Co najmniej jedna para w tygodniu. Urzędnicy o niepokojącym trendzie
Ślub to jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu wielu osób. Długie przygotowania, eleganckie stroje, lista gości, a potem nagłe zniknięcie pary młodej. W Łodzi coraz więcej narzeczonych nie zjawia się na swojej ceremonii w Urzędzie Stanu Cywilnego. Co tydzień co najmniej jedna para rezygnuje z uroczystości w ostatniej chwili, a w niektóre dni zdarza się, że nie pojawiają się nawet dwie lub trzy.
W tym artykule:
Uciekające pary - skąd ta tendencja?
Jeszcze kilka lat temu takie przypadki były rzadkością, a teraz zdarzają się coraz częściej. Powody mogą być różne - od nagłych rozstań, przez wątpliwości dotyczące przyszłości, po zwykłą zmianę planów. Wiele par informuje jedynie zaproszonych gości, ale nie powiadamia urzędu, pozostawiając urzędników w niepewności.
Takie zachowanie nie tylko dezorganizuje pracę urzędu, ale jest także niegrzeczne wobec innych par. Szczególnie rozczarowujące są przypadki, gdy pary rezerwują wyjątkowe terminy, np. Walentynki czy daty z powtarzającymi się cyframi (np. 4.4.2024), blokując miejsce innym zainteresowanym.
Z punktu widzenia przepisów nieobecność na ślubie nie wiąże się z żadnymi konsekwencjami finansowymi ani prawnymi:
Joanna Opozda żałuje ślubu z Antkiem Królikowskim. "Zawiodłam się na miłości"
Opłata skarbowa za akt małżeństwa (84 zł) jest zwracana, jeśli ceremonia nie dojdzie do skutku.
Jeśli para zdecyduje się na nowy termin, wcześniejsza opłata przechodzi na kolejne zgłoszenie.
Nie ma obowiązku informowania urzędu o zmianie planów, choć zaleca się to zrobić z szacunku do pracowników USC.
Jeśli para młoda chce zmienić termin ślubu, musi stawić się w urzędzie osobiście. Nie wiąże się to z dodatkowymi kosztami, a nową datę można ustalić na okres od miesiąca do sześciu miesięcy od pierwotnie wyznaczonej uroczystości.
Zobacz także: Dwa miesiące, w których jest najwięcej rozwodów
Ślub na ostatnią chwilę - czy da się go przełożyć?
W ubiegłym roku w Łodzi zawarto 1909 związków małżeńskich.
Najwięcej ceremonii odbywa się w soboty, ale śluby udzielane są także w piątki.
Coraz większą popularnością cieszą się śluby plenerowe - ich liczba jest dziś trzykrotnie wyższa niż 7 lat temu. Za taką możliwość pary płacą 1000 zł.
Nie wszystkie zaplanowane śluby dochodzą jednak do skutku. Co najmniej jedna para w tygodniu nie pojawia się w USC, a wielu narzeczonych przekłada termin na później.
Zmiana terminu ślubu jest możliwa, ale pod pewnymi warunkami.
Narzeczeni muszą osobiście zgłosić się do urzędu, aby ustalić nową datę.
Nie ma dodatkowych opłat za zmianę terminu.
Minimalny czas oczekiwania to miesiąc, a maksymalnie można zaplanować ślub na pół roku do przodu.
To dość elastyczne podejście, które pozwala parom dostosować termin do swoich planów - o ile faktycznie zamierzają stanąć na ślubnym kobiercu.
Czy liczba "nieobecnych" par będzie rosła?
Ślubne "ucieczki" w Łodzi stają się coraz częstsze, ale czy to tylko chwilowy trend? Trudno powiedzieć, czy narzeczeni częściej zmieniają zdanie w ostatniej chwili, czy po prostu brakuje im odwagi, by poinformować urząd o odwołaniu ceremonii.
Bez względu na powody jedno jest pewne - dla urzędników USC i innych par, które czekają na wolne terminy, takie sytuacje bywają frustrujące. Możliwe, że w przyszłości wprowadzone zostaną zasady zobowiązujące narzeczonych do wcześniejszego powiadamiania o zmianach, aby uniknąć dezorganizacji i niepotrzebnych komplikacji.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródła
- USC