Oktomama żałuje jednej rzeczy. "Mogłam zarobić miliony"
Nadya Suleman, znana jako Oktomama, przyznała, że jej największym życiowym błędem było to, że nigdy nie pozwała swojego lekarza od niepłodności. Gdyby to zrobiła, jak twierdzi, mogłaby uzyskać ogromne odszkodowanie, które pomogłoby jej w utrzymaniu licznej rodziny.
W tym artykule:
"Powinnam była go pozwać"
Suleman zyskała międzynarodową sławę w styczniu 2009 roku, kiedy urodziła ośmioraczki – pierwsze na świecie, które przeżyły poród. Do ciąży doszło w wyniku zabiegów in vitro przeprowadzonych przez dr. Michaela Kamravę.
Początkowo lekarz zapewnił ją, że wszczepił sześć zarodków, ale w rzeczywistości było ich aż dwanaście – znacznie więcej niż standardowe dwa zalecane w takich przypadkach.
Suleman, która miała już sześcioro dzieci, chciała urodzić jeszcze jedno. Nie spodziewała się jednak, że zostanie matką ośmioraczków, co było jednym z najbardziej skomplikowanych przypadków w historii medycyny.
Urodziła ośmioraczki - rekord Guinnessa
Dziś, mając 49 lat, Suleman przyznaje, że choć nie zmieniłaby wielu rzeczy w swoim życiu, żałuje jednego – że nie podjęła kroków prawnych wobec Kamravy.
- Żałuję, że nie pozwałam lekarza. Zdecydowanie powinnam to zrobić, bo jego ubezpieczenie pokryłoby koszty odszkodowania, które sięgałyby milionów. To pomogłoby mojej rodzinie – wyznała w rozmowie z magazynem "People".
Mimo że czuła się oszukana, Suleman nigdy nie zdecydowała się na pozew, ponieważ miała dług wdzięczności wobec lekarza.
- W pewnym sensie sama rzuciłam się pod autobus, by go chronić, i nie powinnam tego robić. Ale byłam wdzięczna. Nie miałabym moich dzieci, gdyby nie jego innowacyjna technika – dodała.
Choć Kamrava uniknął odpowiedzialności finansowej, ostatecznie stracił prawo do wykonywania zawodu. Suleman jednak podjęła kroki prawne wobec szpitala, w którym rodziła, oskarżając go o naruszenie poufności jej danych medycznych.
- To przez nich znalazłam się w centrum uwagi. Udostępnili moje dane mediom, naruszając prawo – tłumaczyła.
Życie po medialnej burzy
Narodziny ośmioraczków sprawiły, że Suleman stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych osób na świecie, ale wiązało się to również z ogromną falą krytyki i gróźb. Po kilku latach intensywnego zainteresowania mediów wycofała się z życia publicznego w 2013 roku.
Teraz jednak wraca, by opowiedzieć swoją historię w dwóch produkcjach - biograficznym filmie "I Was Octomom: The Natalie Suleman Story", który będzie miał premierę 8 marca na kanale Lifetime, oraz w dokuserialu "Confessions of Octomom", który zadebiutuje 10 marca.
Suleman podkreśla, że chciałaby zmienić sposób, w jaki jej rodzina jest postrzegana.
- Natalie Suleman to po prostu mama wielu dzieci i jest bardzo, bardzo wdzięczna – mówiła, odnosząc się do siebie w trzeciej osobie. – Jesteśmy kochającą się rodziną, wspieramy się nawzajem. Moje dzieci to skromni, dobrzy ludzie o wielkich sercach.
Suleman zawsze marzyła o dużej rodzinie, ponieważ wychowywała się jako jedynaczka i czuła się samotna.
- Chciałam mieć dużą rodzinę – może nie aż tak dużą, ale zawsze myślałam o siedmiorgu dzieci – wyjaśniła. – Nie chodziło tylko o samotność. Było wiele czynników. Chciałam stworzyć bezpieczny, przewidywalny świat, którego mi brakowało w dzieciństwie.
Jednak, jak sama przyznaje, "możliwe, że trochę przesadziła".
Choć historia Suleman budziła kontrowersje przez lata, dziś jest ona dumna ze swojej rodziny i chce, by świat zobaczył ją z innej perspektywy – nie jako Oktomama, lecz jako oddaną matkę, która stara się zapewnić swoim dzieciom najlepsze życie.
Niedawno "oktomama" podgrzała atmosferę wokół siebie, publikując w mediach społecznościowych zdjęcie, na którym pozuje z niemowlakiem. W komentarzach zawrzało, mimo że sama zainteresowana już w opisie fotki zaznaczyła, że została babcią.
Źródła
- People