Latami marzyła o dziecku, a gdy zaszła w ciążę, doradzano jej aborcję. Urodziła czworaczki
Pragnienie założenia rodziny bywa niekiedy silniejsze niż przeciwności losu.
Pokazuje to przykład pary z Hampshire w Anglii, która po długich i żmudnych staraniach, a także wizji przerwania ciąży, doczekała się czworaczków.
Dla 28-letniej Seliny Torbett i 35-letniego Keva Ashe już pierwsze dziecko stanowiło nie lada wyzwanie.
Kobieta cierpiała na zespół policystycznych jajników oraz endometriozę.
Dodatkowo lekarze stwierdzili u niej wczesne objawy menopauzy i prorokowali najgorsze. Twierdzili, że z powodu braku owulacji para nigdy nie doczeka się dziecka.
Jak widać – bardzo się mylili. Zobacz, jak wyglądała walka dwojga Brytyjczyków o powiększenie rodziny.
Na następnym slajdzie obejrzysz WIDEO
Zobacz też: Dzień, w którym rodzi się najwięcej dzieci w Polsce
Pierwszy efekt starań
Lekarze radzili, by rozpocząć starania o dziecko najszybciej, jak to możliwe.
Przez 3 lata kobietę leczono przy pomocy tabletek i zabiegów chirurgicznych – wszystko okazało się nieskuteczne. Owulacja nie nastąpiła.
Dla Keva i Seliny był to trudny okres, zwłaszcza w obliczu powiększających się rodzin przyjaciół. Zaczęli nawet rozmawiać o adopcji.
Nagle pojawiła się nadzieja. W tamtym czasie kryteria kwalifikacji do leczenia niepłodności określały minimalny wiek kobiety jako 31 lat.
Pewnego dnia Selina odebrała telefon od swojego lekarza – wiek obniżono do 24 lat.
Umożliwiało to leczenie kobiety. Okazało się ono skuteczne i w październiku 2014 roku, po zapłodnieniu metodą in vitro, na świat przyszła pierwsza córka Brytyjczyków, Myla.
Zobacz też: Celebrytka nie chce szczepić dziecka. Odpowiedziała jej matka, która omal nie straciła syna
Nowe wyzwanie
Rozpoczęły się kolejne dwuletnie starania o rodzeństwo dla dziewczynki.
Niestety, w wyniku prób zapłodnienia pozaustrojowego udało się wydostać i zamrozić jedynie 5 jajeczek.
To zaskakująco mała liczba – z reguły otrzymuje się ich około 20-30. Jednym z zarodków była Myla, jeden nie przetrwał, zatem do dyspozycji pozostały tylko 3.
Drugi cykl in vitro nie przyniósł dobrych rezultatów – zarodek obumarł.
Dopiero po roku para zdecydowała się na podjęcie kolejnej próby. Nalegała, aby zagnieździć oba zarodki, ze względu na śmierć poprzedniego.
Mimo że ostrzegano ich o możliwości ciąży bliźniaczej, Selina i Kev postanowili zaryzykować.
Test ciążowy pokazał wynik pozytywny – spodziewali się dziecka.
To nie był jednak koniec niespodzianek - okazało się, że kobieta urodzi czworaczki.
Na następnym slajdzie obejrzysz WIDEO
Ciąża wysokiego ryzyka
Ryzyko poronienia było na tyle wysokie, że lekarze zalecali aborcję trójki chłopców dzielących łożysko.
Para jednak nie przystała na tę propozycję, wiedząc, że nawet wówczas istnieje 20 proc. szans, że stracą również czwarte dziecko.
Bardzo prawdopodobne były również wszelkie powikłania oraz przedwczesny poród.
Selina i Kev jednak uznali, że skoro przeszli już tak wiele, podejmą kolejne wyzwanie.
Ciąża okazała się niezwykle trudna.
Przyszła mama nie potrafiła samodzielnie wykonywać codziennych czynności, a ciężar, jaki dźwigał jej kręgosłup, powoli stawał się nie do zniesienia.
Mimo to traktowała go jak zapowiedź szansy na zdrowe potomstwo.
Pięć małych cudów
Pomimo przeciwności losu, w 29 tyg. ciąży na świat przyszła czwórka dzieci: Roman, Austin, Arlo i Raeya.
Maluchy musiały pozostać na oddziale dla noworodków odrobinę dłużej, ze względu na problemy z sercem Austina.
Komplikacje okazały się jednak niewielkie i po siedmiu tygodniach cała czwórka mogła zjawić się w rodzinnym domu.
Dziś Selina i Kev żartują, że urodzenie czworaczków w ich przypadku było mniej prawdopodobne niż wygrana na loterii.
Zachwycona młoda mama twierdzi, że Myla była ich pierwszym cudem – nigdy nie spodziewaliby się, że finalnie otrzymają ich pięć.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.