Chloe Dixon źle czuła się po urodzeniu dziecka. Okazało się, że to objawy białaczki
W październikuu 2017 r. Chloe Dixon powitała na świecie swoje pierwsze dziecko. Od porodu mijały kolejne miesiące, a młoda mama czuła się tylko gorzej. Przez długi czas uważała, że to kwestia normalnego zmęczania i braku snu, przez które przechodzi wiele młodych mam.
"Byłam wyczerpana i trudno mi było odpowiednio się o siebie troszczyć, ale pomyślałem, że to tylko część posiadania dziecka" - wspomina kobieta.
Jednak jej córeczka robiła się coraz starsza i zaczęła lepiej spać, a samopoczucie Chloe Dixon się nie polepszało. Do tego doszły straszne bóle głowy. Początkowo lekarz tłumaczył, że pewnie to po prostu przemęczenie. Profilaktycznie dał jej jednak skierowanie na badania krwi. Wyniki były bardzo złe.
Później wszystko potoczyło się błyskawicznie, kilka dni później powiedziano jej, że ma białaczkę szpikową. To był dla młodej mamy prawdziwy cios.
Zobacz także: Białaczka
"Chcę nadal być mamą"
Pierwsza myśl, która pojawiła się po diagnozie? "Czy dożyję pierwszych urodzin córki" - wspomina kobieta.
Młoda mama martwiła się, co będzie dalej z dzieckiem. Lekarze nie byli w stanie przewidzieć, jak jej organizm zareaguje na chemię i czy uda się zahamować postęp choroby.
Kobieta jest w trakcie chemioterapii
Kobieta przyznaje, że pierwsze 11 dni po diagnozie, to był najgorszy czas w jej życiu. Po fazie załamania, postanowiła walczyć dla siebie i swojej córeczki. Okazało się, że rodzaj białaczki, którą miała nie jest typowy dla jej grupy wiekowej, najczęściej jest on rozpoznawany u małych dzieci i osób starszych. Chloe Dixon ma 35 lat.
"Szukałam w Internecie osób dotkniętych tą chorobą, ale nie znalazłam wielu w mojej grupie wiekowej" - wspomina kobieta.
Pieczenie ciast stało się dla niej formą terapii w walce z rakiem
To był dla niej znak, by zacząć prowadzić dziennik. Najpierw robiła to wyłącznie dla swojej córki, żeby zostały jej wspomnienia na wypadek, gdyby choroba okazała się dla mamy zbyt trudnym przeciwnikiem.
Chloe Dixon zawsze marzyła o tym, by piec ciastka i babeczki dla swoich dzieci. Po diagnozie zaczęła realizować swoje marzenia. Nigdy wcześniej tego nie robiła, ale odkryła, że pieczenie sprawia jej ogromną przyjemność.
"Daje mi to prawdziwe poczucie spełnienia. Do tego mogę to robić z moją córką, co jest cudowne" - podkreśla.
Kobieta przyznaje, że w penym momencie pieczenie ciast stało się dla niej formą terapii. Pozwalało jej to choć na chwilę zapomieć o chorobie.
Prowadzi blog Cake Away Cancer
Kobieta wpadła na pomysł, by podzielić się swoimi przeżyciami z innymi. Tak powstał blog Cake Away Cancer.
Chloe Dixon opowiada na nim o swojej chorobie i o pieczeniu ciast. Kobieta żartuje, że to dość nietypowe połączenie. Jest przekonana, że odnalezienie pasji jest w stanie pomóc wielu chorym na nowo podnieść się do walki z chorobą.
"Chcę, aby ktoś inny, u którego też zdiagnozowano podobną chorobę wiedział jak ona postępuje i jak przebiega leczenie" - opowiada autorka bloga.
Marzy o drugim dziecku
Dzięki blogowi poznała inne osoby, które również walczą z chorobą. Są dla siebie wzajmnie wsparciem.
Rak Chloe jest obecnie w fazie remisji. Kobieta ma świadomość, że będzie musiała się leczyć najpewniej do końca swojego życia. Teraz jest już spokojna o przyszłość, wierzy że wszystko ułoży się dobrze.
Marzy też o drugim dziecku. To nie jest jednak łatwa decyzja. Musiałaby na jakiś czas przerwać leczenie, niewiadomo jak zareagowałby na to jej organizm.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl