Szkodliwe substancje w diecie dziecka

Już w latach 90. XX wieku u dzieci z ADHD zauważono nieprawidłowości żywieniowe i metaboliczne. Badacze wykazali, że niezwykle istotnym czynnikiem w terapii nadpobudliwości jest właściwa dieta. Jej głównym elementem była eliminacja cukru.

Dlaczego? Działa on na dzieci trochę jak narkotyk, podnosząc poziom neuroprzekaźników: dopaminy, serotoniny, noradrenaliny i adrenaliny. Powoduje rozdrażnienie i problemy z koncentracją. Jego spożycie prowadzi do znacznych wahań insuliny we krwi.

Czy zatem wystarczy ograniczyć dzieciom dostęp do słodyczy, by pozbawić je źródła cukru? W tę pułapkę wpada dzisiaj wielu rodziców. Jeśli spojrzymy na etykiety niektórych jogurtów, płatków śniadaniowych, soków, a nawet mleka modyfikowanego i dań dla niemowląt, to już na początku składu znajdziemy syrop glukozowy lub glukozowo-fruktozowy. Oba działają na organizm podobnie jak cukier. Zwiększają ryzyko nadwagi i otyłości, a ponadto przyczyniają się do kształtowania złych nawyków żywieniowych.

Nie tylko w produktach spożywczych znajdziemy słodkie dodatki. Obecne są one również w syropach i produktach witaminowych dla dzieci, które – w opinii producentów – mają pomóc zwiększyć odporność. Niestety, mogą działać odwrotnie, ponieważ cukier to świetna pożywka dla różnych patogenów.

Lizaki, cukierki, żelki, galaretki – wszystkie są nie tylko słodkie, ale też kolorowe. Swoją barwę, która tak przyciąga wzrok najmłodszych, zawdzięczają najczęściej sztucznym barwnikom. Niektóre z nich, np. tetrazyna (E102), żółcień pomarańczowa (E110) czy azorubina (E122), mają negatywny wpływ na układ nerwowy dziecka. Wywołują rozdrażnienie i nadpobudliwość. W wielu produktach znaleźć możemy również konserwanty, a wśród nich te najpopularniejsze – glutaminian (E 621) i benzoesan sodu (E 211).

Glutaminian sodu, obecny m.in. w chipsach, wędlinach, parówkach, chrupkach smakowych, podejrzewany jest o wywoływanie problemów ze snem. Sądzi się ponadto, że powoduje bóle głowy i nasila objawy astmy. Na etykietach kryć się może pod nazwami: ekstrakt drożdżowy, autolizowane drożdże, hydrolizowane białka roślinne.

Z kolei benzoesan sodu znajdziemy w wielu produktach, które na co dzień goszczą w diecie najmłodszych, m.in. dżemach, sosach, konserwach rybnych, przetworach owocowych. W połączeniu z kwasem askorbinowym (witaminą C) benzoesan sodu tworzy rakotwórczy benzen, a oba te składniki można znaleźć m.in. w napojach gazowanych.

Lista substancji konserwujących stosowanych nie tylko w przemyśle spożywczym, ale też w farmacji jest bardzo długa. Ich całkowita eliminacja wydaje się więc niemal niemożliwa. Warto jednak spróbować je ograniczyć. W jaki sposób?

Nawykiem dla nas powinno stać się czytanie etykiet. To tylko pozornie trudne zadanie, do którego bardzo szybko można się przyzwyczaić. Jeśli na pierwszej pozycji listy składników znajdziemy cukier lub inne substancje słodzące, lepiej odłóżmy ten produkt na półkę.

Dokonujmy świadomych wyborów. Zrezygnujmy z jogurtu o smaku truskawkowym. Wybierzmy jogurt naturalny i dodajmy do niego truskawki. Smak deseru możemy poprawić miodem, rodzynkami lub ziarnami słonecznika. Od najmłodszych lat uczmy też dzieci picia wody.

Do codziennego jadłospisu włączmy owoce, warzywa i orzechy. Są pełne witamin i minerałów, których młody organizm bardzo potrzebuje. Podstawą dobrego zdrowia i samopoczucia jest zdrowia dieta. Powinna być pozbawiona sztucznych dodatków i konserwantów. Na szczęście coraz większa grupa producentów stawia na naturalne składniki. Warto szukać ich podczas codziennych zakupów.