Zakaz prac domowych nie dla wszystkich. W tych szkołach nie obowiązuje
Zakaz prac domowych nie obejmuje niepublicznych podstawówek, w których rok temu uczyło się 182 339 dzieci. Ci uczniowie i tak oczekują, że zakaz zostanie wprowadzony w ich placówkach. - To jest dla społeczeństwa strzał w kolano - komentuje szczegóły rozporządzenia Jarosław Pytlak, dyrektor szkół Społecznego Towarzystwa Oświatowego.
W tym artykule:
Zakaz prac domowych nie dla wszystkich
22 marca ministra edukacji Barbara Nowacka podpisała rozporządzenie dotyczące prac domowych, które od kwietnia w klasach I-III szkół podstawowych zostały zlikwidowane (poza ćwiczeniami usprawniającymi motorykę małą), a w klasach IV-VIII - stały się nieobowiązkowe i nie mogą podlegać ocenie.
- Dzięki temu rozwiązaniu uczniowie będą mieli więcej czasu na utrwalanie wiedzy, przygotowanie się do sprawdzianów, czytanie książek, a także, co bardzo ważne, realizowanie swoich pasji i odpoczynek - tłumaczyła swoją decyzję ministra.
Zmiany, które właśnie weszły w życie, dotyczą prac pisemnych i praktyczno-technicznych na poziomie szkoły podstawowej w placówkach publicznych i tylko w nich. Nie dotyczą szkół niepublicznych, których z roku na rok przybywa. Z danych MEN, które przywołuje TVN, wynika, że w roku szkolnym 2022/2023 w niepublicznych podstawówkach uczyło się 182 339 uczniów. To o 18,6 proc. więcej niż trzy lata wcześniej.
Dzieci są przeładowane nauką. Co na to Dariusz Piontkowski?
- Rozporządzenie w części dotyczącej prac domowych wprost odnosi się tylko do placówek publicznych. Placówki niepubliczne nie są więc zobowiązane do jego przestrzegania, bowiem kwestie oceniania bieżącego w szkołach niepublicznych uregulowane są w statucie szkoły - wskazuje w rozmowie z WP Parenting adw. Michalina Koligot z Kancelarii Prawa Oświatowego Kowalak Jędrzejewska Konrady Adwokaci i Radcowie Prawni w Poznaniu.
- Jeśli więc władze placówki ustalą, że prace domowe nie będą oceniane, wtedy będzie to zgodne z przepisami jak dla placówek publicznych. W sytuacji jednak, gdy w statucie pozostanie zapis o ocenianiu prac domowych, w ocenie naszej kancelarii nie będzie on sprzeczny z zapisami prawa - tłumaczy prawniczka.
Adw. Koligot przyznaje jednak, że interpretacja rozporządzenia może nastręczać pewnych trudności interpretacyjnych.
- Jak większość przepisów stworzonych w zakresie prawa oświatowego, rozporządzenie nie jest do końca jasne i może powodować trudności interpretacyjne. Niestety, gmina, kuratorium czy inna instytucja publiczna mogą pewne zapisy rozumieć inaczej. Często w praktyce naszej kancelarii zdarzały się takie przypadki - wyjaśnia i dodaje, że niedoprecyzowane są np. kwestie związane z ocenianiem.
- Wprowadzona zmiana nie zawsze będzie korzystna dla ucznia. Przed nowelizacją przepisów często w praktyce zdarzały się sytuacje, że mógł on poprawić swoją ocenę, np. poprzez wykonanie dodatkowego zadania w domu. Teraz nie będzie to już możliwe. Z jednej więc strony uczeń nie otrzyma oceny negatywnej za źle wykonaną pracę domową, a z drugiej nie może też liczyć na dodatkową ocenę pozytywną - mówi ekspertka.
"Uczniowie oczekują"
Likwidacja prac domowych formalnie nie obejmie więc szkół niepublicznych, nie oznacza to jednak, że w takich placówkach na pewno nic się nie zmieni.
- Ta zmiana nas nie obowiązuje, jednak to nie oznacza, że nie stwarza problemów. Uczniowie oczekują, że coś w temacie prac domowych się zadzieje. Niektórzy już pytali wychowawców, czy u nas też likwidacja wejdzie w życie i cieszyli się na ten pomysł - komentuje w rozmowie z WP Parenting Jarosław Pytlak, dyrektor niepublicznych szkół Społecznego Towarzystwa Oświatowego na warszawskim Bemowie.
- Być może więc zapadną jakieś wewnętrzne ustalenia, chociaż wielu nauczycieli z naszej szkoły i tak już nie zadawało prac na ocenę - dodaje.
Pytlak, pytany o zasadność likwidacji prac domowych w podstawówkach, mówi o nonsensie i zwraca uwagę na to, że w rozporządzeniu pojawiły się nieścisłości.
- W rozporządzeniu jest kategoria "prace praktyczno-techniczne", które nie zostały specjalnie zdefiniowane. Jest też absurd: prace pisemne są zabronione z wyjątkiem tych, które ćwiczą motorykę małą. A przecież wszystkie prace pisemne ją ćwiczą. Mamy do czynienia z produktem wadliwym prawnie, który wprowadzono tylko po to, by dotrzymać obietnicy rzucanej przez polityków. Nie ma to jednak nic wspólnego z poprawą jakości edukacji. Szkoła potrzebuje zmian, ale nie tędy droga - podkreśla.
"To przejaw lekceważenia"
Podobne podejście do tematu likwidacji prac domowych prezentuje spore grono nauczycieli, którzy bez ogródek piszą w mediach społecznościowych, że po raz kolejny rząd, zamiast rzetelnie pracować, postawił na szybkie rozwiązania i nie ma pomysłu na edukację.
"Głęboko rozczarowujace jest też dla mnie, że chlapnięta bezmyślnie na wiecu obietnica wyborcza została spełniona wbrew jej oczywistemu populizmowi i wobec braku badań w tym kierunku" - pisała na Facebooku Anna Schmidt-Fic, liderka ruchu nauczycielskiego Protest z Wykrzyknikiem.
- Rozporządzenie podpisano dokładnie w setnym dniu po objęciu władzy. Mieliśmy nadzieję, że wejdzie w życie chociaż w połowie kwietnia, ale nie, wprowadzono je z marszu. W szkołach ma więc zajść duża zmiana i nawet nie pozostawiono czasu dla nauczycieli i dyrektorów szkół na reakcję. Zmiana wprowadzona z tygodniowym wyprzedzeniem, a wchodząca w życie w środku przerwy świątecznej, to przejaw lekceważenia - podkreśla dyrektor Pytlak.
- To nie jest problem prac domowych, lecz tego, jak zostali potraktowani nauczyciele. Pogwałcono zasady zapisane w ustawie Karta Nauczyciela. Nawet były minister edukacji Przemysław Czarnek nie zamachnął się tak na autonomię nauczycielską, jak robi to obecna władza. Dla mnie to czysty populizm, który spotkał się z wielkim aplauzem. To oczywiście świadczy o tym, że istnieje zapotrzebowanie społeczne na zmiany w edukacji, ale zadziałano pod publiczkę - mówi Pytlak i dodaje:
- Taki mamy dziś klimat, że wystarczy powiedzieć, że nauczyciel jest beznadziejny i wszyscy kiwają głową, potakując. Obowiązuje domniemanie niekompetencji i złej woli. A to jest dla naszego społeczeństwa strzał w kolano.
Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl