Rozżaleni uczniowie biją na alarm. Powód? Zbyt mało nauki
Uczniowie prywatnego technikum prowadzonego przez TEB Edukacja wybrali placówkę ze względu na nowoczesne i praktyczne nauczanie, które miała oferować. Dziś na łamach lokalnej prasy skarżą się na lekceważące podejście dyrekcji. Twierdzą, że za mało się uczą.
W tym artykule:
Uczniowie klasy informatycznej niezadowoleni
TEB Edukacja to firma oferująca m.in. nauczanie na poziomie średnim, ale także prowadząca szkoły policealne czy szkolenia zawodowe. Dobrze rozreklamowana firma z placówkami w wielu polskich miastach zachęca potencjalnych uczniów nowoczesnymi klasami o praktycznych profilach (np. informatycznym), a gwarantowaną satysfakcję podkreśla na swojej stronie uzyskanym Laurem Konsumenta. Zdaniem uczniów katowickiego technikum, obietnice te nie pokrywają się z rzeczywistością.
Osoby uczęszczające do TEB Technikum w Katowicach podzieliły się swoją historią z lokalną redakcją "Gazety Wyborczej". Z lęku przed dyrekcją poprosiły o zmianę ich imion. Do grona niezadowolonych należy m.in. uczeń uczęszczający do klasy o profilu informatycznym, która znajduje się pod patronatem renomowanej firmy Intel.
- Daje mi to dodatkową godzinę lekcyjną, organizowaną przez Intela, ale podobnie jak na lekcjach programistyczno-informatycznych, podczas tych dodatkowych lekcji niewiele się dzieje - relacjonuje.
7 cech, które świadczą o tym, że dziecko osiągnie sukces
Wraz z kolegami z klasy podkreśla, że nauczyciele często każą im zająć się swoimi sprawami i lekceważą ich prośby o przydzielenie rozwojowych zadań.
- Nauczyciele to w większości młodzi ludzie dopiero po studiach. Przychodzą na zajęcia z własnymi laptopami, każą nam włączyć swoje laptopy i zająć się sobą - mówi jeden z uczniów.
- Powinniśmy się uczyć robienia stron i aplikacji, ale nic takiego się nie dzieje. Mimo zapewnień nauczycieli, że jesteśmy na bieżąco z materiałem, rzeczywistość pokazuje, że niewielu z nas faktycznie opanowuje omawiane tematy. Jak przychodzi do sprawdzianów, niewielu z nas zdaje. Boimy się, że egzamin zawodowy także zda jakiś mały procent - wyznają uczniowie.
Sprzęt tylko na pokaz?
Uczęszczająca do katowickiego technikum TEB młodzież w liście do redakcji podkreśla także, że szkoła ma w swoim posiadaniu np. drukarki 3D, gogle VR oraz kosztownego, nowoczesnego robota, jednak sprzęt ten jest prezentowany... jedynie podczas dni otwartych, czyli trzy razy do roku, a uczniowie nie mają z nim styczności podczas żadnych zajęć.
Dyrekcja jest zdziwiona zarzutami i zapewnia, że dotąd nie dotarły do niej żadne sygnały o nieodpowiedniej jakości nauczania. W wyniku niepokojących doniesień, władze szkoły zdecydowały się przeprowadzić wśród uczniów anonimowe badanie jakości oferowanych usług edukacyjnych.
- Przeprowadziliśmy krótką ankietę wśród uczniów klas informatycznych. Wzięło w niej udział 106 uczniów. Tylko dwóch stwierdziło, że zajęcia nie są prowadzone należycie, a jakość lekcji oceniono na 4,23 - mówi przedstawicielka dyrekcji w rozmowie z redakcją katowice.wyborcza.pl.
Na zarzut niewykorzystywanego sprzętu, dyrekcja odpowiada jasno, że tego typu zajęcia praktyczne przewidziane są dopiero w późniejszych klasach. Władze szkoły podkreślają również, że marginalne przypadki niezadowolenia ze strony uczniów mogą wynikać z różnic w zaawansowaniu, a program placówki skonstruowany został tak, aby każdy mógł za nim nadążyć. Technikum informuje także, że przeprowadziło już wnikliwą kontrolę jakości w swojej szkole (z udziałem centrali firmy w Poznaniu), a także pracuje nad poprawą komunikacji z uczniami.
- Jeśli w raporcie pojawią się niepokojące sygnały, zrobimy wszystko, aby je zweryfikować i wprowadzić korekty. Ta sytuacja dała nam do myślenia - zapewnia kadra szkoły.
Aleksandra Zaborowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl