Nieszczęśliwy wypadek w domu influencerki. Na 2-latka spadło lustro
Amerykańska influencerka Lindsay Dewey podzieliła się w mediach społecznościowych tragiczną informacją. Jej niespełna 2-letni synek Reed zmarł w wyniku nieszczęśliwego wypadku - podczas zabawy pociągnął na siebie ciężkie lustro.
W tym artykule:
2-latek pociągnął lustro na siebie
Według relacji influencerki Reed bawił się jedną ze swoich miseczek z przyssawką na dnie, przyklejając ją do lustra i odklejając. W pewnym momencie chłopiec przez przypadek pociągnął lustro na siebie.
"Nawet nie zauważyłam tej zabawy dopóki nie usłyszałam huku. Zdjęłam z niego lustro w ciągu pięciu sekund", napisała zrozpaczona matka na Instagramie. W chwili wypadku przebywała w kuchni, przygotowując obiad.
Początkowo myślała, że jej syn jest w szoku, jednak szybko zdała sobie sprawę z powagi sytuacji. Okazało się, że Reed doznał wielu złamań czaszki i poważnych urazów mózgu. "Z pewnością nie spodziewaliśmy się, że skończy się to śmiercią" - przyznała kobieta.
Życie bez dzieci - co na to seniorzy?
Chociaż pogotowie przybyło szybko i zabrało chłopca do szpitala, lekarzom nie udało się go uratować - lustro było zbyt ciężkie, by je zawiesić i właśnie dlatego stało oparte o ścianę.
"Mój mąż i ja jesteśmy w szoku. Nie możemy uwierzyć, że TO właśnie zabrało nam nasze dziecko" - wyznała Dewey. "Wiem, że to nie była wola Boga, aby lustro spadło na Reeda. Nie winię go za to, co się stało. Czy mam wiele pytań, dlaczego jego życie nie zostało oszczędzone? Absolutnie tak. Ale może nie do mnie należy rozumienie i to boli..."
Początkowo influencerka nie chciała publicznie dzielić się swoją tragedią, ale zdecydowała się to zrobić, by ostrzec innych rodziców przed podobnym niebezpieczeństwem.
"Jesteśmy zdruzgotani... Czuję jednak wdzięczność za to, że mogłam być jego mamą przez te 22 miesiące. On znał tylko miłość i wszystko, co dawał, to miłość", napisała. "Zostaliśmy obrabowani z patrzenia, jak dorasta nasz chłopiec. To niesprawiedliwe, on na to nie zasłużył. Nasze życie zmieniło się w ciągu 10 sekund. Teraz musimy powiedzieć jego rodzeństwu".
"Jesteś czyimś cudem"
Pomimo niewyobrażalnego bólu, Dewey znalazła pocieszenie w fakcie, że dzięki pobranym od Reeda organom udało się uratować pięcioro dzieci.
"Najgorszy dzień w naszym życiu stał się najlepszym dniem dla kogoś innego i dlatego na zawsze będę wdzięczna za naszego małego bohatera. Jesteś czyimś cudem, Reed Michael. Dokładnie pięciu małych dzieci", dodała. "Nie mogę przestać myśleć o rodzinach, których modlitwy były wysłuchane. Chyba nigdy nie zrozumiem, dlaczego nasza nie została..."
Na koniec swojego wpisu Dewey podzieliła się wzruszającymi słowami: "Pocałowałam go na pożegnanie i wyszeptałam 'idź uratować kilka żyć'. Nigdy tego nie zapomnę. Kawałka mojego serca zawsze będzie brakowało, dopóki nie będę z nim w niebie".