Taki mają sposób na klientów z dziećmi. Wywieszono kartkę dla rodziców
Czy małe dzieci powinny mieć wstęp do restauracji? Zdania na ten temat są podzielone. Właściciele jednej z warszawskich kawiarni umieścili w oknie swojego lokalu kartkę skierowaną do rodziców maluchów z "karą", która będzie na nich czekać, jeśli pozostawią pociechy bez opieki.
Espresso i mikrofon
Wizyta rodziny z dziećmi w miejscu publicznym takim jak restauracja bywa problematyczna i dla opiekunów maluchów, i dla pozostałych zgromadzonych gości. Dzieci, które krzyczą, płaczą czy biegają między stolikami nie są rzadkością, a ich głośne zachowanie przeszkadza wielu klientom.
To masowe niezadowolenie sprawiło, że w Polsce, jak i innych krajach, pojawia się coraz więcej miejsc będących tak zwanymi strefami wolnymi od dzieci, czyli takimi, do jakich najmłodsi nie mają wstępu.
Ich zwolennicy podnoszą, że maluchy hałasują i przeszkadzają, powinny więc istnieć lokale, gdzie można od nich odpocząć. Przeciwnicy zaś są zdania, że takie miejsca to wykluczanie rodziców.
Kolejność urodzenia ma wpływ na IQ
Właściciele kawiarni Manto Cafe na warszawskim Mokotowie postanowili w zabawny sposób podejść do tematu opieki nad dziećmi w miejscu publicznym, umieszczając w widocznym miejscu lokalu humorystyczną tabliczkę.
"Uwaga! Dzieci pozostawione bez opieki dostaną potrójne espresso i mikrofon karaoke" - można przeczytać na tabliczce postawionej na oknie kawiarni.
Zakaz w restauracji
Co ciekawe, niektóre lokale gastronomiczne próbują "wypośrodkować" oczekiwania rodziców i przeciwników przyprowadzania do restauracji małych dzieci, ograniczając wstęp do restauracji maluchom w określonym wieku.
W 2019 roku głośno było na przykład o dwóch restauracjach w Poznaniu ("Parma i Rukola" oraz "Papavero"), w której właściciele zakazali wstępu dzieciom do lat sześciu. Powód? Niezadowoleni z hałasu goście, zniszczone mienie i poplamiona tapicerka mebli.
- Już od dwóch lat nosiliśmy się z wprowadzeniem takiej reguły. Naszym targetem jest biznes. Coraz częściej zdarzało się, że asystentki czy sami biznesmeni, którzy dzwonili, by zarezerwować stolik, upewniali się, czy w tym czasie nie mamy rezerwacji na imprezę rodzinną. Kłopotliwych sytuacji związanych z niewłaściwym zachowaniem dzieci i brakiem reakcji rodziców jest więcej niż jeszcze te dwa lata temu - komentował wówczas Paweł Konowalski, menedżer Papavero, w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
- W gastronomii pracuję od 15 lat - przez ten czas nie tylko wzrosła liczba dzieci w restauracjach, ale też zmienił się standard zachowań ich i rodziców. Ten standard się obniżył - dodawał.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl