Nauczycielka o problemach uczniów. "Jeszcze się z czymś takim nie spotkałam"
Uczniowie nie rozumieją podstawowych słów, zmniejsza się ich zasób słownictwa, mają problemy z czytaniem ze zrozumieniem i wypowiadaniem się - alarmują nauczyciele różnych przedmiotów. - Jeszcze się z czymś takim nie spotkałam - mówi Karolina Szymczyk, polonistka z Poznania.
1. "Nie rozumieją podstawowych słów"
Nauczyciele w rozmowie z Radiem Zet zauważają, że dzisiejsi uczniowie, przyzwyczajeni do krótkich nagrań w sieci i często pozbawieni możliwości regularnego wypowiadania się na głos w klasach, coraz częściej wykazują problemy związane z doborem słownictwa i jego rozumieniem. Nie tylko zmniejsza się zasób słów dzieci, ale też wyraźnie widać, że popełniają mnóstwo błędów, a ich wypowiedzi pełne są powtórzeń.
- Uczniowie nie rozumieją podstawowych słów. Mają coraz mniejszy zasób słownictwa. Coś co jeszcze kilka lat temu było oczywiste dla dzieci, dziś jest zupełnie niezrozumiałe. - I nie mówimy tu o terminach naukowych, tylko o zwykłych, popularnych słowach - zauważa Marcin Tunak, nauczyciel historii i wiedzy o społeczeństwie z Poznania.
- Nie czytają ze zrozumieniem, spieszą się. Ten rok jest wyjątkowo bogaty w takie sytuacje. Jeszcze się z czymś takim nie spotkałam - mówi Karolina Szymczyk, polonistka z Poznania.
Szwankuje w dużej mierze komunikacja werbalna.
- Kiedyś trzeba było wyjść przed klasę, pod tablicę i składnie się wypowiedzieć. Teraz coraz częściej nauczyciele wycofują się z pytania ustnego, bo dziecko się stresuje. Nawet więc jeśli uczeń wyuczy się czegoś na pamięć i to napisze to nie potrafi wypowiedzieć tego na głos, nie rozbudowuje zasobu słownictwa - stwierdza Dawid Łasiński, nauczyciel chemii, znany w sieci jako Pan Belfer.
- Brak precyzji, używanie luźnych haseł, które się nie łączą, albo kończenie zdania sformułowaniem: "no wie pani" - wylicza Szymczyk.
2. Skąd te problemy?
Według polonistki problemy językowe współczesnej młodzieży wynikają z tego, że czytają za mało lub wcale. Jeśli zdarza im się natomiast czytać, często są to scrollowane internetowe treści, zazwyczaj po angielsku.
Problemem jest też to, że w tej chwili w szkole średniej uczniowie mają tylko cztery lekcje polskiego w tygodniu, a nie jak wcześniej - sześć. W dodatku klasy są przepełnione, a przy 30-40 osobach w grupie trudno jest z każdym porozmawiać.
- Trudno dziś skupić ich uwagę. Chcieliby takie treści, jakie przeglądają na TikToku, kilkusekundowe. Długie polecenia, lekcje 45-minutowe czy nawet filmy 45-minutowe to dla nich katorga - wyjaśnia Tunak.
Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl