Relacje uczniów i rodziców rzutują na proces edukacji. "Szkoła może wspierać wychowanie, ale nie zastąpi domu"
Na facebookowym profilu prowadzonym przez doświadczonego pedagoga "OKE czyli Okiem Krytycznego Egzaminatora" pojawił się wpis, który wzbudził duże zainteresowanie internautów. Autor dotknął wrażliwej kwestii wychowania dzieci i tego, jak relacje z rodzicami w domu przekładają się na zachowanie w szkole.
W tym artykule:
Coraz częściej dzieci nie mówią "mamo", "tato”
Artur Szymanek, który stoi za wspomnianym profilem, zwraca uwagę, że dzieci coraz częściej zwracają się do rodziców jak do kolegów, a nie jak dorosłych, którym należy się szacunek. Zdarza się, że nie mówią do nich: "mamo", tato".
Z drugiej strony, takie "spoufalanie" wcale nie przekłada się na bliższe relacje czy większą otwartość. Nie gwarantuje głębszej więzi.
"Coraz częściej słyszę też od uczniów, że w domu praktycznie nie rozmawiają z rodzicami – każdy jest zajęty swoimi sprawami, a życie przeniosło się w dużej mierze do internetu i wirtualnych kontaktów" – pisze nauczyciel. "Wiele domów zapewnia dzieciom opiekę i codzienne potrzeby, ale trudno nazwać to prawdziwym wychowaniem" – dodaje.
Zobacz także: Raport odsłania smutną prawdę o polskiej szkole. Ta grupa najczęściej doświadcza przemocy
Pod postem nauczyciela wywiązała się dyskusja.
"Dowiedziałem się od uczniów, że rozmawiają że mną częściej, niż z rodzicami. Mam nadzieję, że to nie jest do końca prawda" – napisał internauta.
"Ten tekst jest typowym głosem idealizującym przeszłość, opartym na tęsknocie za autorytetem i prostotą dawnych czasów. Pomija złożoność rzeczywistości, zrzuca winę na formę, a nie dostrzega sedna problemów: braku czasu, presji, samotności, braku dialogu i autentycznej obecności dorosłych w życiu dzieci. Nie proponuje realnych rozwiązań, tylko stawia na powrót do tradycyjnych form, co dla wielu osób nie zadziała – napisał inny komentujący. – Zawsze mówiłem do rodziców po imieniu i nigdy nie czułem przez to braku szacunku czy dystansu. Dla mnie ważniejsze było, czy możemy ze sobą rozmawiać, wspierać się i ufać sobie, a nie to, jakich dokładnie słów używamy".
"Teraz głosi się hasło, że szkola nie jest od wychowania, tylko rodzice. Kiedyś szkoła uczyła rygoru, uczyła szacunku i kultury. Oczywiście że rodzice są od wychowania jednostki, ale to szkoła we wczesnych latach uczy zachowania w społeczeństwie. Niestety skutki w tych czasach są tak fatalne, że dziecko wychowane przez 'nowoczesną' mamusię potrafi nie mieć, ani kultury, ani podstawowych zasad zachowania w społeczeństwie, ani jakiegoś respektu w swoim zachowaniu do innych. Potem zbiera się taka śmietanka towarzyską w budynku szkolnym i robi co chce, a to się odbija na innych w otoczeniu" – skomentowała kolejna osoba.
"Dziecko ma być wolne w swojej autonomii"
Problemy zaczynają się, gdy nauczyciele starają się wprowadzić pewne zasady i zachęcić do respektowania ich przez uczniów.
"Kiedy szkoła próbuje wprowadzić choćby najprostsze zasady – używanie zwrotów grzecznościowych, przestrzeganie reguł w klasie – natychmiast pojawiają się głosy rodziców, że 'to tresura', 'nie można zmuszać dziecka', 'dziecko ma być wolne w swojej autonomii' - pisze Szymanek.
A jednocześnie ci sami rodzice potrafią publicznie przyznać, że z ulgą wysyłają dzieci z powrotem do szkoły po wakacjach, bo wreszcie ktoś przejmuje opiekę i wprowadza minimum porządku, zauważa autor. Ten paradoks dobrze pokazuje, jak często dyscyplina mylona jest z przymusem, choć w rzeczywistości jest potrzebną ramą do budowania relacji i nauki.
Dyscyplina – w rozumieniu autora – nie ma nic wspólnego z karą czy restrykcją. To raczej ramy, które pomagają dzieciom rozwijać się i uczyć w poczuciu bezpieczeństwa. "Bez niej lekcja staje się chaosem: dzieci przerywają nauczycielowi, nie potrafią współpracować, nie przyznają się do błędów, nie słuchają innych. Dyscyplina daje bezpieczne granice, w których dziecko może realnie się rozwijać i zdobywać wiedzę" – wyjaśnia pedagog.
"Szkoła może wspierać wychowanie, ale nie zastąpi domu"
Wszystko sprowadza się więc do tego, co dzieje się w domu. Jeśli rodzice nie wyznaczają granic i nie budują relacji opartych na rozmowie i szacunku, szkoła nie ma szans tego nadrobić. Zamiast przekazywać wiedzę, nauczyciele i uczniowie muszą walczyć o porządek. "Szkoła może wspierać wychowanie, ale nie zastąpi domu" – stwierdza autor wpisu.
Kim jest autor wpisu?
Autorem refleksji opublikowanych na profilu "Okiem Krytycznego Egzaminatora" jest Artur Szymanek, doświadczony pedagog, z ponad 30-letnim stażem zawodowym. Jest nauczycielem dyplomowanym, egzaminatorem Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej i egzaminatorem ECDL, trenerem programu Odyseja Umysłu. Jak sam zaznacza, swoją pracę traktuje nie jako zawód, lecz powołanie, które daje radość, satysfakcję i głębokie poczucie sensu.
Magdalena Pietras, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- Facebook "OKE czyli Okiem Krytycznego Egzaminatora"