Pedagog alarmuje. "Podpisujecie zgodę na potencjalną śmierć dziecka"
Co powinien zrobić nauczyciel, gdy dziecko w szkole jest agresywne w stosunku do siebie lub innych? Joanna Ławicka, pedagog specjalny, doktor nauk społecznych w zakresie pedagogiki i prezes zarządu Fundacji Prodeste, opublikowała na Facebooku wpis, który zelektryzował internautów.
W tym artykule:
Śmierć z powodu przytrzymywania
Joanna Ławicka zwróciła w swoim wpisie uwagę na proceder dawania rodzicom w placówkach edukacyjnych do podpisania "zgody na zastosowanie procedury wobec dziecka przejawiającego zachowania agresywne".
W jej ramach rodzice wyrażają zgodę m.in. na przytrzymanie dziecka, jego unieruchomienie w pozycji leżącej, odizolowanie w osobnym pomieszczeniu, przytrzymanie siłą czy "holding" definiowany jako "trzymanie dziecka w uścisku".
Ławicka przypomniała w swoim wpisie historie dzieci, które straciły życie z powodu unieruchomienia. Wspomina m.in. 13-letnią Stephanie Jobin, która zmarła z powodu uszkodzenia mózgu po unieruchomienia workiem obciążającym, 9-letniego Gabriela Poiriera, który zmarł z powodu unieruchomienia kocem obciążeniowym czy 14-letniego Josepha Wintersa, który zmarł z powodu przytrzymania przez personel szkoły.
Przemoc w rodzinie - poruszająca historia tragicznego dzieciństwa
"Podpisując zgodę na 'procedury w wypadku agresji' podpisujecie zgodę na potencjalną śmierć dziecka. Opisane przypadki są tylko nielicznymi na całym świecie. W Polsce nie dokumentuje się takich sytuacji, możemy udawać, że ich nie ma" - podkreśla Ławicka.
"Pani wpis ukazuje nauczycieli i dyrektorów szkół jako dręczycieli"
Pod wpisem ekspertki pojawiło się ponad 150 komentarzy, z których wynika, że nie wszyscy zgadzają się z podejściem Ławickiej. Wiele osób podkreśla, że nie popiera przemocy fizycznej i siłowych rozwiązań, ale nie zna innego sposobu, by nauczyciel zareagował w sytuacji, gdy np. uczeń bije inną osobę lub rzuca przedmiotami.
Oto wybrane komentarze:
"W jaki sposób powinni zareagować nauczyciele i kadra w momencie, kiedy jedno dziecko bije drugie i nie reaguje na słowne prośby? Nie pytam o przyczynę, bo to jest ważne, ale nie w momencie agresji. Jaka reakcja dorosłych byłaby właściwa? Pani wpis ukazuje nauczycieli i dyrektorów szkół jako dręczycieli, którzy chcą zrobić dzieciom krzywdę. Przecież jakoś muszą sobie radzić. I pytam jak? Nie mówię, że wymienione przez Panią sposoby są dobre. Ale zawsze pozostaje jeszcze ta druga strona, czyli dzieci, które są ofiarami takiej agresji. Co z nimi?".
"Piszę pani o skrajnych przypadkach w USA. Czy w Polsce był taki przypadek? Jakie metody reagowania w grupie, gdy dziecko jest agresywne, Pani poleca? Uważam, że nakręca Pani rodziców i niepotrzebnie sieje dezinformację i strach. Jeśli ma Pani inne rozwiązania w przypadku, gdy dziecko stanowi zagrożenie dla siebie samego i innych, to proszę o informację na ten temat".
"Nie popieram oczywiście przemocy fizycznej i siłowych rozwiązań, ale czy są jakieś statystki, które mówią, ile dzieci mogłoby zginąć gdyby nie brutalna czasem interwencja? Wypaść z okna? Rozwalić sobie głowę o krzesło albo rozwalić krzesło na głowie innemu dziecku?".
"Na szczęście przypadki z USA. Moje doświadczenia pokazują, że w naszym kraju dokumentuje się stosowanie procedur każdego rodzaju. Jasne, że rodzic może nie podpisać procedur, które pisane są w zgodzie z konwencją praw człowieka itp., tyle że musi liczyć się z tym, że zanim dojedzie, dziecko będzie martwe. Nie wiem z jakim rodzajem agresji czy auto (agresji przyp. red.) miała pani do czynienia, ale ja miałam np. do czynienia z wybijaniem pięścią lub nogą szyb w oknach, duszeniem innych lub siebie. Jasne, że można wezwać karetkę, jeśli rodzic nie wyraża zgody na procedury bezpieczeństwa - pytanie tylko, czy rodzic, karetka, policja zdąży dojechać i kto wówczas ma odpowiedzieć za śmierć czy kalectwo dziecka".
Niektórzy jednakże bronili podejścia ekspertki, zaznaczając, że nauczyciel nie może stosować przemocy.
Poniżej niektóre komentarze:
"To jest taka przemoc pod płaszczykiem 'bezpieczeństwa'. Widziałam na jednej z grup rodziców autystycznych taką kartę - 'no wie pan, jakby syn był agresywny i by go złapać za rękę i jakby był siniak, że to nie przemoc'. Ja zamarłam, bo dla mnie nie jest do pomyślenia".
"Nie wiem, nie znam się. Ale chyba w XXI wieku, w cywilizowanym kraju są jakieś procedury dla nauczycieli inne niż przemoc?? Boże, patrzę na te dzieciaki nie mogę przestać płakać. Co to za koszmar!!".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl