Leki in vitro są nadal refundowane
Chociaż rządowy program in vitro wraz z końcem czerwca br. dobiegnie końca, leki na niepłodność wciąż są refundowane. – Większość par finansujących leczenie samodzielnie, robi to przy pomocy kredytów. Możliwość skorzystania z ulg daje im nadzieję – podkreślają eksperci.
Lista rezerwowa
Zakończenie rządowego projektu in vitro niesie ze sobą ogromne konsekwencje – zarówno dla par leczących niepłodność, jak i dla samych klinik. Większość z nich nie prowadzi już zewnętrznego naboru – miejsc i czasu jest coraz mniej. Do leczenia przystąpią dlatego tylko pary zakwalifikowane z listy rezerwowej, a także te, które mają już za sobą pierwszy lub drugi cykl terapii. Tak będzie np. w Katowicach.
– Klinika nie prowadzi już zewnętrznego naboru do programu rządowego. Pula zabiegów, jaką dysponujemy, zostanie natomiast rozdzielona pomiędzy pary, które już wcześniej zostały zakwalifikowane. To efekt decyzji rządu, który w grudniu 2015 roku w całości wstrzymał program na kolejne lata – mówi dr n. med. Dariusz Mercik z Kliniki Leczenia Niepłodności i Diagnostyki Prenatalnej Gyncentrum w Katowicach.
Koniec programu, ale nie refundacji leków
Resort zdrowia tłumaczy, że refundacja leków oraz program polityki zdrowotnej to dwie niezależne od siebie sprawy. Wynika z tego, że program nie reguluje i nie wpływa na kwestie związane z refundacją leków. "Zasady podejmowania decyzji o objęciu refundacją leków, zasady finansowania leków i kryteria finansowania tych objętych refundacją reguluje bowiem ustawa z dnia 12 maja 2011 r. o refundacji leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych (Dz.U. z 2011 r., Nr 122, poz. 696, z późn. zm.)” - podaje ministerstwo w oficjalnym komunikacie.
Warunki refundacji
Jak podaje do wiadomości ministerstwo zdrowia, z refundowanych leków (obowiązujących zgodnie z listą leków na dzień 1 stycznia 2016 r.) mogą skorzystać wszystkie kobiety, które poddały się in vitro – bez względu na to, czy finansowały metodę z własnych środków finansowych, czy z budżetu państwa.
– O dofinansowanie do leków można starać się tylko do czerwca. Jaki będzie potem los refundacji, nie wiadomo. Póki co jednak, pary mogą skorzystać z 13 preparatów do stymulacji hormonalnej znajdujących się na liście ministerstwa. Jeden z leków objętych jest ryczałtem, za pozostałe częściowo płaci państwo. Żeby móc skorzystać z ulg, para musi spełniać jednak kilka warunków. – Po pierwsze, musi mieć zdiagnozowaną trwałą niepłodność. Po drugie, ulga przewidziana jest dla kobiet do 40. roku życia. Co jednak ważne, pary nie muszą być uczestnikiem rządowego programu in vitro – mówi dr Mercik.
Przedłużenie refundacji
Leki niezbędne w terapii to wydatek rzędu od 4 do 8 tys. zł przy jednorazowej próbie. Polaków bardzo często na nie po prostu nie stać – dlatego zaciągają kredyty. Warto zatem wykorzystać wciąż obowiązującą ulgę. Wiele podmiotów odpowiedzialnych już złożyło wnioski o przedłużenie refundacji. Ostateczne postanowienie w tym zakresie, po przejściu przez każdy lek procesu związanego z wydaniem nowej decyzji, podejmie i tak minister zdrowia.
Koniec finansowania zabiegów? Niekoniecznie
Okazuje się, że koniec rządowego programu in vitro nie musi wcale oznaczać końca finansowania zabiegów. Wiele klinik będzie wprowadzało w związku z tym specjalne programy – tak będzie w katowickim Gyncentrum, w którym ruszył projekt „2+1”. Dzięki niemu, na wypadek dwóch nieudanych prób, pary będą mogły skorzystać z dodatkowego cyklu in vitro. Jeśli natomiast pierwsza procedura IVF – IMSI powiedzie się, klinika zwraca koszt niewykorzystanego zabiegu. To jednak nie wszystko.
Chęć stworzenia programu dofinansowania metody in vitro zapowiedziały m. in. władze Łodzi czy Poznania. W Łodzi miałby on ruszyć na początku lipca, czyli tuż po zakończeniu programu rządowego. Radni popierający in vitro twierdzą, że łódzki program pod względem medycznym nie będzie różnił się od tego rządowego. Na razie samorządowcy muszą ustalić szczegóły, m. in. koszty programu czy liczbę par, która będzie mogła do niego przystąpić. Za przykładem Łodzi chcą pójść również samorządowcy z Poznania, którzy także zamierzają finansować in vitro z miejskiej kasy. Na razie jednak wszystkie propozycje są w sferze planów.