Piękna i Bestia. Zaczarowane Święta (recenzja)
„Czy wiesz, co przydarzyło się, zanim Bella zdjęła zły czar z Bestii? Oto zaginiona historia, która przeniesie cię z powrotem do zaklętego zamku.
Odkryj kolejny tajemniczy rozdział w historii Belli i Bestii i posłuchaj, jak Pani Imbryk opowiada o Świętach, do których nieomal nie doszło wskutek intryg byłego nadwornego kompozytora, maestro Forte. Zamieniony w ponure, nienawidzące radości organy, starał się zrobić wszystko, by Bestii nie udało się pokonać klątwy i połączyć z Bellą.
Tylko prawdziwy świąteczny cud mógł pokrzyżować jego nikczemne plany!”
Na „Piękną i Bestię” zawsze jest dobry moment. Jeżeli nie wierzycie, zapytajcie swe mocno nieletnie córki. Na pewno zgodzą się ze mną. W końcu jest to jedna z najbardziej romantycznych i dziewczęcych bajek.
Teraz, tuż przed Świętami, możemy sięgnąć po jedną z wariacji na jej temat. Na sklepowych półkach czeka na nas „wspaniała, świąteczna baśń o nadziei, przyjaźni i miłości”. „Piękna i Bestia” w nieznanej przygodzie o zaczarowanych Świętach. I nie ma znaczenia, że całość nieco odstaje od części pierwszej.
Miłośnicy tradycyjnej disneyowskiej animacji, familijnego kina z przesłaniem i tak powinni sięgnąć po tę płytę. Jest to szczególnie dobra propozycja na czas Świąt. Osobiście bardzo chętnie sięgam teraz po wszystkie zimowo-świąteczne produkcje. Im bardziej są ckliwe, baśniowe, tym lepiej.
Mogą być nawet lekko przesłodzone. Ta bajka idealnie wpisuje się w konwencję bożonarodzeniową. Nie przeszkadza nawet odrobinę niedopracowana animacja. Najważniejsze, że przesłanie wpasowuje się w klimat i stan mojego ducha. Oczywiście nie oglądałam bajki sama. Dla przyzwoitości zaprosiłam przed ekran moją prywatną Piękną dziewięcioletnią. Bestia namówić się nie dała. Córka była bardzo zadowolona, że może sobie popatrzeć - „Piękną...” bardzo lubi, więc i ta odsłona baśni jej się spodobała, choć zazdrosne, ponure i podstępne Organy przerażały ją dość konkretnie.
Taka wrażliwa dziecina mi się trafiła, cóż poradzić. Nie bardzo potrafiła również umiejscowić w czasie wydarzenia, które się przed nią rozgrywały i była zaniepokojona, że jednak Bestia pozostanie bestią. To chyba wina jej młodego wieku. Poza tym, film podobał się jej bardzo. Podobnie Mamusi. Tej ostatniej w ucho wpadła przyjemna muzyka, choć nie ma w niej szlagierów. Pomimo to tworzy z obrazem spójną całość. W sumie nic nienaturalnego dla produkcji Disneya. Bajka nie rozczarowuje. Nie zachwyca tak, jak „Piękna i Bestia” w wersji podstawowej, ale i tak miło się ją ogląda.
DVD jest tym ciekawszą propozycją, że oferuje kilka interesujących dodatków. Jest gra i teledysk. Można posłuchać piosenek z filmu oraz informacji na temat jego powstawania. A to nie wszystko! Co jeszcze proponują autorzy, przekonaj się osobiście. Małe (ale chyba nie tylko) dziewczynki chętnie zobaczą, jak ciężko było Belli zmienić Bestię w Księcia, i jak bardzo utrudniała jej to zawiść.
Dowiedzą się również, jaką moc mają Święta Bożego Narodzenia …a raczej miłość, wytrwałość i wiara w to, że każdy potrzebuje ciepła i bliskich. Musi tylko pokonać własne smoki.
Polecam „Zaczarowane Święta” jako prezent, również jako bajkę na domowy seans filmowy z dzieckiem.