Trwa ładowanie...

Polscy uczniowie w czołówce najlepszych

 Ewa Rycerz
Ewa Rycerz 18.04.2023 11:48
Polscy uczniowie w czołówce najlepszych
Polscy uczniowie w czołówce najlepszych (Źródło: 123rf)

Mimo najmniejszych nakładów na edukację, poziom wykształcenia polskich dzieci rośnie. To wnioski, jakie płyną z raportu „Education at Glance” przygotowanego przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD).

W swoim najnowszym opracowaniu OECD analizuje nakłady na edukację w każdym z 34 krajów należących do organizacji oraz poziom wykształcenia uczniów i porównuje je.

Polska na kształcenie młodych ludzi wydaje 4,8 proc. PKB. To niewiele, szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę nakłady Norwegii – 6,5 proc. dochodu krajowego, Wielkiej Brytanii – 6,2 proc. lub Portulagii – 5,9 proc. Jednak to w Polsce mieszka najlepiej wykształcona młodzież. W przeliczeniu na konkretne pieniądze, na jednego ucznia nad Wisłą wydaje się 7 tysięcy dolarów. Mniej płacą tylko Czechy, Estonia, Słowacja i Węgry. Najwięcej, aż 20 tys. dolarów, wydaje Luksemburg. Ale to w Polsce miejszkają najlepsi uczniowie.

Dane zebrane przez OECD jasno pokazują, że poziom wykształcenia w naszym kraju rośnie. Jeszcze piętnaście lat temu w grupie osób w wieku 25-34 lata aż 11 proc. mogło wylegitymować się  wykształceniem podstawowym. Dzisiaj – tylko 6 proc. Jak zaznaczają eksperci, to jeden z najlepszych wzrostów we wszystkich krajach, jakie badała organizacja. Na podobnym poziomie uplasowały się Czechy i Słowacja. Natomiast we Francji to już 15 proc, w Wielkiej Brytanii – 14 proc. – To zasługa gimnazjów – nie mają wątpliwości eksperci.

Zobacz film: "Dlaczego dziewczynki mają lepsze oceny w szkole?"

Co jest przyczyną takiego wzrostu? Inwestycje prywatne. Mimo że kryzys z 2008 roku na polskim systemie edukacji odcisnął niemałe piętno i nakłady na szkolnictwo od 2010 roku zostały zmniejszone o 5 proc., poziom wykształcenia nie spadł. To głównie zasługa pieniędzy pompowanych w szkolnictwo ze źródeł prywatnych.

Według autorów raportu ponad 20 proc. wydatków naszego kraju na szkolnictwo wyższe to pieniądze pochodzące z kieszeni rodziców. Na poziomie edukacji w szkołach podstawowych, gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych te kwoty rosną z roku na rok. Inaczej sprawa wygląda w Danii, Finlandii czy Austrii. Tam cała edukacja, od podstawówki do szkół wyższych, jest darmowa.

Raport OECD pokazuje, że w Polsce dobrze ma się szkolnictwo wyższe. Liczba osób z takim wykształceniem systematycznie rośnie. Odsetek w grupie Polaków w wieku od 25 do 34 lat zwiększył się z 14 proc. w roku 2000 do 43 proc. w roku 2014. Dzieje się tak, ponieważ nad Wisłą nadal uzyskanie dyplomu uczelni wyższej wiąże się z wyższymi zarobkami. Eksperci OECD wyliczyli, że osoby, które mogą się wylegitymować takim dyplomem, zarabiają aż o 71 proc. więcej niż te, które swoją edukację zakończyły na szkole średniej bądź gimnazjum.

Jest jednak jeden mankament. OECD w swoim raporcie podaje także tzw. liczbę NEET's. Zalicza tam odsetek osób, które nie uczą się, nie pracują ani nie studiują. W grupie 20-24-latków to aż 20 proc. Jeszcze siedem lat temu, w 2008 roku, było to 10 proc.

Warto także podkreślić, że polski uczeń spędza w szkole,w ciągu 9 lat nauki, 6 tysięcy godzin. Na poziomie europejskim to norma. Tyle samo uczą się jego rówieśnicy np. w Finlandii czy Czechach. Krócej ci z Austrii, Belgii i Włoch.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze