Matki na urlopie nie powinny wysyłać dziecka do przedszkola?
"Masz urlop, a dziecko i tak wysyłasz do przedszkola" - usłyszałam ostatnio. Tak - wysyłam. I nie wstydzę się tego.
Sytuacja była dość nagła. Potrzebowałam dwóch dni urlopu, by pozałatwiać ważne sprawy. Wniosek - akceptacja - wolne. Ale czy na pewno? Z małym dzieckiem w domu za wiele bym nie zdziałała. Syn poszedł więc jak co dzień do przedszkola. Wiem, że jest tam bezpieczny, a i on lubi swoją grupę i wychowawczynie. Jak to dziecko. W ferworze załatwiania spraw, nie zastanawiałam się nad tym, że mogłam postąpić nieetycznie.
Drugi dzień urlopu również był już skrzętnie zaplanowany - kolejne potrzebujące natychmiastowego załatwienia sprawy. Syn więc znowu powędrował do przedszkola. Dlaczego nie?
I wtedy spotkałam znajomą. Krótka wymiana zdań i pada takie, które lekko wyprowadza mnie z równowagi.
"Ty masz urlop, a dziecko oddałaś do przedszkola? To przecież wobec niego nie fair. Zostawiłabyś go w domu, dała do babci. Po co płacić za przedszkole?" - usłyszałam i włos mi się zjeżył na głowie.
Na co dzień pracuję na pełen etat, dojeżdżam do pracy i to wszystko zajmuje mi ok. 10 godzin. Resztę czasu spędzam z rodziną. Styrana wracam i bawię się klockami, układam puzzle, czytam książeczki, jeżdżę resorakami po całym mieszkaniu i udaję Superwoman, bo przecież mój trzylatek po powrocie z przedszkola tryska energią i chęć do zabawy ma przeogromną.
Czy więc na załatwienie ważnych, domowych spraw nie mogę mieć dnia wolnego? Postanowiłam zapytać inne matki, jak radzą sobie z takim dylematem.
1. "Co komu do tego?"
Małgośka ma dwoje dzieci. Trzyletniego Maurycego i roczną Anielkę. Syn chodzi do przedszkola, córka do żłobka. Ona i jej mąż pracują.
- Ostatnio wzięłam urlop, bo potrzebowałam odpocząć. Mieliśmy w pracy bardzo intensywny czas. Ten odpoczynek był mi niezbędny. Kiedy poszłam tego dnia odebrać dzieci z przedszkola, usłyszałam: "wzięła pani wolne, by trochę odpocząć od dzieci?" Może to nie miało złośliwego zamiaru, ale mnie zniesmaczyło - opowiada Małgośka.
I dodaje, że zupełnie nie rozumie takiego podejścia ludzi. Uważa, że czas odpoczynku po prostu jej się należy. - A za przedszkole przecież płacę. Moje dzieci chodzą do placówki prywatnej. Nieważne, czy są obecne na zajęciach, czy nie. I tak je muszę opłacić - dodaje.
Skąd w nas chęć pouczania innych i mówienia, co mają robić i jak wychowywać własne dzieci?
Agnieszka, mama pięcioletniego Adasia przypuszcza, że to z nudów i chęci zaspokojenia ciekawości.
- Kiedyś miałam podobną sytuację. Zostawiłam dziecko w przedszkolu, a sama poszłam do domu się wyspać. Czy źle zrobiłam? Jestem człowiekiem, a nie tylko matką. Nie rozumiem, co komu do tego, jak postępuję. Nie krzywdzę tym dziecka - podsumowuje Agnieszka.