Wyjątkowa operacja we Wrocławiu. Lekarze na chwilę zatrzymali oddech dziewczynki
We Wrocławiu lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego przeprowadzili wyjątkowo skomplikowaną operację ratującą życie małej Hani – dziewczynki, której tchawica była zwężona o połowę. Medycy, by przeprowadzić zabieg, musieli tymczasowo wyłączyć oddech dziecka i zastosować krążenie pozaustrojowe.
W tym artykule:
Operacja, od której zależało życie
Hania od urodzenia głośno oddychała, a z miesiąca na miesiąc jej stan się pogarszał. – Największym zagrożeniem dla Hani była każda większa infekcja. W jej stanie mogłaby doprowadzić do niewydolności oddechowej – wyjaśnił cytowany w poście na Facebooku USK Wrocław prof. Dariusz Patkowski, kierownik Kliniki Chirurgii i Urologii Dziecięcej USK.
Do zabiegu przygotowywano się miesiącami, angażując kilkudziesięcioosobowy zespół i korzystając z wydrukowanego modelu tchawicy dziewczynki, by zaplanować każdy ruch chirurgów. Na operację do Wrocławia przyjechał prof. Patricio Varela z Chile, jeden z najwybitniejszych specjalistów w leczeniu wad tchawicy.
Operacja wiązała się z ogromnym ryzykiem, a w jej trakcie konieczne było całkowite wyłączenie oddechu Hani i zastosowanie krążenia pozaustrojowego z wykorzystaniem płuco-serca. – Niezbędna była precyzyjna koordynacja zespołu anestezjologów, perfuzjonistów i kardiochirurgów – powiedział dr Roman Przybylski, kierownik Oddziału Kardiochirurgii USK.
Trzylatka straciła przytomność. Błyskawiczna reakcja lubuskich policjantów
Zobacz także: Ania, Jadzia, Olusia i Robuś czekają na nowy dom. "Rodzeństwa często nie mają szans na adopcję"
Od świstu do pełnego oddechu
Operacja polegała na podłużnym przecięciu tchawicy, zsunięciu jej końców i ponownym zespoleniu w celu trwałego poszerzenia światła. Dla rodziców dziewczynki był to czas ogromnego stresu – przez cały zabieg czekali przed blokiem operacyjnym.
Po latach głośnego świstu, który było słychać z drugiego pokoju, dziś dziewczynka oddycha cicho, co dla rodziny jest największym dowodem sukcesu operacji. Po niemal miesiącu pobytu w szpitalu Hania wraca do domu. Przed nią jednak okres rehabilitacji i obserwacji, by upewnić się, że blizny się wygoją, a efekt zabiegu pozostanie trwały.
Według dr. Marcina Drozda, dyrektora USK we Wrocławiu, przypadek Hani jest dowodem na to, jak ogromne znaczenie ma interdyscyplinarna współpraca. – Ten zabieg to przykład najwyższego poziomu medycyny zespołowej. Pokazuje, jak ważna jest interdyscyplinarność i precyzyjne przygotowanie. To właśnie w takich momentach widać, czym jest szpital kliniczny najwyższego stopnia referencyjności – powiedział lekarz.
Dominika Najda, dziennikarka Wirtualnej Polski