Cierpiała na bóle głowy i nudności. U nastolatki zdiagnozowano rzadki nowotwór
16-letnia obecnie Ellie Morris-Davies przeszła w 2024 roku aż dziewięć operacji w ciągu 13 tygodni po tym, jak zdiagnozowano u niej naczyniaka jamistego - łagodny nowotwór, który powstaje z rozszerzonych naczyń krwionośnych wypełnionych krwią. Jedna z nich wymagała przechowania fragmentu czaszki w jej brzuchu.
W tym artykule:
Czym jest naczyniak jamisty?
Gdy Ellie miała 15 lat, zaczęła odczuwać uporczywe bóle głowy i nudności. Zdarzało się, że wymiotowała nawet 16 razy dziennie. Odczuwała także nadwrażliwość na światło. Dopiero badania krwi i rezonans magnetyczny pozwoliły lekarzom odkryć przyczynę jej dolegliwości: naczyniaka jamistego.
Naczyniak jamisty (inaczej cavernoma) to nieprawidłowe skupisko rozszerzonych naczyń krwionośnych w mózgu lub rdzeniu kręgowym, które przypomina wyglądem malinę. Ma cienkie ściany i jest wypełniony krwią, przez co może pękać i powodować krwawienia.
Choć u wielu osób nie daje żadnych objawów i może nigdy nie zostać wykryty, u niektórych wywołuje poważne dolegliwości, takie jak napady padaczkowe, bóle głowy, zaburzenia mowy, równowagi czy osłabienie kończyn.
Narzekał na ból nóg. Diagnozą był rak
Może też prowadzić do krwotoku mózgowego, który stanowi zagrożenie życia. Przyczyny jego powstawania nie zawsze są znane - czasem jest dziedziczny, a czasem pojawia się samoistnie.
Według NHS jeden na 600 mieszkańców Wielkiej Brytanii ma bezobjawowego naczyniaka jamistego.
Ellie usunięto kawałek czaszki
Jedną z operacji Ellie była kraniektomia dekompresyjna, czyli chirurgiczne usunięcie fragmentu czaszki w celu zmniejszenia ciśnienia śródczaszkowego. Usunięty fragment przechowywano w brzuchu pacjentki, by zachować jego sterylność przed ponownym wszczepieniem.
W trakcie leczenia stan dziewczynki jednak się pogarszał: naczyniak powodował dalsze obrzęki mózgu, a ona sama przeszła kilka rzadkich i groźnych infekcji.
Teraz stan 16-latki jest już stabilny. Musiała się jednak na nowo nauczyć się przełykać, mówić i chodzić. Codziennie uczęszcza na fizjoterapię i indywidualne zajęcia z nauczycielem tańca - przeszła od całkowitej utraty mowy i ruchu lewej strony ciała do śpiewania na scenie.
Z występami jest zresztą związana od trzeciego roku życia: przez lata brała udział w przedstawieniach i pantomimach, również na scenach West Endu.
- W pewnym momencie myślałam, że nigdy nie wrócę do domu. Ale personel oddziału naprawdę się mną zajął i podtrzymywał mnie na duchu. Nadal są rzeczy, których nie mogę robić, i to frustrujące, ale wiem, że dam radę. Nie mogę się doczekać, aż znów będę na scenie - mówi dziewczynka, cytowana przez portal Sky News.
Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- Sky News