Przeżyła, chociaż ważyła zaledwie pół kilograma
Urodziła się cztery miesiące przed terminem, ważyła pół kilograma i miała zaledwie 1 proc. szans na przeżycie. Jej matka postanowiła walczyć o dziecko.
1. Jeden procent wystarczył
Kiedy 20-letnia Sadie Cratchley trafiła do szpitala lekarze ostrzegali ją i jej 27-letniego męża Marca, że ich dziecko ma zaledwie jeden proc. szans na przeżycie. Zarówno ona, jak i jej mąż nie dali za wygraną i wierzyli, że dziecko przeżyje i wrócą razem do domu.
Dziewczynka przyszła na świat w 23. tygodniu ciąży. Ważyła zaledwie pół kilograma i mierzyła ok. dwudzieścia siedem centymetrów. Lekarze, którzy uratowali jej życie, nie ukrywają, że gdyby przyszła na świat zaledwie dzień wcześniej, nie mogliby jej pomóc. Kaci-Rose, bo tak nazwali malutką jej rodzice, skończyła już osiem miesięcy. Obecnie waży ponad trzy i pół kilograma.
2. Ciąża przebiegała prawidłowo
Jak informuje Sadie Cratchley, jej ciąża przebiegała bez żadnych niepokojących objawów. Do czasu. Dziewiątego stycznia br. zaczęła krwawić. Została natychmiast przetransportowana do szpitala w Musgrove Park Taunton, Somerset. Przyszła matka trafiła do placówki medycznej z rozwarciem na cztery centymetry.
Jak sama przyznaje, czuła się zarówno odurzona, jak i przerażona tym, co może stać się z nią i jej dzieckiem. – Kiedy powiedziano mi, że ona ma zaledwie 1 proc. szans na przeżycie, zaczęłam płakać i długo nie mogłam przestać – opowiada w jednym z wywiadów Sadie Cratchley.
Kaci-Rose przyszła na świat dziewiątego stycznia. Podłączono ją do respiratora oraz specjalnych rur, ponieważ płuca były jeszcze zbyt słabo rozwinięte, by mogła zacząć samodzielnie oddychać. Dziewczynce zostały również podane leki, które miały uratować nerki. Pod respiratorem Kaci-Rose przebywała jedenaście tygodni. W tym samym czasie przeszła również laserową operację oka.
3. Powrót do domu
Rodzice małej Kaci-Rose spędzili z nią w szpitalu sześć miesięcy. Do domu wrócili pierwszego lipca. Wówczas dziewczynka ważyła już prawie trzy kilogramy, ale wciąż była podłączona do aparatury medycznej, która monitorowała i mierzyła puls serca, a także ilość dostarczanego do organizmu tlenu. Teraz wraca do zdrowia, ma już osiem miesięcy, ale rozwojowo znajduje się na poziomie czteromiesięcznego malucha.
Rodzice wciąż otrzymują nowe informacje o stanie zdrowia dziecka. Niewykluczone, że dziewczynka ma porażenie mózgowe, ale na razie jest jeszcze zbyt wcześnie, aby postawić jednoznaczną diagnozę. Powiedziano im również, że Kaci-Rose nie będzie mogła ani widzieć, ani słyszeć, ale rodzice twierdzą, że maleństwo już odbiera niewielkie bodźce ze środowiska zewnętrznego – zarówno słuchowe, jak i wzrokowe.
– To była wyboista droga. Każdy nowy dzień traktujemy jak dar i czerpiemy z niego radość. Spędzamy z naszą córką każdą chwilę i zrobimy wszystko, aby mieć pewność, że będzie miała normalne życie – mówi Sadie Cratchley.