Trwa ładowanie...

Przeszła agresywną chemioterapię. Raka nigdy nie było

Avatar placeholder
13.04.2024 21:50
Walczyła z rakiem agresywną chemioterapią. Doszło do ogromnej pomyłki
Walczyła z rakiem agresywną chemioterapią. Doszło do ogromnej pomyłki (Facebook)

Kiedy u 39-latki zdiagnozowano nowotwór, powiedziano, że czeka ją maksymalnie 15 miesięcy życia. Po dwóch seriach chemioterapii i napisaniu stosu listów do wnuków, których nigdy nie pozna, kobieta została poinformowana przez lekarzy, że w rzeczywistości... raka nigdy nie było.

spis treści

1. Diagnoza naczyniomięsaka

Wszystko zaczęło się pod koniec 2022 roku, kiedy Lisa Monk z Teksasu zauważyła niepokojące objawy, które początkowo przypisała kamieniom nerkowym. Tomografia komputerowa, przeprowadzona w miejscowym szpitalu, wykazała nie tylko obecność kamieni, ale także guz w śledzionie, który został usunięty na początku 2023 roku.

Po operacji Lisa otrzymała przerażającą wiadomość – zdiagnozowano u niej naczyniomięsaka, który jest niezwykle rzadkim nowotworem naczyń krwionośnych. Lekarze dawali jej zaledwie 15 miesięcy życia.

2. Błąd medyczny

Matka dwójki dzieci poddała się leczeniu, które wiązało się z agresywną chemioterapią. Borykała się z poważnymi skutkami ubocznymi, w tym z utratą włosów, wymiotami, zmianami skórnymi. To, co wydarzyło się później, przekroczyło jednak wszelkie wyobrażenia – podczas rutynowej kontroli lekarze poinformowali Lisę, że jej pierwotna diagnoza była błędna.

Zobacz film: "Cyfrowe drogowskazy ze Stacją Galaxy i Samsung: część 3"

Zamiast przeprosić, lekarze jej pogratulowali. Cierpienie całej rodziny, wszystkie przebyte zabiegi, związany z nimi stres oraz emocjonalne i finansowe obciążenia – to wszystko okazało się reakcją na nieistniejącą chorobę.

- Zadłużyłam się, a chemia wygotowała mi wnętrzności. W dodatku, kiedy przeanalizowałam później wszystkie dokumenty, okazało się, że raport wykazujący, że nie mam raka, został sporządzony aż miesiąc przed poinformowaniem mnie o nim! Oni nawet nie przeczytali własnych raportów. Gdyby powiedzieli mi od razu, nie musiałabym brać drugiej chemii - mówi Lisa w rozmowie z "The Sun".

Lekarze ostatecznie ustalili, że obecność guza na śledzionie Lisy nie była sygnałem nowotworu, lecz wynikiem zwiększonej aktywności naczyń krwionośnych, która stwarzała ryzyko pęknięcia narządu. Była to sytuacja poważna, ale daleka od diagnozy raka, którą pierwotnie postawiono.

3. "Nadal płacimy rachunki za leczenie"

- Nadal wyglądam, jakbym miała raka. I nadal płacimy rachunki za leczenie. Rak jest kosztowny, a nie udało mi się umorzyć żadnego z rachunków. Poza tym przeżyte traumy i napisane w strachu przed śmiercią listy pożegnalne do najbliższych odcisnęły na mnie głębokie piętno, to był bardzo mroczny czas - mówi Lisa.

Lisa Monk, mimo ulgi płynącej z wiadomości o braku nowotworu, stoi teraz przed wyzwaniem odbudowy swojego życia – zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze