Na porodówce doszło do pomyłki. Straszną prawdę odkryli po 30 latach
Ta wstrząsająca historia wydarzyła się naprawdę i na zawsze zmieniła życie dwóch niespokrewnionych ze sobą rodzin. Dramatyczna pomyłka w jednym z polskich szpitali w latach 80. miała okropne skutki. Prawda wyszła na jaw dopiero po ponad 30 latach i zszokowała wszystkich.
1. Pomyłka w szpitalu
9 września 1981 roku - ta data zostanie na zawsze w pamięci mam, które rodziły w szpitalu w Piotrkowie Trybunalskim. Nikt się wówczas nie spodziewał, że tak radosne wydarzenie, jak narodziny dziecka może stać się przyczyną ogromnego bólu, który ujawni się dopiero po ponad 30 latach.
Być może rodzice nigdy nie poznaliby prawdy, gdyby nie zbieg okoliczności. W roku 2012, a więc po ponad 30 latach od urodzenia syna, pani Joanna została babcią. Ta sytuacja zainspirowała członków rodziny do porównania swoich grup krwi. To właśnie wtedy zauważono, że grupa krwi Łukasza - syna pani Joanny, różni się od reszty.
Pierwsza myśl była taka, że pani Joanna zdradziła męża i stąd różnica w grupie krwi Łukasza. Prawda okazała się jednak dużo bardziej skomplikowana i dramatyczna w skutkach. Przeprowadzone badania genetyczne jasno wskazywały - Łukasz nie jest synem Pani Joanny. Jak to możliwe?
Kobieta rozpoczęła dramatyczne poszukiwania. Zaczęła od znalezienia innych mam, które tego dnia rodziły razem z nią w Piotrkowie Trybunalskim. Wtedy odkryła okrutną prawdę - w szpitalu doszło do pomyłki, na skutek której podmieniono dwóch chłopców.
2. Prawda zmieniła życie dwóch rodzin
Prawda była tak bolesna, że doprowadziła do okropnych konsekwencji. Synowie oddalili się od rodzin, w których się wychowywali. Do końca nie mogli się pogodzić z tym, co się stało.
Podczas rozmowy z TVN24 Łukasz przyznał, że nigdy nie miał dobrych kontaktów z ojcem oraz siostrami. Gdy dowiedział się prawdy, oddalił się również od Pani Joanny, czyli kobiety, którą do tej pory uważał za matkę. Bolesna prawda poskutkowała depresją i mężczyzna długo nie mógł dojść do siebie.
Co ciekawe, sama Pani Joanna wyznała, że od początku coś przeczuwała.
"Pierwsze dziwne uczucie miałam, kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy. Nikogo mi nie przypominał. Potem wątpliwości pojawiły się, kiedy wróciliśmy do domu. Nie chciał mojego mleka. Ciągle płakał. Jakby był czymś przerażony" - mówiła dziennikarzom, przyznając jednocześnie, że z powodu syna często kłóciła się z mężem, co w końcu doprowadziło do rozwodu.
Biologicznym synem Pani Joanny okazał się Mateusz, który – choć lepiej zniósł poznanie prawdy - to również poniósł negatywne konsekwencje z tego powodu. Mężczyzna pragnął poznać biologicznych rodziców i szybko złapał kontakt z mamą i siostrami. Ta relacja nie przypadła do gustu rodzinie, w której Mateusz się wychowywał.
"Źle na to reagowali. W końcu doszło do tego, że się nie odzywamy. Oczywiście na zawsze będą moją rodziną. Ale muszą zrozumieć to, że na ten dramat patrzę inaczej niż oni" - wspominał w rozmowie z TVN24.
Bolesna prawda wpłynęła na wszystkich. "Nie da się tego nadrobić" z bólem mówi Pani Joanna, która po sześciu latach od poznania prawdy starała się o zadośćuczynienie od państwa. Niestety sąd w Łodzi oddalił jej prośbę.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl