Zainspirował ich paragon. Rodzice naprawdę tak nazwali dziecko
Imiona inspirowane bohaterami filmów czy postaciami z książek, obco brzmiące, zagraniczne czy wręcz dziwaczne, budzące po latach zażenowanie u jego posiadacza, to nic w porównaniu z pomysłem pewnej pary. Mieli oni ulubione danie i na jego cześć postanowili nazwać swojego potomka.
1. To było ich ulubione danie
Pewna brytyjska restauracja postanowiła opublikować post w mediach społecznościowych wraz ze zdjęciem nowonarodzonej dziewczynki oraz nietypowego paragonu. Widnieje na nim informacja o dostawie, a także zawarte są szczegóły dotyczące zamówienia, jakie przekazał klient pracownikowi restauracji.
Historia tak się mu spodobała, że postanowił się z nią podzielić. Okazuje się bowiem, że para brytyjskich rodziców gustująca w indyjskiej kuchni, postanowiła nadać swojemu dziecku imię będące nazwą potrawy. Chodzi o bardzo popularną w Indiach, ale też znaną na całym świecie przekąskę – kawałki warzyw obtoczone w cieście przypominającym naleśnikowe i smażone na głębokim oleju. Tak, dziewczynka otrzymała imię Pakora.
"Moja żona właśnie nazwała naszą nowonarodzoną córeczkę imieniem Pakora po jej ulubionym daniu z waszej restauracji. Pomyślałem, że chcielibyście o tym wiedzieć" – czytamy na paragonie.
"Witamy na świecie Pakora! Nie możemy się doczekać, kiedy cię zobaczymy" – odpowiedzieli za pośrednictwem Facebooka pracownicy restauracji.
2. Internauci rozbawieni, lecz nie wszyscy
Co na to internauci? Nie wszystkich ta historia urzekła tak, jak kucharzy i kelnerów z restauracji. Niektórzy byli wręcz zniesmaczeni pomysłem rodziców.
"Czego się nie robi, żeby dostać rabat w tych czasach" – napisała jedna z osób. W odpowiedzi na ten komentarz pojawiła się uwaga, że sądząc po kwocie na paragonie, chyba rodzice nie doczekali się zniżki.
"I cóż, utknęli z imieniem Pakora" – skwitował kolejny z uczestników dyskusji.
"I oni mają prawa wyborcze?" – dodał ktoś inny, chyba nie do końca żartując.
Były też komentarze wskazujące na znacznie mniejszą pobłażliwość wobec decyzji świeżo upieczonych rodziców.
"Biedne maleństwo!", "Ten dzieciak będzie miał ciężkie życie", "Proszę, powiedzcie, że to kłamstwo. Jeśli to prawda, to niektóre imiona powinny być uznane za nadużycie" – pisali oburzeni internauci.
Kilka lat temu podobną sensację wywołała para, która postanowiła nazwać swoje dziecko po... ulubionej restauracji o nazwie Olive Garden. 27-letni ojciec umieścił wówczas wpis na Twitterze o następującej treści:
"Pierwszą część naszego życia spędziliśmy, kochając @olivegarden, teraz spędzimy resztę życia, kochając Olivię Garton".
We spent the first part of our lives loving @olivegarden , now we get to spend the rest of our lives loving Olivia Garton ☺🍝❤ #babyolivia #olivegarden #Italian #italianbaby pic.twitter.com/eDk61f870x
— Justin Garton (@JustinGarton) November 20, 2017
Swoją decyzję tłumaczyli szczególnym sentymentem do wspomnianej restauracji, bo tam spotykali się na wielu randkach. Olivia Garten miała być z kolei swego rodzaju kompromisem, który pozwoli uniknąć okrucieństwa dzieci wobec ich córki.
Głośno było także o rodzicach, którzy nazwali swoją córkę Ikea.
- Gdy byłam młodsza, moja mama dostała list od Ikea, w którym było napisane, że możemy dostać meble i zabawki za darmo i tak się stało. Mama dostała sofę, a ja kilka zabawek - wspomina dziewczyna po latach.
Polscy rodzice także mają fantazję. W katowickim urzędzie stanu cywilnego rodzice ubiegali się o zaakceptowanie takich imion jak: Joint, Koka, Pipa, Rambo czy Nutella. Urzędnik nie wyraził na to zgodny, tłumacząc, że te propozycje mogą być uznane za ośmieszające, nieprzyzwoite lub niepozwalające na odróżnienie płci noworodka.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl