7 najgłupszych wymówek rodziców, którzy przyprowadzają chore dzieci do przedszkola
Jesień zawitała u nas na dobre. W niektórych domach to czas zbierania złotych liści i picia gorącej czekolady pod kocem, w innych – łykania witaminy C, wydawania fortuny na syropki i zbierania nie kasztanów, a zasmarkanych chusteczek z podłogi.
Ta druga opcja jest szczególnie bliska rodzicom przedszkolaków. A co robi rodzic, jeśli dziecko choruje, ale do przedszkola i tak iść musi? Znajduje wymówkę.
Na następnym slajdzie obejrzysz WIDEO
Zobacz też: Naukowcy odkryli kolejny skutek uboczny przyjmowania antybiotyków
Byliśmy na basenie
Spuchnięte powieki, lepka wydzielina sącząca się z zaczerwienionych oczu – "to nie zapalenie spojówek, byliśmy wczoraj na basenie". To może się udać, a rodzic ma szansę na pochwałę od nauczyciela za aktywne spędzanie czasu z dzieckiem, zamiast sadzania go w jesienne popołudnie przed telewizorem.
Jeśli jednak po godzinie czy dwóch maluch przestanie rozpoznawać kolegów i koleżanki z grupy, bo wydzielina zalepiła mu oczy, może się pojawić telefon od nauczycielki z pytaniem: "A na jakim to basenie państwo byli?".
Na następnym slajdzie obejrzysz WIDEO
Zobacz też: Klara Lewandowska tańczy do kultowej piosenki. Jesteśmy zachwyceni
Muszę iść do pracy…
Rodzice stosujący tę wymówkę przynajmniej nie udają, że ich pociecha jest okazem zdrowia. Przyprowadzając ją do przedszkola przyznają, że maluch jest chory (choć raczej użyją sformułowań "niewyraźny" albo "coś wisi w powietrzu"). Nie mają go z kim zostawić, a na kilka dni wolnego też nie mogą sobie pozwolić.
I co te biedne nauczycielki mają zrobić? Biorą dziecko pod pachę (samo już ledwo stoi na nogach) i przeklinają w myślach, że w przedszkolach nie ma izolatek.
Na następnym slajdzie obejrzysz WIDEO
Jesteśmy po chorobie
W tej sytuacji, podobnie jak w poprzedniej, rodzic nie udaje, że jego dziecko ostatni raz widziało lekarza w dniu narodzin. Tym razem rodzic stosuje metodę tzw. półprawdy.
Przyznaje, że maluch chorował, ale "wczoraj już w ogóle nie kaszlał". Może nie wypluwał płuc, ale katarek tylko zmienił kolor z zielonożółtego na jasnozielony, nic więcej.
Na następnym slajdzie obejrzysz WIDEO
Ach, te dziecięce żarty
Jak tylko pojawia się charakterystyczny kaszelek, rodzic czerwieni się, patrzy na latorośl karcącym wzrokiem i głośno wzdycha. "Co ty tak kaszlesz, nie wygłupiaj się!" – rzuca w stronę duszącego się dziecka.
Choć nauczycielka odbierająca dziecko w szatni już wie, co się święci, rodzice z uporem maniaka przekonują, że maluch żartuje i nie wiedzą, kto go tego nauczył. Oby poczucie humoru nie szło w parze z umiejętnością łgania jak z nut.
Na następnym slajdzie obejrzysz WIDEO
Zobacz też: Nasila stany zapalne jelit. Spowoduje ból, a brzuch będzie spuchnięty jak balon
Ząbki się wyrzynają
Gorączka, marudzenie, brak apetytu i problemy ze spaniem – to, co na pierwszy rzut oka wygląda na przeziębienie, może być przecież ząbkowaniem. Ku uciesze rodziców, którzy mogą z uśmiechem na ustach wepchnąć gorączkującego malca w ręce opiekunki, zapewniając, że nie mogą się doczekać kolejnych ząbków.
Uwaga: ta metoda sprawdza się głównie w żłobkach. Nauczycielki przedszkolne raczej nie uwierzą w ząbkującego pięciolatka.
Na następnym slajdze zobaczysz WIDEO
Zobacz też: Rzadkie imiona
To przecież łupież
Prawdopodobnie nie ma rodzica przedszkolaka, który chociaż raz w życiu nie musiał się zmierzyć z nieproszonymi mieszkańcami na głowie swojego dziecka.
Większość rodziców, gdy dziecko z wszami zostaje odesłane do domu, wydaje fortunę na apteczne specyfiki, zakasa rękawy i zabiera się do oczyszczania głowy dziecka. Niektórzy nie przyjmują jednak do wiadomości, że ich dziecko ma wszy. Przyprowadzają je następnego dnia, często w czapce naciągniętej na oczy, a gdy nauczycielka pyta o gnidy i innych nieprzyjaciół, hardo odpowiadają: "To łupież". Łupież skaczący z głowy na głowę – to by było odkrycie!
Na następnym slajdze zobaczysz WIDEO
Zobacz też: Willow ma 26 imion. Każde z ich ma znaczenie
To tylko alergia
Gluty aż do pasa, dreszcze i chrypa, ale rodzic idzie w zaparte, że "to tylko alergia". I to nic, że dzieciakowi już oczy z orbit wychodzą od tego kaszlu, że nos zatkany i oddychać już nie może – wczoraj bawił się z kotem sąsiadów, to musi być opóźniona reakcja alergiczna!
Choć przyprowadzanie chorego dziecka do przedszkola czy żłobka jest nieodpowiedzialne, czasem to najłatwiejsza opcja. Wymówka? Zawsze jakaś się znajdzie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl