Skutki strajku w szkołach. Nauczyciele przestali się angażować poza pracą "tablicową"
Nauczyciele wrócili do szkół po wakacjach. W środowisku mówi się o kolejnych planowanych strajkach, ale tak naprawdę strajk już się zaczął. Pracują z mniejszym zaangażowaniem niż dawniej. "Robię swoje i wychodzę. Nie daję od siebie nic więcej niż wymagane minimum". Cichy sprzeciw coraz mocniej doskwiera uczniom.
1. Strajk nauczucieli - skutki dla pedagogów
Strajk nauczycieli, który odbywał się pod koniec zeszłego roku szkolnego, wpłynął na atmosferę w placówkach edukacyjnych. Rodzice i nauczyciele stanęli po przeciwnych stronach barykady.
Restrykcyjna forma w postaci zamknięcia placówek w newralgicznym momencie egzaminów spowodowała niechęć rodziców. Uważają, że na rozgrywkach między nauczycielami a rządem najmocniej ucierpiały niewinne dzieci. Rykoszetem oberwali pracownicy i pracodawcy. Wiele osób musiało brać wolne, aby zająć się dziećmi.
Nauczyciele, ośmieleni strajkiem, głośniej domagają się swoich praw. Przestali się angażować w to, co zwykle robili po godzinach, a czego nikt nie doceniał: przygotowywanie dodatkowych materiałów, aby uatrakcyjnić nauczania, organizowanie kółek zainteresowań. W wielu placówkach zrezygnowano z wycieczek. W Rybniku, jak podała "Gazeta Wyborcza", tylko 10 z blisko 60 podstawówek zorganizowało w tym roku zieloną szkołę.
- Jaka płaca, taka praca – mówi stanowczo Maciej, nauczyciel historii i WOS-u. W trakcie strajku codziennie przychodził do szkoły. - Przestałem się angażować. Robię swoje i wychodzę. Nie daję od siebie nic więcej niż wymagane minimum. Nie można dać się wykorzystywać – podkreśla.
Czas, który dawniej spędzał z uczniami w kółku rekonstrukcyjnym, teraz poświęca na bieganie i siłownię.
Anna jest, jak sama o sobie mówi "panią świetliczanką". Zapewnia, że stara się pracować, jak dawniej, ale widzi mniejsze zaangażowanie nauczycieli przedmiotowych.
- Zawsze w naszej szkole na początek organizowaliśmy pierwszym klasom liceum zieloną szkołę, żeby mogli się poznać. W tym roku zrezygnowaliśmy z tego, mówiono, że to kwestia kosztów. Widzę, że przychodzimy do pracy bez entuzjazmu. W dodatku na każdym kroku spotykamy się z dodatkową krytyką ze strony rodziców - opowiada i tłumaczy, dlaczego nauczyciele postanowili zaprotestować.
- Ludzie widzą 18 godzin pracy, wakacje, ferie, urlop roczny na podratowanie zdrowia. A my znamy drugą stronę medalu: dorabianie po pracy w innych szkołach czy na korepetycjach, brak urlopu na żądanie albo poza wakacjami, niskie zarobki, pracę po godzinach, odpowiedzialność za życie i zdrowie, brak czasu nawet, żeby zjeść, żeby iść do toalety, brak służbowych telefonów czy komputerów, przygotowywanie materiałów i kserowanie za własne pieniądze, telefony od rodziców nawet po 22:00, hałas, trudne warunki pracy, stres i rosnące wymagania - wylicza i jest jej naprawdę przykro, że ani rząd, ani rodzice nie doceniają ich pracy.
- Jesteśmy niedoceniani, wciąż pod ostrzałem krytyki. Uważają, że nie robimy nic? To nie będziemy! - dodaje Joanna, nie kryjąc oburzenia. Skończyła filologię polską, zawsze chciała być nauczycielką. Z jej stuosobowego roku podobną ścieżkę kariery wybrało najwyżej kilkanaście osób.
2. Strajk nauczycieli - skutki dla uczniów
- Nauczyciele masowo odchodzą od organizowania wycieczek. Wychowawca musiał wszystko załatwiać poza godzinami pracy, a potem przez 24 godziny na dobę odpowiadać za życie i zdrowie uczniów - dodaje Anna. - Rodzice! Powiedzcie szczerze: znacie te chwile, że macie dość własnych dzieci, że nie możecie nad nimi zapanować? A my musimy panować nad całą grupą młodzieży, która nakręca się nawazajem.
Rodzice nie są przekonani argumentacją nauczycieli. Matki i ojcowie uczniów w większości negatywnie odnoszą się do strajku.
- W pracy miałam, za przeproszeniem, przypał, bo nie miałam co zrobić z małą. Niech popracują jeden z drugim bite osiem godzin, a później mogą narzekać – podkreśla Marta, mama Oli, która zaczęła teraz szóstą klasę.
- To moja nowa zasada, żeby po prostu podchodzić do tej pracy, kolokwialnie mówiąc, "olewczo". Tego się trzymam – zapewnia historyk Maciej. Nie ma cienia wątpliwości, że postępuje słusznie. - W takiej pracy i takiej sytuacji, w jakiej się znajdujemy, naprawdę nie można inaczej się zachować - podkreśla. Zamiast do olimpiady z uczniami, chce się przygotować sam, ale nie do nauki. Marzy, aby w tym roku pokonać maraton, bo wcześniej nie miał czasu na treningi.
Mama Oli nie kryje rozczarowania postawą pedagogów: - Komu teraz nauczyciele robią na złość? Dzieciom? Bo to dzieci nie pojadą na wycieczkę, a nie rodzice, nie rząd, nie kuratorium. Dzieci miały tyle stresu w okresie egzaminów i wróciły we wrześniu do szkoły, w której jest jeszcze gorzej.
Frustracja nauczycieli też rośnie. Rozwiązania prezentowane przez Ministerstwo Edukacji Narodowej nie satysfakcjonują pedagogów ani związkowców. Związek Nauczycielstwa Polskiego już planuje kolejne strajki.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl