Co się stanie, gdy zostawisz na chwilę dzieci same w pokoju?
Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że małe dzieci mają nieograniczoną wyobraźnię i potrafią przejść przez dom jak huragan, robiąc przy tym taki rozgardiasz, o jakim nie śniło się nawet największym bałaganiarzom.
Bywa też czasem tak, że maluch siedzi sobie grzecznie, bawi się zabawkami i masz wrażenie, że możesz zostawić go na chwilę, by zająć się innymi sprawami. Kiedy jednak w pokoju dzieci zapada nagle cisza, to znak, że musisz się przygotować na wszystko.
To, co przydarzyło się Paulowi W. Schettini (z Port Saint Lucie na Florydzie), po raz kolejny potwierdza tezę, że maluchów nie należy ani na sekundę spuszczać z oczu, no chyba, że mamy zaprzyjaźnioną ekipę remontową...
1. Wystarczyło siedem minut...
Mężczyzna został sam w domu z dwójką dzieci. Żona wyjechała na konferencję dla nauczycieli i miała wrócić następnego dnia. Tata doskonale radził sobie z opieką nad córką i synem.
Dzieci były zajęte oglądaniem bajek, podczas gdy Paul przygotowywał kolację. Wtedy podeszła do niego córka i zapytała, czy mogą razem z bratem pobawić się w swoim pokoju. Mężczyzna zgodził się bez wahania. Słyszał zza ściany śmiechy i szepty swoich pociech, ale kiedy po kilku mintutach nagle zapadła cisza, od razu domyślił się, że coś musiało się wydarzyć.
Poszedł więc do pokoju maluchów sprawdzić, co robią. Bawiły się doskonale!
- Zobaczyłem syna w pieluszce idącego w moją stronę, był pomalowany zieloną i czerwoną farbą. To przypominało trochę barwy wojenne. Zostawiał za sobą kolorowe ślady. Pomyślałem, że pewnie dostał się do puszki z farbą do malowania palcami - wspomina Paul.
Kiedy mężczyzna przekroczył próg pokoju oniemiał - i to nie z zachwytu. Każdy centymetr dziecięcej sypialni był pokryty czerwoną i zieloną farbą. Ściany, drzwi, podłoga, wiklinowe meble, łóżko, pościel, nawet pies – wszystko przypominało abstrakcyjne dzieła sztuki, których nie powstydziłby się modernistyczny malarz.
2. Warto mieć dobrych sąsiadów!
- Byłem w szoku, ale zamiast się zdenerwować, tylko się roześmiałem. To w końcu dość zabawna historia - dodaje Paul.
Na szczęście okazało się, że farba była zmywalna. Dzielny tata wraz z pomocą zaprzyjaźnionych sąsiadów zdążył wszystko posprzątać, zanim żona wróciła do domu. A filmik dokumentujący radosną twórczość swoich dzieci opublikował na Facebooku. Nagranie błyskawicznie rozeszło się po sieci.
Jeden z internautów bardzo trafnie je podsumował:
- Dla tych, którzy uważają, że w siedem minut nie da się zrobić czegoś takiego – najwyraźniej nie macie dzieci! Dziecko potrafi zniszczyć pokój w sekundę, wystarczy, że wyjdziesz z pokoju i wrócisz po chwili, to małe tornada! Są jak samochody, które rozpędzają się do setki w trzy sekundy!