Pokazała, jak lekarz obraca dziecko w brzuchu. "Z tego bólu wpadłam w drgawki"
Obracanie płodu w brzuchu matki, znane także jako obrót zewnętrzny, to technika stosowana w końcowym etapie ciąży, gdy dziecko znajduje się w położeniu miednicowym, czyli główką do góry. Często umożliwia poród naturalny, jednak zdarza się, że prowadzi na przykład do przedwczesnego porodu.
W tym artykule:
Na czym polega obrót zewnętrzny?
Choć wiele dzieci samoistnie obraca się przed porodem, zdarzają się sytuacje, w których konieczna jest pomoc medyczna, aby zwiększyć szansę na poród naturalny i uniknąć cesarskiego cięcia.
Zabieg ten zwykle wykonuje się około 36. lub 37. tygodnia ciąży. Polega on na delikatnym, ale stanowczym ucisku na brzuch kobiety w celu skłonienia dziecka do obrotu w macicy. Chodzi o to, by przyjęło ono optymalne położenie główkowe. Procedura odbywa się w warunkach szpitalnych, pod kontrolą USG, często z jednoczesnym monitorowaniem tętna płodu. Wszystko po to, by mieć pewność, że dziecko dobrze znosi cały proces.
Obracanie płodu może budzić u przyszłych mam niepokój, ale w rzeczywistości jest to procedura relatywnie bezpieczna. Choć, jak każda ingerencja medyczna, niesie ze sobą pewne ryzyko. Zazwyczaj trwa tylko kilka minut i w wielu przypadkach kończy się sukcesem. Istnieją jednak czynniki, które mogą zmniejszyć szanse powodzenia, jak np. mała ilość płynu owodniowego, napięcie mięśni macicy czy wady anatomiczne.
Poród w prywatnej klinice?
Niektóre kobiety odczuwają podczas zabiegu dyskomfort lub ból, ale dla wielu to tylko chwilowe uczucie napięcia. Ważne jest, by cała procedura była przeprowadzana przez doświadczony personel medyczny, który w razie potrzeby będzie gotów do natychmiastowej interwencji.
Choć nie każda próba zakończy się powodzeniem, dla wielu kobiet jest to szansa na uniknięcie operacji i przeżycie porodu w sposób bardziej naturalny. Decyzja o podjęciu takiego zabiegu powinna być zawsze świadoma i poprzedzona dokładną rozmową z lekarzem prowadzącym ciążę.
"Niestety bardzo chciałam, a żałuję"
O obracaniu płodu w łonie matki opowiedziała na wideo opublikowanym na Instagramie lekarka Angelika Szymańska. Jak zaznaczyła, technika może powodować u kobiety pewien dyskomfort, jednak "efekty są tego warte".
Z jej słowami zgadza się wiele kobiet. W komentarzach napisały, że obrót zewnętrzny pomógł ich dziecku odwrócić się, a im samym dał szansę na poród siłami natury. Wśród opinii wiele jest jednak historii, które świadczą o tym, że technika nie zawsze przynosi oczekiwane rezultaty.
Oto wybrane komentarze:
Miałam próbę, nie powiodła się. Bardzo bolało".
"Miałam. Udało się, po czym doszło u dziecka do bradykardii. Natychmiast cc pod narkozą, a syn na OIOM na trzy tygodnie. Niestety bardzo chciałam, a żałuję".
"Podjęłam próbę, ale pomimo starań młoda nawet nie drgnęła. Lekarz próbował dwa razy, do trzeciej próby nie podeszliśmy, bo za bardzo mnie to bolało (w moim przypadku to nie był tylko dyskomfort), z tego bólu wpadłam w drgawki. Skończyło się dwa tygodnie później CC w pełnej narkozie (bo znieczulenie zatrzymało mi się na udach, a dziecko zaczęło się denerwować). Drugi raz już bym się na obrót zewnętrzny nie zdecydowała".
"Tak, było nieprzyjemne i nie pomogło [...]".
Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski