busa. Zdążył jeszcze wysłać dwóm koleżankom identycznego SMS-a, w którym informował, że dobrowolnie uciekł z domu i przeprasza bliskich za wszystko.

BRODACID LEK NA KURZAJKI - Q&A 4

Monika, Ania i Seweryn to trójka dzieci, których nigdy nie odnaleziono. W policyjnej bazie wciąż figurują 52 osoby małoletnie, których poszukiwania trwają dłużej niż pięć lat. Ich historie są wyjątkowe, bo, jak wyjaśnia WP Parenting mł. insp. Małgorzata Puzio-Broda, radca Wydziału Poszukiwań i Identyfikacji Osób Biura Kryminalnego Komendy Głównej Policji, zdecydowaną większość zaginionych dzieci udaje się odnaleźć. - Obecnie skuteczność poszukiwań zaginionych dzieci jest niemal stuprocentowa - mówi ekspertka.

Czasem dzieci odnajdują się same. - W przypadku starszych dzieci zdarza się, że nastolatek ucieka z domu i czeka, aż osiągnie pełnoletniość. Sama byłam świadkiem takiej rozmowy: dziewczyna zadzwoniła w dniu swoich osiemnastych urodzin i odwołała swoje poszukiwania. Miała do tego prawo, ponieważ osoba pełnoletnia nie musi mieć kontaktu z rodziną. Wtedy trzeba jednak potwierdzić swoją tożsamość w jednostce policji - wyjaśnia dla WP Parenting Izabela Jezierska-Świergiel, wiceprezes Fundacji ITAKA.

Zazwyczaj dzieci odnajdują się całe i zdrowe. Jednak nie zawsze. Takie sprawy są, jak podkreśla mł. insp. Puzio-Broda, dla niej najtrudniejsze.

- Niektórych dzieci nie udaje się odnaleźć żywych, bo np. popełniają samobójstwa. Zdarza się, że wcześniej zostawiają list, piszą sms do bliskich lub wiadomość w mediach społecznościowych. Niektórzy nikogo nie informują. To niezwykle trudne przypadki nie tylko dla rodziny, ale też dla policjantów, którzy pracują w terenie. Zawsze zadajemy sobie pytanie, czy można było coś zrobić, by zapobiec tragedii - mówi.

- Wydaje się, że młodzież jest obecnie w słabej kondycji psychicznej. Czasem bliscy nastolatka w kryzysie bagatelizują pewne symptomy. To problem wymagający systemowego rozwiązania i podejścia różnych instytucji, ale my, policjanci, jesteśmy na końcu tego łańcucha. Gdy my wkraczamy do akcji, to znaczy, że jest źle - dodaje.

Tragiczne zaginięcia pozostały także we wspomnieniach wiceprezeski Itaki. Izabela Jezierska-Świergiel opowiada historię 14-latki, która jechała rowerem do szkoły. Nigdy do niej nie dotarła. Znaleziono jedynie jej rower, którego stan wskazywał na to, że zdarzyło się coś złego.

- Po tygodniu wyszło na jaw, że potrącił ją daleki krewny. Tego dnia czekał na nią, by spowodować wypadek i zrobić jej krzywdę. To była późna jesień, pierwsze przymrozki. Na początku podejrzewano, że może osoba, która ją potrąciła, wystraszyła się i porzuciła ranną dziewczynę w lesie. Pamiętam, że miałam wtedy w głowie taką irracjonalną myśl: "Dziś w nocy ma być mróz, przecież ona tam zmarznie"... A ona już wtedy nie żyła. To sprawa, która mocno we mnie siedzi. Rok później zginął brat tej dziewczyny. Ich mama nagle straciła dwoje dzieci. Bardzo jej współczułam - mówi.

Czarna wołga i biały van

Zgodnie z najnowszymi danymi policji co roku mamy ok. 2 tysiące zaginięć dzieci: w 2024 roku było ich dokładnie 2098, w 2023 roku - 2074, a w 2022 - 2152. Najczęściej, z powodu kłopotów w domu lub szkole, zaginięcia dotyczą ucieczek nastolatków w przedziale wiekowym 14-17 lat.

- Zawsze uczulamy, że uciekanie z domu nie jest fanaberią. To ucieczka od problemów i zdarza się zwykle, gdy dziecko nie dostaje pomocy ze strony dorosłych. Wtedy wydaje mu się, że to jedyne rozwiązanie, podczas gdy tak naprawdę ucieczka tylko piętrzy kolejne problemy i może stanowić zagrożenie dla zdrowia i życia - mówi Jezierska-Świergiel.

- Niestety, jako społeczeństwo mamy tendencję do romantyzowania ucieczek, do mówienia, że dziecko uciekło, bo chciało przeżyć przygodę, coś wyjątkowego. To błąd. Dzieci nie uciekają dlatego, że mają za mało atrakcji w domu - dodaje.

Aktywne poszukiwania dziecka zaczyna się od zgłoszenia na policję: można to zrobić za pośrednictwem telefonu 112, a potem udać się na najbliższy komisariat. Na podstawie zebranych informacji policjanci oceniają wówczas, do jakiego poziomu zostanie przypisany zaginiony.

- Poziomy mają przypisane określone procedury, ale trzeba pamiętać, że każdy przypadek zaginięcia wymaga jednostkowego podejścia. Pierwszy poziom wiąże się z podejrzeniem zagrożenia wolności, zdrowia bądź życia i obejmuje dzieci do 10. roku życia albo w wieku 11-13 lat, drugi - nastolatków od 14. do 17. roku życia, a trzeci - dzieci które już wcześniej uciekły z domu - wyjaśnia mł. insp. Puzio-Broda.

- Zawsze możemy zmienić zgłoszenie z niższego poziomu na wyższy, a z wyższego na niższy - tylko w ciągu pierwszych 24 godzin od dokonania rejestracji osoby zaginionej w bazie danych - dodaje.

mł. insp. Małgorzata Puzio-Broda, radca Wydziału Poszukiwań i Identyfikacji Osób Biura Kryminalnego Komendy Głównej Policji
mł. insp. Małgorzata Puzio-Broda, radca Wydziału Poszukiwań i Identyfikacji Osób Biura Kryminalnego Komendy Głównej Policji © archiwum prywatne

Dopiero gdy sprawa jest zgłoszona na policję, bliscy zaginionego mogą liczyć na podjęcie działań Fundacji ITAKA. Służy do tego specjalny telefon w sprawie zaginionego dziecka i nastolatka 116 000.

- Wokół zaginięć narosło wiele mitów. Najbardziej zakorzenionym jest ten, który mówi, że z takim zgłoszeniem trzeba odczekać 24 godziny. To bzdura, zaginięcie trzeba sygnalizować na policji jak najszybciej, bo liczy się czas, każda minuta - podkreśla Jezierska-Świergiel.

Mityczne 24 godziny to nie jedyny fake news związany z zaginięciami. Inny, jak wyjaśnia ekspertka, to ten, który mówi, że lato to czas ucieczek (te zdarzają się cały rok, a najwięcej jest ich na przełomie jesieni i zimy oraz zimy i wiosny) oraz ten, który dotyczy rzekomych porwań dzieci z ulicy.

- Kiedyś to była czarna wołga, dziś mówi się raczej o białym vanie, do którego ktoś próbuje wciągać dzieci. Nie oznacza to oczywiście, że taka sytuacja nie może się zdarzyć - w ostatnim czasie mieliśmy takie zgłoszenie w Polsce. Porwania małoletnich z ulicy to jednak rzadkość. Od 15 lat, odkąd pracuję w ITACE, mieliśmy cztery takie przypadki - wyjaśnia Jezierska-Świergiel.

Ekspertka dodaje, że zdecydowana większość rodziców robi wszystko, by dziecko znalazło się całe i zdrowe. Bywają jednak tacy, którzy nie zgłaszają zaginięcia bądź nie zgadzają się na publikację wizerunku poszukiwanego.

- Obawiają się stygmatyzacji przez otoczenie, wstydzą się, mają poczucie, że zawiedli jako rodzice. Ogromnie ryzykują przy tym bezpieczeństwem dziecka. W naszej świadomości utarło się przekonanie, że uciekają tylko dzieci z domów patologicznych. To nieprawda, uciekają z każdych - wyjaśnia.

