Zaniepokoił ich oddech córki. To lekarze znaleźli w jej płucu
Suzanne Boyd i jej partner Tyrell byli dumni z nowo przekłutych uszu swojej kilkumiesięcznej córeczki Raelyn. Maleńkie perłowe kolczyki miały być uroczą ozdobą – symbolem ich miłości i troski. "Wygląda jak księżniczka" – zachwycał się tata. Nie przypuszczali, że z pozoru błaha decyzja może skończyć się dramatyczną walką o zdrowie dziecka.
W tym artykule:
Dziwny oddech i matczyna intuicja
Minęło dziewięć miesięcy. Raelyn miała już rok, gdy pewnego poranka Suzanne usłyszała zaniepokojony głos męża: "Słyszysz to?". Ich córeczka zaczęła dziwnie oddychać – jej oddech był świszczący, jakby coś blokowało drogi oddechowe.
Początkowo sądzili, że to przeziębienie. Pediatra przepisał sterydy, a rodzice z ulgą uznali, że to tylko sezonowa infekcja. Ale objawy nie ustępowały. Suzanne, jak sama przyznaje, była przewrażliwioną mamą, która nie mogła zignorować sygnałów.
Kolejna wizyta u lekarza i zalecone prześwietlenie odsłoniły szokującą prawdę: w płucu Raelyn tkwił niewielki metalowy przedmiot. To była część kolczyka.
Tatuaż czy kariera? W tych branżach musisz wybrać
- Nie mogliśmy uwierzyć. Zawsze byliśmy ostrożni. Raelyn nie jest nawet wystarczająco silna, by sama wyjąć kolczyk – wspomina Suzanne w rozmowie z portalem "The Mirror".
Mimo to lekarze stwierdzili, że fragment kolczyka musiał zostać wciągnięty nosem i zsunąć się do płuca. Początkowo zalecono obserwację i czekanie, czy ciało obce samo się wydostanie. Po 20 minutach sytuacja uległa zmianie, lekarz zadzwonił, nakazując natychmiastowy wyjazd do szpitala dziecięcego.
- Na myśl o tym, że ewentualne zapalenie płuc czy komplikacje mogłyby zagrozić jej życiu, serce mi stawało – przyznaje mama. Kolejne badania potwierdziły, że kolczyk tkwił głęboko w prawym płucu. Konieczna była operacja.
Zobacz także: Sześciolatka w ciągu kilku dni połknęła 23 magnesy. Wszystko przez TikToka
Kolczyk utkwił w płucu
Lekarze użyli specjalnego magnesu, aby wydobyć metalowy fragment. Operacja zakończyła się sukcesem, a Raelyn spędziła noc w szpitalu na obserwacji. Następnego dnia szczęśliwi rodzice zabrali ją do domu.
- Zdecydowałam, że już nigdy nie założę kolczyków – ani ja, ani Raelyn – mówiła jeszcze w drodze powrotnej.
Ale kilka dni później mama zmieniła zdanie. Kupiła nowe kolczyki – tym razem z mocniejszym, zakręcanym zapięciem. Choć cała historia zakończyła się dobrze, Suzanne i Tyrell nie ukrywają, że do dziś wracają myślami do tego, jak niewinny gest mógł doprowadzić do tragedii.
- Sprzątamy teraz dwa razy dziennie i zabezpieczamy każdy kąt. Ale najważniejsza lekcja to: dzieci są sprytniejsze, niż nam się wydaje – podkreśla mama.
Raelyn wróciła do pełni zdrowia. Dziś znowu biega, bawi się i śmieje, jakby nic się nie wydarzyło. Ale jej historia może być przestrogą dla innych rodziców. Nawet najmniejsze elementy biżuterii mogą stać się poważnym zagrożeniem, szczególnie wtedy, gdy są w zasięgu dziecięcych rączek.
Źródło: "The Mirror"
Dominika Najda, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- The Mirror