Trzy rzeczy, które pediatra wyrzuciła ze swojej kuchni. To samo radzi innym rodzicom
Wraz z początkiem wakacji wielu rodziców uzupełnia spiżarnie w nadziei na beztroskie lato. Jednak, jak ostrzega amerykańska pediatra dr Manasa Mantravadi, sezon upałów to także idealny moment, by zwrócić uwagę na zagrożenia, jakie czyhają na najmłodszych w naszej własnej kuchni. I to nie tylko w jedzeniu.
W tym artykule:
Dobre nawyki zaczynają się w dzieciństwie
Jako lekarz i matka dr Mantravadi od lat interesuje się wpływem środowiska domowego na zdrowie dzieci. To właśnie z myślą o ich bezpieczeństwie wyeliminowała ze swojego otoczenia trzy powszechnie używane rzeczy, które mogą zaburzać rozwój dzieci, zwłaszcza w pierwszych latach życia.
Plastik – cichy wróg w wysokiej temperaturze
Choć plastikowe sztućce, pojemniki czy torebki wydają się niegroźne, to w upale mogą stać się tyglem toksyn. Wysoka temperatura sprzyja przenikaniu mikroplastików oraz tzw. "wiecznych chemikaliów" (PFAS) do jedzenia i napojów.
Dotyczy to zwłaszcza sytuacji, gdy dziecko zjada posiłek z plastikowego pojemnika po tym, jak ten przebywał godzinami w nagrzanym samochodzie lub plecaku.
Toksyczne kosmetyki. Naukowcy alarmują: ponad połowa zawiera szkodliwą substancję
Mikroplastiki gromadzą się w organizmie, a niektóre z zawartych w nich substancji mogą zakłócać gospodarkę hormonalną, wpływać na rozwój układu nerwowego i odpornościowego. Dzieci są na nie szczególnie wrażliwe, bo ich organizmy dopiero się kształtują.
Agresywna chemia
Drugi wróg to silne detergenty stosowane do czyszczenia kuchni. Zamiast nich pediatra stosuje prostą i bezpieczną alternatywę: mieszankę octu i sody oczyszczonej. Jak podkreśla, domowa chemia może zawierać lotne związki organiczne (VOC), które drażnią drogi oddechowe i mogą nasilać objawy astmy, szczególnie u dzieci.
Proste rozwiązania z domowej spiżarni potrafią skutecznie zdezynfekować powierzchnie bez ryzyka wdychania szkodliwych oparów.
Zobacz także: UE zaostrza przepisy dotyczące bezpieczeństwa zabawek. Te gadżety znikną ze sklepowych półek
Przekąski w przebraniu zdrowia
Kolejna rzecz, z której dr Mantravadi całkowicie zrezygnowała, to produkty "dla dzieci", które w rzeczywistości są pełne cukru i konserwantów. Kolorowe płatki, żelki, napoje owocowe – choć reklamowane jako odpowiednie dla najmłodszych – nierzadko zawierają nadmiar cukrów prostych, tłuszczów trans i dodatków do żywności.
Spożywanie ich w nadmiarze nie tylko sprzyja otyłości, ale także zaburza regulację apetytu, pogarsza koncentrację i może przyczyniać się do rozwoju insulinooporności już w dzieciństwie.
Czym zastąpić to, co szkodliwe?
Zainspirowana zaleceniami Amerykańskiej Akademii Pediatrii z 2018 roku, dr Mantravadi postawiła na stal nierdzewną i szkło – dwa materiały, które nie przenikają do jedzenia i są wielokrotnie przebadane pod względem bezpieczeństwa.
Lekarka zwraca uwagę, że dzieci uczą się głównie przez obserwację. To, co widzą w domu – jak i na czym jedzą, jaką strukturę ma posiłek – kształtuje ich podejście do jedzenia na całe życie. Rodzice są pierwszymi nauczycielami zdrowego odżywiania przez codzienne wybory, podkreśla.
Dr Mantravadi przypomina, że nie chodzi tylko o eliminowanie ryzyka teraz, ale o budowanie podstaw dla długiego, zdrowego życia.
Dominika Najda, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- dr manasa mantravadi