Trwa ładowanie...

Pierwszy objaw było widać na twarzy. Chłopiec zmarł

Avatar placeholder
Agnieszka Wiśniewska 06.02.2024 08:31
Objaw pojawił się na twarzy. Chłopiec zmarł
Objaw pojawił się na twarzy. Chłopiec zmarł (Children in Cancer)

Podczas wycieczki do Disneylandu dwuletni Dax doznał porażenia połowy twarzy. Lekarz zapewnił rodziców chłopca, że to nic poważnego. Bardzo się mylił. Gdy rodzina usłyszała prawidłową diagnozę, na ratunek było już za późno.

spis treści

1. Objaw pojawił się na twarzy

Dax wybrał się wraz z rodzicami i siostrą do Disneylandu w Paryżu. Podczas zwiedzania mama chłopca zobaczyła, że coś niepokojącego stało się z twarzą dwulatka. Po chwili okazało się, że Dax doznał porażenia połowy twarzy.

Zmartwieni rodzice zabrali syna do szpitala. W placówce lekarz stwierdził, że najprawdopodobniej jest to porażenie Bella, czyli uszkodzenie nerwu twarzowego o nieznanej przyczynie.

Zobacz film: "7 wczesnych objawów raka jajnika"

Medyk uspokoił rodziców, że to nic poważnego. Zalecił jedynie, by po powrocie do domu, wykonać u chłopca rezonans magnetyczny. Już w rodzinnej Szkocji rodzina udała się do szpitala dziecięcego, gdzie podano Daxowi sterydy w celu leczenia porażenia.

Rodzice dwulatka myśleli, że już wszytko będzie dobrze.

2. Dignoza - nowotwór

Jednak kilka tygodni później chłopiec zaczął wymiotować i tracić równowagę. Miał także trudności z chodzeniem w linii prostej.

Rodzice dwulatka ponownie pojechali do szpitala. Lekarze zdiagnozowali u chłopca nerwiaka akustycznego. To rodzaj łagodnego guza mózgu. Devon i Jonny wspominają, że lekarze przekazali im, iż guz "był wielkości orzeszka ziemnego". Kazano im obserwować zmianę i wrócić na dalsze badania dopiero za trzy miesiące. Jednak oni nie chcieli czekać.

W Stanach Zjednoczonych znaleźli chirurga, który usunął guza. Po zabiegu Dax zaczął krwawić z ucha.

- Przez następne dwa tygodnie wielokrotnie mówiono nam, że to niemożliwe. Tłumaczono, że nasz synek pewnie włożył sobie jakiś przedmiot do ucha. Mówili, że może to był objaw infekcji. Podali mu wiele różnych kropli do uszu i antybiotyków, ale nic nie działało - wspomina Devon, mama chłopca, cytowana przez "The Sun".

Rodzice ponownie zabrali dwulatka do szpitala. Gdy wykonano kolejny rezonans magnetyczny, okazało się, że guz powrócił. Tym razem rósł bardzo agresywnie i rozprzestrzenił się poza przewód słuchowy.

- Chirurgom udało się usunąć 70 proc. guza. Niestety, po drugiej stronie pojawił się kolejny guz - relacjonuje Devon.

U Daxa zdiagnozowano mięsaka prążkowanokomórkowego móżdżku - nowotwór tkanek miękkich.

Chłopczyk został skierowany na chemioterapię. Niestety kolejne badania ujawniły przerzuty w kręgosłupie. Lekarze powiedzieli zrozpaczonym rodzicom, że nie mogą nic więcej zrobić.

Po kilku tygodniach opiekunowie chłopca podjęli decyzję o zaprzestaniu leczenia i zabrali synka do domu. Niedługo później Dax zmarł w ramionach swojej mamy.

Rodzina chłopca podzieliła się swoimi doświadczeniami w ramach kampanii "Prawdziwe historie" organizacji charytatywnej Children in Cancer w Wielkiej Brytanii.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze