Urodziła się z "nosem klauna". Zmieniła się nie do poznania
Kilka lat temu zdjęcie małej Connie Lloyd, która przyszła na świat z niezwykłym znamieniem, zrobiło furorę w sieci. Dziewczynka szybko zyskała miano "dziecka z nosem klauna". Jak się jednak okazało, Connie nie jest jedynym dzieckiem o tak niecodziennym wyglądzie. Podobne zaskoczenie spotkało rodziców półtorarocznej Gianny Tety, która również urodziła się z czerwonym noskiem. "Mam nadzieję, że nie wpłynie to na jej samoocenę" - pisze z troską matka dziewczynki.
1. Nagłe cesarskie cięcie
Brittany Teta, matka Gianny, wspomina, że jej ciąża przebiegała wzorowo. Nie doświadczała żadnych dolegliwości, a pomimo panującej pandemii była okazem zdrowia. Wszystko zmieniło się jednak podczas porodu. Po kilku godzinach od rozpoczęcia skurczów, okazało się, że konieczne będzie przeprowadzenie cesarskiego cięcia.
"Cały czas powtarzano, że wszystko jest okej, że dziecko jest we właściwej pozycji, a rozwarcie jest już bardzo duże i nie ma się czym martwić. Byłam bardzo podekscytowana całym porodem i tym, że wreszcie poznam naszą wymarzoną córeczkę. Niestety w jednej chwili to wszystko się zmieniło. Na salę wszedł nowy zespół medyczny i powiedział mi, że trzeba przeprowadzić cesarkę. Byłam zdenerwowana i zła, bo nie tak to sobie wyobrażałam. Po prostu się bałam" - pisze Brittany na Instagramie.
Kobieta przyznaje, że powrót do formy po nagłym cesarskim cięciu był bardzo trudny. Ból pooperacyjnej blizny i trauma po porodzie były dla niej ogromnym wyzwaniem.
2. Dziecko z nosem klauna
Jednak to nie koniec zaskakujących wydarzeń. Po porodzie okazało się, że jej córeczka Gianna urodziła się z niezwykłą zmianą na nosie. Lekarze zapewnili Brittany, że nie jest to nic groźnego i wkrótce się wchłonie. Niestety, w ciągu dwóch miesięcy czerwony nosek dziewczynki zrobił się ciemniejszy i znacznie większy.
"Gianna wyglądała, jakby miała nos klauna" - przyznaje Brittany.
Wtedy okazało się, że jest to naczyniak niemowlęcy, który ze względu na położenie może sprawiać trudności w oddychaniu. Pediatra, który zdiagnozował Giannę, skierował ją do Szpitala Dziecięcego w Filadelfii w USA. Lekarze ostrzegli rodziców, że rosnąca zmiana może trwale uszkodzić chrząstkę nosa u tak małego dziecka, więc czas był tu kluczowy.
"Spędziliśmy tam trzy niesamowite godziny. Cały personel sprawił, że mieliśmy wrażenie, że Gianna jest jedyną pacjentką. Zaczęliśmy leczenie od płynnego beta-blokera (propranololu), który musimy podawać codziennie rano i wieczorem przez co najmniej rok, a może dłużej. Spowoduje to zagłodzenie naczyniaka krwionośnego, więc przestanie on rosnąć i miejmy nadzieję, że nawet zacznie szybciej znikać" - tłumaczy mama w jednym z postów.
3. Leczenie dziewczynki
Od tamtej pory minęły już dwa lata. Nadzieje rodziców okazały się słuszne i znamię zniknęło, choć lekarze wielokrotnie ostrzegali, że rodzice powinni rozważyć operację plastyczną, zanim Gianna pójdzie do szkoły.
"Najlepszą wiadomością jest to, że teraz jest to tylko kwestia kosmetyczna! Nie martwimy się już problemami z oddychaniem" - pisze mama.
Brittany przyznaje, że zrobi wszystko, by Gianna nigdy nie zwątpiła, że jest piękną i wartościową dziewczynką, a ewentualna blizna na jej nosie nie będzie jej przeszkadzać.
Na szczęście, dziewczynka dobrze zareagowała na leczenie. Przez ten czas jej zmiana się zmniejszyła i znacznie zbladła. Znamię jest ledwie widoczne i wraz z upływem czasu zaczyna znikać.
"Mam nadzieję, że nie wpłynie to na jej samoocenę" - podsumowuje mama.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl