Trwa ładowanie...

Z mieszkania wyszli, jak stali. "Dzieci mówią, że wolą umrzeć"

 Blanka Rogowska
14.05.2024 08:43
Uciekli do Polski ze Strefy Gazy. "Moje dzieci przeszły piekło"
Uciekli do Polski ze Strefy Gazy. "Moje dzieci przeszły piekło" (Archiwum rodzinne)

Rodzinie dr Osamy Abo Zebida udało się wydostać z pogrążonej w wojnie Strefy Gazy i uciec do Polski. - Palestyńskie dzieci widziały drastyczne sceny. Palestyńskie dzieci mówią, że wolą umrzeć - mówi w rozmowie z WP Parenting.

Blanka Rogowska, dziennikarka Wirtualnej Polski: Gdy rozmawiamy, trwa atak sił izraelskich na miasto Rafah w południowej Strefie Gazy. Pan się tam urodził?

Dr Osama Abo Zebida: - W 1971 roku. Kiedy myślę o Rafah, staje mi przed oczami piękne, czyste, nadmorskie miasto. Tam spędziłem dzieciństwo. Tam mam rodzinę. Przez ostatnie 20 lat mieszkałem w mieście Gaza.

Z jednej strony Strefa Gazy to dla nas najpiękniejsze miejsce na Ziemi. Dobrzy ludzie, najlepsze wspomnienia, piękna pogoda. Mieszkałem w Europie 17 lat. Mam porównanie. Choć doceniam Europę, gdybym mógł wybierać, zostałbym w Gazie.

Zobacz film: ""Pytanie mamy" z Anną Dereszowską"

Z drugiej strony, od prawie 80 lat jesteśmy pod okupacją i trudno się tam żyje. Okupacja automatycznie oznacza zatrzymanie rozwoju - tkanki miejskiej, młodzieży, nauki.

W innych krajach na lekcjach uczniowie wykonują eksperymenty. U nas nawet posiadanie przez szkołę środków chemicznych jest zabronione. Wyjątkiem jest woda i chlor.

Część uczelni jest na wysokim poziomie. Wszystkie są prywatne. Koszt to ok. 50 tys. dolarów amerykańskich. Jeśli nie ma się rodziny za granicą, nie ma szans, żeby dziecko wysłać na studia. Zarobić takie pieniądze w Gazie to nierealne. Państwowych uniwersytetów nie ma.

Dr Osama Abo Zebida z rodziną
Dr Osama Abo Zebida z rodziną (archiwum rodzinne)

Pan studia skończył w Polsce

- Bardzo dobrze się uczyłem i udało mi się dostać na studia chemiczne w Turcji. Szło mi świetnie i otrzymałem stypendium rządu polskiego. W 1991 roku przyjechałem do Łodzi. Skończyłem studium języka polskiego, potem studiowałem inżynierię chemiczną i procesową na Politechnice Łódzkiej. Uzyskałem stopień naukowy doktora. Wtedy problemem na świecie był wąglik, groźna choroba zakaźna. Prowadziłem badania nad filtrami, które zatrzymywałyby bakterię. Produkowaliśmy areożele. Dostaliśmy nawet dotację od rządu polskiego, bo to faktycznie były unikatowe badania na skalę światową.

Pracowałem na uczelni i w różnych firmach.

Dr Osama Abo Zebida z córką
Dr Osama Abo Zebida z córką (archiwum rodzinne)

W 2001 roku dostałem polskie obywatelstwo. W 2005 roku ojciec bardzo zachorował, więc wróciłem do Palestyny. W końcu to człowiek, któremu wszystko zawdzięczam.

Z bratem prowadziliśmy firmę telekomunikacyjną - daleko od mojego wykształcenia. W 2006 roku poznałem żonę, najcudowniejszą kobietę na świecie. Ma dyplom z architektury i matematyki. Była nauczycielką, a w ostatnich latach dyrektorką szkoły średniej w mieście Gaza. Doczekaliśmy się czwórki dzieci. Mamy dziewięcioletniego chłopca i trzy dziewczynki: 13-latkę, 16-latkę i 17-latkę. Ciężko oboje pracowaliśmy i udało nam się kupić mieszkanie w centrum miasta.

Dr Osama Abo Zebida z córkami. Rok 2017
Dr Osama Abo Zebida z córkami. Rok 2017 (Archiwum rodzinne)

7 października, gdy zaczęła się wojna, musieliśmy z tego mieszkania wyjść tak, jak staliśmy. Zabraliśmy tylko dokumenty i kluczyki do samochodu. Ruszyliśmy na południe. Po 30 minutach usłyszeliśmy w radio, że nasza dzielnica została zrównana z ziemią. Całe życie pracowałem na dom, który w moment obróciło się w piach i gruz. Po paru dniach w siedzibę naszej firmy trafił pocisk artyleryjski. Spaliła się doszczętnie. To był cały dorobek mojego życia.

Budynek, w którym mieszkała rodzina
Budynek, w którym mieszkała rodzina (archiwum prywatne)

Co było dalej?

- Dojechaliśmy do Rafah. Od razu napisałem do konsulatu polskiego. Ja i moje dzieci mamy polskie obywatelstwo. Prosiliśmy o ewakuację z terenu wojny.

Dopiero po 30 dniach pracownik konsulatu napisał mi smsa z pytaniem, czy jesteśmy bezpieczni. Aż się roześmiałem. Odpisałem, że nikt tu nie jest bezpieczny. Chociaż rząd Izraela ogłosił południową połowę Strefy Gazy miejscem bezpiecznym, jednocześnie przystąpił do intensywnego bombardowania regionu.

Byliśmy skupieni tylko na tym, żeby utrzymać dzieci przy życiu. Konsulat zapewnił, że pomoże w ewakuacji. Po kilku tygodniach przyszło pozwolenie na wyjazd, ale tylko dla dzieci.

Jak to?

- Konsulat powiedział, że wszystko zależy od strony izraelskiej, a ta pozwoliła tylko na samodzielny wyjazd dzieci. Płakały, że nie chcą uciekać bez nas. Polska nie mogła ewakuować własnych obywateli bez zgody Izraela. Wydało mi się to tragicznie śmieszne.

Po trzech miesiącach i jednym dniu dostaliśmy zgodę na ewakuację całej rodziny. Wydostaliśmy się przez Egipt.

Jak sobie tu radzicie?

- Jesteśmy wdzięczni, że nas ewakuowano, ale na tym pomoc państwa się skończyła. Na lotnisku zostaliśmy bez niczego. Nikt nie zapytał, jak sobie radzimy.

Wie pani, jeśli ktoś stracił cały dorobek swojego życia, to jedynym wyjściem jest mieszkanie na ulicy. Nikt się nie zainteresował nawet dziećmi.

Dobra kobieta przyjęła nas do siebie. Mieszkamy w szóstkę w małym pokoju w Otwocku. Dzieci chodzą do szkoły, ale nic nie rozumieją. Choć są Polakami, nie zapewniono im żadnego wsparcia w nauce języka. Staram się je uczyć, ale na klasówkach są bez szans. Nie zdadzą do kolejnej klasy, a w Gazie byli najlepszymi uczniami, co roku wyróżnianymi przez dyrektora.

Mówią po angielsku więc rozwiązaniem byłaby szkołą międzynarodowa, czy klasa z wykładowym angielskim. Ale takie placówki są prywatne. To koszt poza naszym zasięgiem.

Dopiero tydzień temu znalazłem pracę. Z tej pensji nie jestem w stanie wynająć mieszkania na wolnym rynku. Chcielibyśmy dostać lokal socjalny, który oczywiście będziemy opłacać. Ale wiem, że na taki trzeba bardzo długo poczekać.

Żona też szuka pracy. Mówi po angielsku i arabsku. Na razie bez skutku. Jest nam ciężko.

Tak wygląda nasze życie. Siedzę tutaj, w Otwocku, nie wiem, jak zapewnić byt rodzinie na miejscu, nie wiem, jak pomóc moim dzieciom, które są w koszmarnym stanie psychicznym, nie wiem, jak utrzymać rodzinę.

Chłopiec płaczący nad zwłokami taty w mieście Rafah
Chłopiec płaczący nad zwłokami taty w mieście Rafah (Getty Images)

Myślami jestem z Palestyną, gdzie zostały moje trzy siostry i dwóch braci z rodzinami. Pół godziny temu rozmawiałem z siostrą. Mówiła, że sytuacja jest straszna. Właśnie szykowali się do ucieczki z Rafah. Wyjadą poza miasto i schronią się w namiocie. Cały czas trwa bombardowanie. Połowy tej rozmowy nie słyszałem, bo kontakt telefoniczny i internetowy jest utrudniony. Staram się ich uspokajać, oni przerywają mi i mówią: "Ale my jesteśmy w tym momencie pod ostrzałem". Nie mam słów, żeby opisać, co tam się dzieje.

Jak pan to wszystko tłumaczy dzieciom?

- Wiedzą już wszystko. Nie ma sposobu, żeby je przed tymi informacjami chronić. Na własne oczy widziały śmierć, rannych i zabitych, zniszczone domy.

Córka straciła bliskich przyjaciół. Synek najlepszego kolegę. Cały czas o nich myślą. Gdy byliśmy w Rafah, bomba spadła na dom sąsiada, w którym mieścił się też sklep. Mój dziewięciolatek często tam chodził. Zabitych zostało 15 osób, w tym ósemka dzieci, które znał.

Dziecko ranne w wyniku ataku na Rafah
Dziecko ranne w wyniku ataku na Rafah (Getty Images)

Nad Otwockiem leciał cywilny śmigłowiec. Córka wpadła w histerię, panikę. Przybiegła z płaczem. "Tato, będzie bombardowanie" - krzyczała. Tłumaczę, że w Polsce jesteśmy bezpieczni. Nadal mają w sobie żywy strach.

Najstarsza córka zawsze była bardzo odważna, wygadana, pierwsza do występów publicznych. Teraz boi się odezwać. Mówi szeptem. Proponowałem, żeby przygotowała kilka zdań na propalestyńską manifestację w Warszawie. Boi się. "Tato, słowa nie chcą wychodzić z ust", "Tatusiu, boję się, że będą nas zabijać nawet tutaj". Wątpię, żeby kiedykolwiek zapomniały.

Dziecko ranne w wyniku ataku na Rafah
Dziecko ranne w wyniku ataku na Rafah (Getty Images)

Ciągle myślą o bliskich, którzy tam zostali. O ukochanej babci i dziadku, rodzicach żony, o wujkach, córkach, kolegach.

W Rafah mało spaliśmy. Tak nam zostało i w Polsce.

Jestem zrozpaczony, ale ojciec musi dawać poczucie bezpieczeństwa. Mówię dzieciom, że to się na pewno skończy, że będzie dobrze, choć wiem, że nie będzie. 80 proc. Strefy Gazy zostało zbombardowane. Dane na 12 maja mówią o 35 tys. zabitych palestyńskich cywilach - głównie kobietach i dzieciach. Jak ma być dobrze? Kim będą ludzie, którzy to przeżyją?

Dzieci ewakuowane z miasta Rafah
Dzieci ewakuowane z miasta Rafah (Getty Images)

Gdy teraz rozmawiamy, "Al Jazeera" relacjonuje atak na obóz uchodźców Jabalia. Mimo sprzeciwu nawet największych sojuszników Izraela, trwa atak na Rafah, skąd uciec stara się 1,5 mln ludzi.

Medycy relacjonują, że do obozów dla uchodźców docierają ciężko ranne dzieci, które szukają rodziców. W rozmowie z Gazeta.pl Draginja Nadażdin, dyrektorka Lekarzy bez Granic w Polsce, ocenia, że maluchy z powodu traum tracą umiejętności, które już nabyły. "Pięcioletnie dziecko powiedziało naszym pracownikom, że wolałoby umrzeć, niż dalej żyć pośród tej wojny" - mówiła.

- To prawda. Też słyszałem takie słowa. Palestyńskie dzieci widziały drastyczne sceny. Palestyńskie dzieci mówią, że wolą umrzeć. Moja żona też powtarza, że ci, którzy umarli, żyją już w spokoju.

Wydawać się może, że cierpienie dziecka to uniwersalny obraz, który wzruszy każdego. A tak się nie dzieje. W mediach, w social mediach widzimy zdjęcia rannych maluchów i one, jakby się już światu opatrzyły, spowszedniały. Dzieci Gazy to porażka moralna ludzkości. Dziwi mnie nastawienie mediów w Polsce i na całym świecie. Narracja o konflikcie nie jest moim zdaniem obiektywna. To co się dzieje w Palestynie, nie stało się w żadnym kraju od kilkudziesięciu lat. Szacuje się, że w ciągu dwóch lat wojny w Ukrainie zginęło ok. 10,675 cywilów. W Gazie już mówimy o ponad 35 tys. To jest masakra. Świat zgadza się na rzeź dzieci i kobiet na taką skalę.

Dziewczynka ranna w wyniku ataku na Rafah
Dziewczynka ranna w wyniku ataku na Rafah (Getty Images)

Moje dzieci przeszły piekło. Jedyne, co mogę zrobić, to walczyć o nie.

Proszę Polskę o pomoc, bo moje dzieci są obywatelami tego kraju. Proszę o pomoc w wyleczeniu ich traum, o możliwość ułatwienia nauki, o dach nad głową. Jesteśmy z żoną gotowi do ciężkiej pracy, ale bez wsparcia nie wiem, jak damy radę.

One na pewno za tę pomoc w przyszłości się ludzkości odwdzięczą. Najstarsza córka miała w tym roku zdawać maturę. Chce iść na medycynę. Młodsza marzy o farmacji, najmłodsza o biznesie i administracji.

A synek?

- Powiedział: "Tatuś, ja widziałem tyle rannych, cierpiących dzieci. Chciałbym zostać lekarzem i takim dzieciom pomagać". To marzenie chłopca, który ma tylko dziewięć lat.

Blanka Rogowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Osoby, które mogą pomóc rodzinie, mogą kontaktować się z redakcją Wirtualnej Polski, pisząc na adres blanka.rogowska@grupawp.pl.

7 października 2023 roku organizacja Hamas napadła na osiedla, bazy oraz młodzież bawiącą się na festiwalu muzycznym na terenie Izraela, zabijając i porywająch cywili do Strefy Gazy, na co Izrael odpowiedział trwającym do dzisiaj atakiem na cele wojskowe, cywilne i placówki humanitarne. W izraelskich atakach na Strefę Gazy zginęły co najmniej 35 034 osoby, a 78 755 zostało rannych. Liczba ofiar śmiertelnych po stronie Izraela to 1139 osób, a dziesiątki nadal są przetrzymywane w niewoli.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze