Malutka dziewczynka w oknie życia. Matka zostawiła przy dziecku list
W niedzielę 10 marca około godziny 8 rano w okna życia we Wrocławiu pojawiła się półtoramiesięczna dziewczynka. Dziecko było zadbane. Do okna jego mama włożyła także list z kilkoma informacjami.
1. Siostry nazwały ją Łucja
- Dyżur miała dzisiaj wyjątkowo s. Otylia, która na co dzień zajmuje się innymi obowiązkami. To było jej pierwsze dziecko i pierwszy raz, kiedy została sama pod telefonem, bo pozostałe siostry zajmujące się oknem życia pojechały na spotkanie do Trzebnicy. S. Otylia przeszła dzisiaj chrzest bojowy, ale spisała się na medal - mówiła w rozmowie z Niedzielą Wrocławską s. Ewa Jędrzejak, prezes Fundacji Evangelium Vitae, boromeuszka dyżurująca w Oknie Życia.
- To są ogromne emocje. Mi przy każdym kolejnym dziecku drżą ręce, mimo że dyżuruję przy oknie życia niemal 15 lat - dodała.
Jak wynika z relacji s. Jędrzejak, malutka dziewczynka była spokojna i w dobrym stanie.
- Przy dziecku był list od mamy z kilkoma informacjami. Ale nie oddaje się dziecka ot tak, więc na pewno dla mamy to był wielki dramat i trudności, o których nie wiemy. Tym bardziej trzeba ją wspierać modlitwą i dziękujemy jej, że mimo trudnej sytuacji życiowej uratowała to dziecko - mówi.
Siostra Otylia, która znalazła dziewczynkę, nadała jej imię Łucja. To imię tymczasowe, bo jeśli dziecko trafi do adopcji, jej nowi rodzice będą mogli wybrać inne.
- W naszych modlitwach będziemy pamiętać o Łucji. Łucja, czyli ta, która nosi w sobie światło, niech będzie światełkiem dla świata, niech rozjaśnia mrok i przynosi innym radość - wyjaśnia s. Jędrzejak.
- Omadlamy rodziców, którzy nie dali rady, ale także tych, którzy to dziecko w przyszłości przyjmą i stworzą mu dom. My patrzymy na tę sytuację jak na podwójną miłość: miłość matki biologicznej, która dziecko urodziła, nie abortowała, tylko dała mu szansę i miłość nowych rodziców, którzy to dziecko przyjmą, pokochają i wychowają - dodaje.
Łucja jest 22. dzieckiem znalezionym w oknie życia we Wrocławiu. Poprzednim razem, 30 stycznia, znaleziono w nim nowonarodzonego chłopczyka. Siostry boromeuszki przyznają, że zdarza im się spotykać dzieci, które znalazły w takich oknach.
- Same nie szukamy kontaktu, ale niektórzy z rodziców adopcyjnych mają taką potrzebę, by dzieci do nas przyprowadzić. Jest to dla nas wielkie szczęście zobaczyć, jak pięknie się rozwijają, jak "rozkwitają" w nowych rodzinach. To są historie pełne nadziei i miłości - mówi s. Jędrzejak.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl