Oburzająca lista wymagań w żłobku. "Brzmi jak nazizm!"
Psycholożka wrzuciła do sieci kontrowersyjną listę wymagań, jakie muszą spełnić rodzice, planujący wysłać dziecko do żłobka. Magdalena Komsta zapewnia, że to "autentyk z wrocławskiego żłobka". Jeśli tak, to wiele mam może być zaskoczonych, że będzie musiała… odstawić dziecko od piersi. Co jeszcze znalazło się na kontrowersyjnej liście?
W tym artykule:
Niekapki są dla bobasów. "Brzmi jak nazizm"
Jeden z wrocławskich żłobków daje dyskusyjne wytyczne dla rodziców, chcących skorzystać z ich placówki. Przy zapisywaniu dziecka do żłobka rodzice dostają listę wymogów – podzieliła się z nią Magdalena Komsta, psycholożka, terapeutka poznawczo-behawioralna bezsenności, pedagożka, założycielka Wydawnictwa "Wymagające". Jej posty w mediach społecznościowych są szeroko komentowane.
Tak było i tym razem – zdjęcie listy wymagań stało się źródłem dyskusji oburzonych mam. Nic dziwnego, bo na liście znalazły się takie zapisy, jak "nauczcie pić z kubeczka z uszkiem (niekapki są dla bobasów)" czy szczególnie szokujące "przestań mnie, mamo, karmić piersią (jeśli nadal to robisz)".
Wiele internautek pyta, jak to możliwe, by niespełna roczne dziecko musiało umieć pić w "normalnego" kubka czy, co gorsza, musiało zostać odstawione od piersi.
Co odstrasza muchy? Jakie zapachy działają najlepiej
Przestań mnie, mamo, karmić piersią. "Dziecko powinno być dzieckiem"
Jedna z mam nazywa to "nazizmem", a inna dziwi się: "co to za zalecenie odstawienia od piersi?! Kiedy bliskość mamy po powrocie i odporność z pokarmu jest najbardziej potrzebna".
Większość akcentuje, że rezygnacja z piersi powinna być wspólną decyzją mamy i dziecka, a nie… dyrekcji żłobka.
Podobna dyskusja rozpętała się także na fanpage’u psycholożki, gdzie Komsta zapytała, z jakimi absurdami spotkały się mamy, zapisując swoje dzieci do przedszkola czy żłobka.
Na komentarze długo nie trzeba było czekać – choć niektóre z internautek podkreślały, że ich dzieci trafiły do cudownej placówki, to większość przytaczała skandaliczne przykłady nieludzkich wymagań pracowników.
"Ogłosili, że dzieci w pampersach nie przyjmą. Dzieci mają być samodzielne, mają same jeść, same chodzić do toalety robić kupę i ogarnąć się po tej czynności samemu oczywiście. Dodam, dzieci od 2,5 lat" – pisała jedna z internautek.
To nie jest odosobniony przykład.
"Odpieluchowane, posługujące się łyżką i widelcem, umiejące komunikować potrzeby fizjologiczne i emocjonalne, samodzielnie zmieniać obuwie, nie ma adaptacji z rodzicami, a wpisano w listę oczekiwań, że pożegnanie ma być krótkie i sprawne" – napisała inna, załamana matka.
Wiele z nich pisze, że dziecko wychowane w duchu bliskościowym nie ma szans odnaleźć się w takiej placówce, a niebotyczne wymagania wobec maleńkich dzieci i ich rodziców jest typowe dla Polski i polskiej mentalności.
To nie tylko placówki publiczne?
Wiele z dyskutujących mam podkreślało, że szczególnie często problem z tresurą dzieci i nierespektowaniem ich potrzeb emocjonalnych (i nie tylko) pojawia się w placówkach publicznych.
Jak się jednak okazuje, również w placówkach prywatnych, w których miesięczny koszt, rozumiany jako czesne i wyżywienie, ewentualnie dodatkowe zajęcia, to kwota rzędu 1500 zł. Do tego wyprawka i wnoszona co rok opłata za wykorzystanie materiałów plastycznych. Kwoty w placówkach publicznych są oczywiście dużo niższe – niekiedy czesne to wręcz symboliczna opłata, a rodzic ponosi przede wszystkim koszty wyżywienia.
Czy to oznacza, że rodzice mają godzić się na wszystko? Internautki przyznają, że więcej wymagają od żłobka czy przedszkola prywatnego i tam pewne zasady są dla nich absolutnie nieakceptowalne, podczas gdy w żłobkach publicznych – trzeba się cieszyć tym, co się ma.
"Przedszkole prywatne, problemy rozwiązane. To, co odwalają czasami w państwowych to tragedia" – pisze jedna z mam.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl