Młoda matka o presji karmienia piersią. "Czuję, jakby ktoś kroił moje sutki szkłem"
Narodziny dziecka to ogromna radość. W końcu poznajemy maluszka, który przez 9 miesięcy rósł i rozwijał się w naszym brzuchu. Niestety często zderzenie z rzeczywistością bywa bolesne. Nieustanne zmęczenie i niewyspanie, kolki czy problemy z karmieniem sprawiają, że czujemy się nieidealnymi rodzicami. Presja bycia "rodzicem na medal" nie pomaga. Opinie, które docierają z zewnątrz sprawiają, że czujemy się coraz gorzej. Teraz jedna z młodych mam postanowiła podzielić się swoim bólem z innymi kobietami.
Dziecko najlepiej myć samą wodą, zakładać mu tetrowe pieluszki i karmić jedynie piersią – te i wiele innych "dobrych rad" słyszy każda świeżo upieczona mama. Prawda jest taka, że w dobie pieluszek jednorazowych, nikt nie ma czasu na pranie i prasowanie tetry, a nie każda kobieta jest w stanie karmić piersią swoje maleństwo, chociaż bardzo by tego chciała.
"Kocham moje dziecko, ale..."
O tym właśnie mówi filmik z Whitney Port w roli głównej. Ta amerykańska gwiazda 2 miesiące temu została mamą. W ramach serii na YouTube "Kocham moje dziecko, ale..." postanowiła podzielić się z widzami prawdą na temat swojej drogi do próby bycia mamą idealną. Czym za to przypłaciła? Bólem i litrami wylanych łez.
Film zaczyna się niewinnie. Whitney opowiada o tym, że od zawsze bardzo chciała karmić swoje dziecko piersią. Wie, jak ogromną buduje to bliskość między mamą a maleństwem, które kilka tygodni wcześniej przyszło na świat. Po 3 minutach młoda mama pęka i nie potrafi powstrzymać płynących po jej policzkach łez. Zrozumie to każda mama, dla której karmienie było niewyobrażalnym cierpieniem.
Terror laktacyjny
"Po 48 godzinach karmienia, zaczęło się robić bardzo boleśnie. Wróciliśmy do domu, a ja po prostu osiągnęłam punkt zwrotny i powiedziałam: po prostu nie mogę tego robić, bo czuję się, jakby ktoś kroił moje sutki szkłem" - przyznaje w filmie Whitney.
Zaciśnięte zęby i grymas bólu
Młoda kobieta chciała sprostać oczekiwaniom otoczenia i za wszelką cenę przystawiać swoje dziecko do piersi. Tak samo robią tysiące mam na świecie. Gdy maluch ssie pierś, te zaciskają z bólu zęby i modlą się, aby maluszek najadł się jak najszybciej. Ich sutki w niczym nie przypominają tych sprzed porodu. Są sino-czerwone i zakrwawione. Tak wygląda codzienność wielu mam.
W końcu dochodzi do sytuacji, w której każda myśl o karmieniu pociechy kończy się strachem i paniką, a my nie jesteśmy w stanie cieszyć się każdym nowym dniem naszego dziecka. W dodatku maluch doskonale wyczuwa nasz stres i staje się niespokojny. Czy taka ma być cena za uleganie presji?
"Słyszałam, jak inne kobiety mówią o presji, ale nigdy nie przypuszczałam, że spotka to właśnie mnie. (…) Nie porównywałam się z innymi ludźmi, a teraz właśnie to robię" - mówi przez łzy Whitney. Spytana o to, co chciałaby przekazać innym kobietom w takiej sytuacji odpowiada: "powiedziałabym im, żeby nie słuchały nikogo innego i nie robiły tego, czego nie podpowiada im ich serce. I to jest to, co tak naprawdę powinnam sama zrobić" - podsumowuje kobieta.
Jeśli z autopsji znacie to, o czym opowiada Whitney, obejrzyjcie ten film. Być może przywoła bolesne chwile, a w twoim gardle urośnie trudna do przełknięcia gula. Pomyśl wtedy, że najważniejsze jest dobro twojego dziecka, ale nie okupione twoim cierpieniem. I pamiętaj – nie ważne w jaki sposób karmisz swoje dziecko – jesteś dla niego najlepszą mamą!