Uratował 3-letnie dziecko. Ratownik medyczny o incydencie zadławienia
Ratownik medyczny Tomasz Modrzewski podzielił się w social mediach poruszającą historią ze swojego dyżuru. Jak relacjonował, otrzymał zgłoszenie od matki 3-latka. "Zadławienie, dziecko 3 lata, dusi się, pluje krwią" - opisuje Modrzewski.
W tym artykule:
Wezwanie do 3-latka, który się zadławił
Tomasz Modrzewski to ratownik medyczny z Grudziądza, kierownik Zespołu Ratownictwa Medycznego w Regionalnym Szpitalu Specjalistycznym. Modrzewski aktywnie działa również w social mediach, gdzie w ostatnim wpisie podzielił się mrożącą krew w żyłach historią z dyżuru.
Jak relacjonuje ratownik medyczny, tego dnia dyżur był spokojny. Do momentu odebrania jednego zgłoszenia.
"Zadławienie, dziecko 3 lata, dusi się, pluje krwią. Szybko złapałem za klamkę pokoju kolegi.- Wojtek, zbieraj się, mamy zadławione dziecko! Musimy się pospieszyć!" - pisze w poście Modrzewski.
W poruszającym wpisie relacjonuje kolejne minuty akcji, w której czas był na wagę złota. Zgodnie z informacjami widocznymi w systemie nawigacji ratownicy mieli dojechać na miejsce zdarzenia w ciągu 12 minut. A to - jak pisze Modrzewski - "wieczność".
"W żołądku czuję silny niepokój. Czy uda nam się dojechać na czas? Czy damy radę uratować to dziecko? A może znów będę musiał powiedzieć: Bardzo mi przykro, ale pani dziecko nie żyje. Boże, tylko nie to!" - pisze ratownik.
"Zaczęłam krzyczeć i uderzać je w plecy"
W dalszej części relacji ratownik opisuje, jak wygląda podróż na miejsce zdarzenia i jakie emocje jej towarzyszą. "Już prawie jesteśmy. Przeciskamy się ambulansem między zaparkowanymi przy chodniku autami. Pod niewielkim blokiem macha do nas mężczyzna. - To tam! Zabieramy cały sprzęt i wbiegamy do klatki schodowej. Betonowymi schodami wspinamy się wysoko. Duszne powietrze utrudnia oddech. - Czy to płacz? - pytam sam siebie. Tak, wyraźnie słyszę płacz dziecka. Wbiegamy do mieszkania".
Kolejny obrazek to matka trzymająca na rękach płaczącego chłopca i ojciec, który pokazuje ratownikom umieszczonego na dłoni cukierka. Tłumaczy, że uderzał dziecko w plecy do momentu, aż landrynek wypadł.
"- Dziecko ssało cukierka i nagle zobaczyłam, jak robi wielkie oczy i jakby chciało zwymiotować, zrobiło się sine... Zaczęłam krzyczeć i uderzać je w plecy, ale to nic nie dało. Siostra wezwała pogotowie. - A ja, panie, usłyszałem krzyki - wtrąca się ojciec - i przybiegłem z podwórka. Złapałem Piotrka i normalnie przełożyłem go przez kolano, i uderzałem w plecy, aż cukierek wypadł. Tak mówiła ta dyspozytorka, a ja widziałem, jak to się robi w internecie…"
"Chłopczyk otrzymał od ojca drugie życie, a od nas pluszowego misia" - pisze ratownik na zakończenie.
Modrzewski nie bez powodu dzieli się tą pełną emocji historią w sieci. Niesie ona ze sobą ważne przesłanie - każdy powinien wiedzieć, jak udzielić pierwszej pomocy.
Zadławienie. Co się dzieje minuta po minucie
Dlaczego jest to tak istotne? W przypadku zadławienia ciało obce blokuje drogi oddechowe, a to z kolei może prowadzić do niedotlenienia mózgu. W tym wypadku liczy się każda minuta.
Pierwsze 0-1 minuta. Dziecko nie może oddychać, ale nadal jest przytomne. Skóra może zacząć sinieć, szczególnie w okolicach ust. W tym momencie najważniejsze jest szybkie rozpoznanie sytuacji i natychmiastowe rozpoczęcie działań ratunkowych.
1-2 minuta. Niedobór tlenu zaczyna wpływać na mózg. Dziecko może tracić przytomność. Następuje spowolnienie reakcji neurologicznych. Należy wykonać 5 uderzeń w okolicę międzyłopatkową (u niemowląt na przedramieniu, u starszych dzieci w pozycji pochylonej), a jeśli to nie pomaga - 5 uciśnięć nadbrzusza (tzw. rękoczyn Heimlicha, tylko u dzieci powyżej 1. roku życia).
2-3 minuta. Dochodzi do szybkiego pogarszania się funkcji mózgu. Brak reakcji - dziecko nie oddycha, nie porusza się. Jeśli dotychczasowe działania nie przyniosły skutku, należy kontynuować sekwencje uderzeń i ucisków oraz niezwłocznie wezwać pogotowie (112), jeśli jeszcze tego nie zrobiono.
3-5 minuta. W mózgu zachodzą pierwsze nieodwracalne zmiany. Komórki nerwowe zaczynają obumierać z powodu braku tlenu. Pojawia się ryzyko trwałych uszkodzeń neurologicznych - zaburzeń pamięci, świadomości, ruchu.
Po 5 minutach. Szanse na pełne odzyskanie sprawności maleją drastycznie. Mózg ulega poważnym uszkodzeniom. Jeśli pomoc nie nadejdzie, może dojść do zatrzymania krążenia i śmierci mózgowej.
Źródła:
Facebook.