Dzieci czekają w długich kolejach do lekarzy
Rosną kolejki do specjalistów dziecięcych. Do ortodonty średnio trzeba czekać ponad 9 miesięcy, do kardiologa 4 miesiące. To dane WHC Barometr. Natomiast na stronie NFZ jest informacja, że do jednej z poradni ortodontycznej w Olszytnie czas oczkiwania to aż 4 lata. Lekarze alarmują: Choroby dziecięce nie mogą czekać.
1. W długiej kolejce do lekarza
To musisz wiedzieć:
W polskiej służbie zdrowia nie ma dziedziny, w której pacjenci nie czekaliby na wizytę do lekarza. Problem dotyczy także małych pacjentów. Najnowszy raport Barometr WHC pokazuje niepokojącą sytuację. Dostęp do świadczeń zdrowotnych w przypadku dzieci jest ograniczony.
Najdłuższe kolejki są do ortodonty. Na wizytę czeka się 9,5 miesięcy. Ponad 5 miesięcy oczekuje się na reumatologa, a do kardiologa dziecięcego – 4 mies.
Kolejka do urologa to 4 miesiące, tyle samo do okulisty. Z raportu wynika, że 4-letni pacjent z zezem, który ma wskazanie do operacji i skierowanie na ćwiczenia rehabilitacji zdrowotnej czeka średnio 8,5 miesięcy.
Kolejki dotyczą nie tylko wizyt u specjalistów. Długo oczekuje się także na termin badania diagnostycznego czy na zabieg.
NFZ podaje również swoje dane. Wynika z nich, że w jednej z poradni ortodontycznej dla dzieci w Olsztynie trzeba czekać do 2021 r. W Otwocku do 2019 r., podobnie w Limanowej.
To musisz wiedzieć:
2. Choroby nie mogą czekać
Lekarze twierdzą, że problemy z dostępnością do specjalistów to niepokojące zjawisko. Kilkumiesięczne oczekiwanie opóźnia diagnozę, leczenie, ewentualną operację i może prowadzić do wielu zmian w organizmie.
- Są choroby dziecięce, które nie mogą czekać – twierdzi dr Aneta Górska-Kot, pediatra. - Szybka interwencja wskazana jest w przypadku podejrzenia wady serca, zaburzeń rytmu czy chorej tarczycy oraz problemów gastrologicznych - wylicza lekarka.
Jej zdaniem nie można bagatelizować także innych chorób, np. okulistycznych. Zez może być objawem nowotworu, dlatego nie wolno i w tym wypadku czekać.
Z kolei dr Urszula Jarosz, stomatolog uważa, że 9-miesięczne oczekiwanie na wizytę w celu zlecenia aparatu wyjmowanego, to stanowczo za długo. - Dziecko intensywnie rośnie w wieku 8-10 lat. Jeśli matka zgłosi się po tym czasie, noszenie aparatu może nie przynieść oczekiwanego rezultatu. Przeoczymy najważniejszy moment – zaznacza specjalistka.
3. Ominąć kolejki
Czy jest sposób na ominięcie kolejek? Wyjściem z sytuacji są prywatne wizyty, ale nie każdego na nie stać. Gdy stan dziecka pogarsza się, można zgłosić się do szpitala i tam wykonać badania.
- Pomóc mogą także lekarze rodzinni, którzy wystawiają skierowania do specjalisty z adnotacją na cito. Oznacza to, że dziecko musi być przyjęte w ciągu dwóch tygodni - tłumaczy Górska-Kot.
4. Zły system, ale i wina pacjenta
Autorzy raportu w swojej pracy wskazują na przyczyny zaistniałej sytuacji. Uważają, że ciągła niepewność i planowane zmiany w służbie zdrowia nie służą organizacji pracy przychodni, czy oddziałów szpitalnych.
Długi czas oczekiwania do specjalisty wynika m.in. ze zmian kontraktowania, które mają nastąpić w lipcu 2017 r. oraz wprowadzeniem sieci szpitali od października tego roku. Nie wiadomo także jakie zmiany czekają poradnie specjalistyczne.
Lekarze przyznają, że system wymaga poprawy, ale kolejki wynikają także z innych powodów. Pacjenci tworzą zamieszanie i blokują miejsca, nie odwołując wizyt .
Szczególnie zauważalne jest to w przypadku osób, które mają abonamenty zdrowotne wykupione przez zakłady pracy.
- Znam przypadki, gdy na 10 umówionych wizyt, specjalista przyjmuje tylko troje dzieci. Reszta się nie zgłasza. Mimo, że w dniu wizyty, recepcja potwierdza umówione spotkanie. Pacjenci nie mają zwyczaju informować o rezygnacji. Nie szanują innych chorych. Zgadzam się, że system kuleje, ale wina też jest po stronie chorych - mówi dr Górska-Kot.