Tata miał dość uwag nauczycieli. Nakleił wiadomość na pudełku córki
Ross Hunt, ojciec trójki dzieci z Wielkiej Brytanii, zyskał ogromne poparcie internautów po tym, jak postanowił w nieco przewrotny sposób odpowiedzieć na uwagi nauczycieli dotyczące drugiego śniadania jego córki. Zmęczony ciągłymi komentarzami ze strony pracowników szkoły, postanowił działać, co wzbudziło spore emocje w sieci.
W tym artykule:
Szkolne "kontrole" drugich śniadań
Jak opowiada Ross, jego córka Isabelle wracała do domu coraz bardziej zniechęcona przez uwagi szkolnych pracowników stołówki, którzy regularnie ingerowali w jej posiłki. Dziewczynka słyszała, że nie powinna jeść pewnych produktów, że najpierw powinna zjeść kanapkę, a inne elementy lunchu zostawić na później.
Ojciec uznał te uwagi za irytujące i niepotrzebne, zwłaszcza że - jak podkreślił - w szkolnej stołówce można było kupić ciasto, a jednocześnie dzieci były krytykowane za przynoszenie podobnych słodyczy z domu.
W odpowiedzi na tę sytuację Ross postanowił umieścić w pudełku z drugim śniadaniem córki specjalną etykietę skierowaną do nauczycieli. Brzmiała ona:
Jak przekonać dziecko do jedzenia warzyw i owoców?
"Wiemy, co znajduje się w tym lunchboxie, i jesteśmy zadowoleni, że Isabelle może jeść to, na co ma ochotę."
Był to jego drugi projekt naklejki - pierwszy, nieco bardziej dosadny i wulgarny, został przekreślony przez jego żonę Rachel.
Hipokryzja zasad zdrowego żywienia
Ross Hunt podkreśla, że choć rozumie potrzebę promowania zdrowego odżywiania w szkołach, to pewne reguły wydają się całkowicie nielogiczne. Opisał przypadki, w których dzieci mogły kupić ciasto na stołówce, ale jednocześnie zabraniano im przynoszenia podobnych słodyczy z domu.
Niektórzy nauczyciele i rodzice podzielili jego frustrację. W komentarzach pod jego postem pojawiły się liczne głosy poparcia:
"Wolę, żeby dziecko zjadło wszystko, co ma w pudełku, niż żeby odrzucało 'zdrowe' jedzenie, którego nie lubi" - napisała jedna z nauczycielek.
Inni zwracali uwagę na podwójne standardy w szkolnych zasadach żywieniowych:
"Moje dziecko dostało pizzę, frytki i ciasto na szkolnej stołówce, ale jeśli przyniesie coś podobnego z domu, to jest problem. Gdzie tu logika?" - komentowała jedna z matek.
Przewrotna odpowiedź ojca
Ross przyznał, że po nieudanej próbie rozwiązania sprawy etykietą postanowił pójść o krok dalej. Stworzył pudełko, na którym umieścił całą argumentację na temat prawa jego córki do samodzielnego decydowania o kolejności jedzenia posiłków.
Ojciec wyjaśnił, że w ich domu dzieci jedzą obiady na podzielonych talerzach, gdzie wszystkie elementy posiłku są traktowane równorzędnie - zarówno zdrowe składniki, jak i małe przekąski.
"Pokazujemy dzieciom, że wszystko jest dobre w umiarze. Jeśli zjedzą tylko słodycz, będą głodne, więc to ich wybór. Nie widzę powodu, żeby zmuszać je do jedzenia w określonej kolejności".
Po serii wymian zdań ze szkołą Ross nagrał również filmik, w którym żartobliwie podpowiadał innym rodzicom, jak można "przemycić" przekąski do pudełek ich dzieci.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródła
- TikTok