Ojciec i syn zginęli rażeni piorunem. Ostatnie słowa przed śmiercią łamią serca
O tym, że w czasie burzy trzeba na siebie uważać, wiedzą nawet dzieci. Bywa jednak, że to niebezpieczne zjawisko pogodowe zaskoczy nas w najmniej oczekiwanym miejscu. Wtedy może nawet doprowadzić do śmierci. W połowie maja w takiej sytuacji znalazł się pewien mieszkaniec amerykańskiego stanu Teksas oraz jego syn. Niestety, obaj zginęli rażeni piorunem.
1. Tragedia w ułamku sekundy
15 maja 34-letni Matthew odebrał dwóch swoich synów, którzy wrócili z lekcji szkolnym autobusem. Młodszy z nich, sześcioletni Grayson, złapał tatę za rękę. To właśnie wtedy w mężczyznę uderzył piorun.
"Kocham cię, mój przyjacielu" - zdążył jeszcze powiedzieć Matthew, po czym zmarł.
Jego starszy syn, Eljah, nie od razu zorientował się, co się dzieje. Myślał, że tata i brat żartują. Obaj leżeli jednak bez ruchu na ziemi, a twarz ojca zrobiła się purpurowa. Siła uderzenia pioruna była tak duża, że obu pospadały buty. Wtedy chłopiec zorientował się, że doszło do tragedii.
2. Miesiąc później zmarł syn porażonego mężczyzny
Na miejsce przybyły straż pożarna i pogotowie. Stwierdzono, że Matthew zginął na miejscu, natomiast małego Graysona, który w chwili zdarzenia trzymał tatę za rękę, przewieziono do szpitala.
Niestety, sześciolatek był w stanie krytycznym. Stwierdzono u niego udar mózgu i przez miesiąc był utrzymywany w śpiączce farmakologicznej. W pewnym momencie jego stan zaczął się nieco poprawiać, lekarze odłączyli go więc od aparatury.
Gdy rodzina Graysona zaczęła mieć nadzieję, że chłopiec przeżyje i nawet został wykreślony z listy dawców, jego stan gwałtownie się pogorszył. Sześciolatek zmarł 16 czerwca, miesiąc po rażeniu piorunem.
Cała rodzina Matthew i Graysona jest pogrążona w głębokiej żałobie po ich śmierci. Ani mama, ani starsi brat i siostra, ani babcia nie wyobrażają sobie bez nich życia.
"Zawsze dbałam o niego [Matthew], ponieważ dał mi go Bóg. Teraz moją odpowiedzialnością jest zadbać o wnuki" - powiedziała matka Matthew, Angela Boggs.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl