Matka 1,5-rocznego chłopca doznała szoku, kiedy odebrała go z przedszkola. "Nie mogłam odkleić koszulki od jego ciała"
Zaczął się nowy rok szkolny. Rodzice, wysyłając swoje pociechy do szkół i przedszkoli mają nadzieję, że ich dzieci zdobędą potrzebną wiedzę oraz będą miały zapewnione bezpieczeństwo. Niestety zdarzają się przypadki, kiedy placówka nauczania nie dopilnuje kwestii bezpieczeństwa dzieci. Przekonała się o tym matka 1,5 rocznego chłopca.
Mieszkająca w Szwecji Jannica Holmberg, pojechała tradycyjnie odebrać swojego synka z przedszkola. Nic nie wskazywało na to, że tego dnia przydarzy się jej dziecku coś bardzo złego. Jannica jak zwykle została przywitana przez personel przedszkola uśmiechem i krótką rozmową. Po przygotowaniu chłopca do wyjścia, przedszkolanki pożegnały Jannicę i jej syna.
To, co zobaczyła matka po powrocie do domu, wprawiło ją w osłupienie.
Na kolejnej stronie zobaczysz WIDEO, dotyczące czynników, które warto brać pod uwagę przy wyborze przedszkola dla swojego dziecka
Zobacz także: Przeszła 4 porody i 3 operacje. "W każdej chwili mogę się obsikać"
"To był najgorszy moment mojego dotychczasowego życia"
Jannica postanowiła opisać całą sytuację na Facebooku. Zamieściła także zdjęcia swojego synka. Chciała, aby jak najwięcej osób dowiedziało się o tym, co zobaczyła. Miała być to przestroga dla innych rodziców.
Oto co można przeczytać w jej wpisie: ''Odebrałam synka z przedszkola jak zwykle. Przywitałam się z nauczycielem prowadzącym i wyszliśmy z sali. Po drodze widziałam się jeszcze z trzema innymi nauczycielami, z którymi również wymieniłam uprzejmości. Nic specjalnego. Dzień jak co dzień. Wróciliśmy z synem do domu.
Po tym jak mój synek skończył jeść, pobawiliśmy się chwilkę i nastał czas kąpieli. Wtedy doznałam szoku. Powiem tylko tyle – to był najgorszy moment mojego dotychczasowego życia'' - dodała Jannica.
Zobacz także: Filip Chajzer: To uzależnia, ale warto zaryzykować
"Nie mogłam odkleić koszulki od jego ciała"
Jannice napisała dalej: ''Na początku po ściągnięciu bluzy zobaczyłam, że coś jest nie tak. Dalej, nie mogłam odkleić koszulki od jego ciała. Przywarła mocno. Odczepiałam ją ostrożnie, a moje serce rozpadało się na milion małych kawałków. Na jego malutkich plecach zobaczyłam 15 śladów po ugryzieniach. Połowa z nich to były otwarte rany! Dziecko, które go pogryzło, musiało robić to bardzo mocno, skoro doprowadziło aż do krwawienia''.
Jannica i jej synek mieli już wcześniej inne, przykre doświadczenie. Tydzień przed opisywaną sytuację, jej syn niefortunnie upadł na ziemię i się mocno zranił. Stało się to kiedy jedna z przedszkolanek chciała postawić chłopca na podłogę.
''Nie potrafił odnaleźć równowagi, zanim przedszkolanka go puściła. Zachwiał się i upadł. Niestety, trzeba było usunąć mu 2 zęby. Musiałam również zostać z nim parę dni w domu. Syn nie mógł w ogóle jeść i przyjmował leki przeciwbólowe'' - dodała matka.
Na kolejnej stronie zobaczysz WIDEO, dotyczące umiejętności, jakie powinno mieć dziecko posyłane do przedszkola
"Gdzie byli wówczas nauczyciele?"
Jannice trudno jest zrozumieć zaistniałą sytuację. Czy kadra nauczycielska nie wiedziała o całym zdarzeniu? A jeśli nawet nie wiedziała, to czy jest to usprawiedliwienie? A co jeżeli o wszystkim wiedzieli, lecz postanowili nie informować o tym matki i udawać, że nic się nie stało?
''Po pierwsze, jak w ogóle można zapomnieć powiedzieć matce o czymś takim?! Po drugie jak to w ogóle możliwe, że moje dziecko miało 15 śladów po ugryzieniu na plecach?! Musiał leżeć na podłodze, w czasie gdy inne dziecko rzuciło się na niego. Gdzie byli wówczas nauczyciele? Przecież to musiało trwać dłuższy czas… Sama próba wyobrażenia sobie tej straszliwej sytuacji rozdziera moje serce'' - napisała Jannica.
Czy wyobrażacie sobie podobną sytuację w przedszkolu waszych dzieci? A może wasze dzieci również miały przykre doświadczenia? Podzielcie się swoimi opiniami w komentarzach.
Zobacz także: Coś dla fanów upałów – tam nawet we wrześniu i październiku temperatura grubo przekracza 30 stopni
Źródła
- popularne.pl