Wstyd prowadzi także do zatajania informacji przekazywanych policjantom. - Niektórzy zatajają ważne fakty, np. orientację dziecka, nałogi. Nie chcą o nich mówić, bo uważają, że to wstydliwe, ale dla nas to może być ważna wskazówka, gdzie dziecka szukać. Dlatego zawsze apelujemy o szczerość - dodaje mł. insp. Puzio-Broda.

Odkrycie prawdy

Niezależnie od tego, czy dziecka nie ma dzień, miesiąc czy rok, większość rodziców wciąż ma nadzieję na jego odnalezienie. Po wielu latach bliscy pragną chociaż dowiedzieć się prawdy o losach zaginionego.

- Ania Jałowiczor zaginęła trzydzieści lat temu, ale jej rodzice i brat wciąż jej szukają. Po tylu latach to już nie jest nawet poszukiwanie osoby, to jest poszukiwanie prawdy o tym, co się mogło wydarzyć - podkreśla Jezierska-Świergiel.

Ekspertka do dziś wspomina rozmowę z matką 14-letniego chłopca, który pojechał wieczorem zrobić zakupy i słuch po nim zaginął. Wiadomo było tylko, że wcześniej doszło między nim a jakimś kierowcą do kłótni na drodze.

- Ta mama w każdy weekend piecze ciasto, czekając na powrót syna do domu, myśląc: "A co jeśli nie upiekę, a on akurat wróci? Pomyśli, że na niego nie czekałam" - opowiada.

- Rodziny zaginionych dzieci nadal na nie czekają - bez względu na to, ile minęło lat. Nie zamykają książek, które czytały przed zaginięciem, nie sprzątają pokoi. Zostawiają wszystko tak, jak było - dodaje.

Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie

Nauczycielka mówi, co najchętniej dostałaby w prezencie. "Naprawdę się przydadzą"
Nauczycielka mówi, co najchętniej dostałaby w prezencie. "Naprawdę się przydadzą"
Śmierć czteromiesięcznego Oskara. Sprawę zbada sejmowa komisja
Śmierć czteromiesięcznego Oskara. Sprawę zbada sejmowa komisja
Horror na dziecięcym oddziale. Pielęgniarka robiła to noworodkom
Horror na dziecięcym oddziale. Pielęgniarka robiła to noworodkom
Dramat dzieci z rodziny zastępczej z Dolnego Śląska. Kontrola wykazała rażące nieprawidłowości
Dramat dzieci z rodziny zastępczej z Dolnego Śląska. Kontrola wykazała rażące nieprawidłowości
300 zł na każde uczące się dziecko. Rusza nabór wniosków
300 zł na każde uczące się dziecko. Rusza nabór wniosków
Rafał Maślak po powrocie córki ze szpitala apeluje do rodziców. "Warto zaufać intuicji"
Rafał Maślak po powrocie córki ze szpitala apeluje do rodziców. "Warto zaufać intuicji"
Zniszczone auto, groźby. Rodzina chorej 5-latki walczy z sąsiadami
Zniszczone auto, groźby. Rodzina chorej 5-latki walczy z sąsiadami
Trzy rzeczy, które pediatra wyrzuciła ze swojej kuchni. To samo radzi innym rodzicom
Trzy rzeczy, które pediatra wyrzuciła ze swojej kuchni. To samo radzi innym rodzicom
Najmłodszy "ręcznikowiec" na all inclusive. Filmik oburzył internautów
Najmłodszy "ręcznikowiec" na all inclusive. Filmik oburzył internautów
Emocje ojca też mają znaczenie. Tak psychiczny stan taty wpływa na rozwój dziecka
Emocje ojca też mają znaczenie. Tak psychiczny stan taty wpływa na rozwój dziecka
Tyle kosztuje obecnie wychowanie dziecka w Polsce. Nowe dane
Tyle kosztuje obecnie wychowanie dziecka w Polsce. Nowe dane
Imię uwielbiane w okresie PRL-u. W 2024 roku nazwano tak tylko 16 dziewczynek
Imię uwielbiane w okresie PRL-u. W 2024 roku nazwano tak tylko 16 dziewczynek