Małgorzata Kożuchowska szczerze o ciąży. Ucięła krążące w mediach plotki
Choć dziś jest spełnioną mamą, Małgorzata Kożuchowska w podcaście "Tak Mamy!" przyznała, że jej droga do macierzyństwa była długa i trudna. Aktorka zdradziła również, co sądzi na temat metody in-vitro. Czy by się na nią zdecydowała?
1. Małgorzata Kożuchowska wspomina swoją ciążę
Małgorzata Kożuchowska w 2008 r. wyszła za dziennikarza Bartłomieja Wróblewskiego. Sześć lat później para powitała na świecie synka Jana Franciszka, który jest oczkiem w głowie aktorki.
Kożuchowska przyznała, że dość późno zdecydowała się na macierzyństwo, zaszła bowiem w ciążę po 40. roku życia. Niestety jej droga to macierzyństwa nie była usłana różami.
- Moje starania o dziecko śledziła chyba cała Polska. To, że na pewno chcę być mamą, zrozumiałam dopiero jakoś koło 40. I nagle okazało się, że nie jest to takie łatwe. Miałam trudną drogę do pokonania - zdraziła w podcaście "Tak Mamy!".
Gdy już aktorka zdecydowała, że pragnie mieć dziecko, na drodze do macierzyństwa pojawiły się pewne przeszkody. Kożuchowska wyznała, że w jej przypadku zajście w ciążę było niemalże niemożliwe.
- Moja ciąża naprawdę była niemal cudem. Już wiele lat po porodzie dowiedziałam się, że gdy lekarze spojrzeli na moje wyniki, stwierdzili, że przy takich parametrach to już nawet in-vitro się nie proponuje. Szczęśliwie wybrałam inną drogę - powiedziała w podcaście "Tak Mamy!".
2. Czy Małgorzata Kożuchowska jest przeciwniczką metody in-vitro?
Przez pewien czas Małgorzata Kożuchowska była przedstawiana jako przeciwniczka zapłodnienia pozaustrojowego. We wspomnianym wyżej podcaście postanowiła zająć stanowisko wobec metody in-vitro.
- Nie, nie jestem przeciwniczką in-vitro! Po prostu ja bym in-vitro nie zrobiła. Ale każdy ma prawo do własnej decyzji. Moja historia jest moja i zwyczajnie chcę, by ją uszanowano - zaznaczyła artystka.
W wywiadzie dla "Vivy" Małgorzata Kożuchowska ujawniła, że zaszła w ciążę dzięki naprotechnologii, której skuteczność kwestionuje większość środowisk medycznych.
Naprotechnologia to inaczej metoda naturalnej prokreacji. Uważa się ją za jedną z metod leczenia niepłodności. Opiera się na naturalnych sposobach wyznaczania momentu owulacji. Wykorzystuje się w tym m.in. obserwację śluzu szyjkowego, czy długości cyklu menstruacyjnego. Twórcy naprotechnologii twierdzą, iż stanowi ona alternatywę dla technik rozrodu wspomaganego, jak na przykład zapłodnienie in vitro.
- Poddałam się naprotechnologii, metodzie, która indywidualnie podchodzi do każdej kobiety. Po dwóch miesiącach leczenia byłam w ciąży. I dopiero wtedy pani doktor przyznała mojemu mężowi, że z badań wynikało, że miałam może dwa, trzy procent szans na posiadanie dziecka. Oczywiście miałam też ogromne szczęście - tłumaczyła.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl