Ledwie uszła z życiem podczas porodu. Straciła pond 4 litry krwi
26-latka urodziła drugie dziecko w 38. tygodniu ciąży. Poród był bardzo długi. Kobieta przeszła cesarskie cięcie i wszystko miało zakończyć się dobrze. Jednak chwilę po porodzie zaczęły jej doskwierać dziwne dolegliwości. Lekarze z trudem utrzymali ją przy życiu.
1. Poród drugiego dziecka
Kiedy Emma Lambert z Chorley w Lancashire szykowała się na przyjście drugiego dziecka, lekarze zgodnie stwierdzili, że poród zostanie wywołany w 38. tygodniu. Powodem były niesystematyczne i według lekarzy "dziwne" ruchy dziecka.
Mimo że jej ciąża była zdrowa, kobieta była "niespokojna każdego dnia", ponieważ nigdy nie było żadnego schematu w kopnięciach jej dziecka. Na wszelki wypadek była monitorowana dwa razy w tygodniu aż do daty porodu.
Z powodu bardzo stresującej i niespokojnej ciąży Emma odetchnęła z ulgą, że koniec jest już na horyzoncie.
Cztery lata wcześniej urodziła swoją pierwszą córkę, więc spodziewała się, że za drugim razem będzie to podobne, jeśli nie łatwiejsze, doświadczenie. Wiedziała, że poród jest nieprzewidywalny, ale nic nie mogło jej przygotować na to, co się stało.
"W końcu moje wody odeszły, ale przez 8. godzin nic się nie wydarzyło. Czułam się bardzo zniechęcona. Nie rozwijało się to tak, jak powinno. Miałam silne skurcze, więc fizycznie odczuwałam sporo bólu" – mówi Emma.
Kilka godzin później ostatecznie zdecydowano, że trzeba wykonać cesarskie cięcie. Kobieta mówi, że była przerażona operacją i wydawało jej się, że spełnia się jej najgorszy koszmar.
"Zabrano mnie do na salę operacyjną, a lekarze, położne i anestezjolodzy sprawili, że czułam się, jakbym była w dobrych rękach. Zanim się zorientowaliśmy, nasza druga córka, Amelia, już z nami była. To była ogromna ulga!"– mówi kobieta.
2. Komplikacje poporodowe
Po udanej operacji, Emma została zabrana na salę poporodową. Jej partner Toby, zajął się Amelią, a szczęśliwa rodzina wysłała SMS-y do przyjaciół, by poinformować ich o narodzinach drugiej córki.
W tym momencie wszystko zaczęło się źle układać. Emma nagle zaczęła tracić dużo krwi. Położne zaniepokoiły się, ponieważ krwawienie było bardzo silne. Wezwano lekarzy na wizytę i stwierdzono, że kobieta cierpi z powodu ciężkiego krwotoku poporodowego wywołanego atonią macicy. Jej macica nie skurczyła się, ponieważ była zbyt zmęczona porodem.
"Położna, która się mną opiekowała, zauważyła, że tracę dużo krwi, więc uważnie mnie obserwowała. Jednak nic nie wykazywało na zatrzymanie, więc przyszedł do mnie lekarz i wypróbował kilka metod zatamowania krwawienia, ale nic nie działało. To wszystko było bardzo surrealistyczne" - mowi kobieta.
Jedyną opcją było wrócić na salę operacyjną. Emmie powiedziano, że może potrzebować histerektomii i musiała podpisać formularz zgody na ten konkretny zabieg. Na szczęście ta operacja nie była potrzebna.
Emma straciła łącznie 4,5 litra krwi. Podczas operacji przeszła transfuzję krwi. Na szczęście zakończyła się sukcesem i kobieta została zabrana na salę pooperacyjną. Jednak powrót do zdrowia był trudny, zarówno fizycznie, jak i psychicznie.
"Gdyby nie położne i lekarze opiekujący się mną, wiem, że sprawy mogłyby potoczyć się inaczej. Wszyscy byli niesamowici i uratowali mi życie. Zawsze będziemy im wdzięczni!" – mówi Emma.
Młoda mama doszła do siebie po operacji, ale nadal czuje się psychicznie wykończona po traumatycznym porodzie.
"Przez sześć miesięcy przechodziłam terapię. To naprawdę pomogło mi zrozumieć, co się wydarzyło i dlaczego" - mówi.
Emma i Toby chcieliby mieć w przyszłości kolejne dziecko, ale z powodu doświadczenia mamy kolejny poród byłby ryzykowny.
"Gdybyśmy zdecydowali się na kolejne dziecko, zdecydowanie wybrałabym planowe cesarskie cięcie, by spróbować zmniejszyć ryzyko tak, jak to tylko możliwe. Musimy tylko zobaczyć, co przyniesie przyszłość!"- mówi Emma.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl