Najmłodsza miała 11 lat. Śledczy: Gwałcił dzieci przez internet

Sposób działania mężczyzny był prosty: najpierw zaprzyjaźniał się z dzieckiem, potem proponował bycie parą. W dowód miłości prosił swoją ofiarę o przesłanie intymnego zdjęcia. Potem mógł go użyć do szantażowania. W czasie nawiązywania relacji nie ukrywał swojej twarzy.

W aplikacji Snapchat, gdzie wysyłane treści znikają, korzystał ze specjalnego programu, który umożliwiał zachowanie przesyłanych obrazów. Dzieci, które wysyłały mu nagie zdjęcia, myślały, że fotografia zaraz zniknie. Zamiast tego mężczyzna ją sobie zachowywał.

Aby małoletni nie przerwali seksualnej relacji, jaką nawiązywał z nim 20-latek, groził zemstą i straszył, że upubliczni ich zdjęcia.

- Ofiary bały się tego, spełniały każdą jego prośbę. Łańcuch traumy przerwał jeden z ojców skrzywdzonej dziewczynki, który powiadomił nas o wszystkim - mówi Ewa Antonowicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze, w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

Ofiarami mężczyzny były dzieci w wieku 11-15 lat z wielu rejonów Polski, w tym dziewczynka niepełnosprawna umysłowo. Mimo że z żadnym się nie spotkał, śledczy zarzucają mu gwałty na nieletnich, nagrywanie ich oraz archiwizowanie. Rodzice dzieci nie wiedzieli, że są wykorzystywane.

20-latek, który długo wierzył w to, że jest bezkarny, przebywa obecnie w areszcie. Wkrótce rozpocznie się jego proces. Grozi mu nawet 20 lat więzienia. Śledczy nie zdradzają, jakie czynności seksualne kazał wykonywać swoim małoletnim ofiarom. Są zbyt drastyczne.

Dzieci, które wykorzystywał w internecie, mają za sobą wielomiesięczną traumę.

Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródła

1. Gazeta Wyborcza