Jej synek był śmiertelnie chory. Musiała walczyć o czas z dzieckiem
W Polsce codziennie dochodzi do sytuacji, które nigdy nie powinny mieć miejsca – dzieci umierają w szpitalach bez obecności swoich rodziców. Mimo że obowiązujące przepisy gwarantują dziecku prawo do bycia z opiekunem podczas hospitalizacji, rzeczywistość na oddziałach intensywnej terapii wygląda inaczej.
W tym artykule:
Dzieci umierają w samotności
Rodzice są na oddziałach traktowani jak goście, których obecność podlega limitom, często ograniczana jest do kilku godzin dziennie. Po zmroku muszą opuścić salę, zostawiając swoje dziecko same w najbardziej dramatycznym momencie życia.
Historie rodziców, którzy próbowali walczyć o możliwość towarzyszenia dziecku w chorobie, pokazują skalę problemu. W wielu szpitalach o tym, czy i jak długo rodzic może być przy dziecku, decyduje wewnętrzny regulamin oddziału. Bywa, że opiekun może zostać tylko przez 3,5 godziny dziennie. W nocy nie ma mowy o obecności.
"Mój synek był śmiertelnie chory, a według anestezjologów – umierał. Mimo tej tragicznej diagnozy, czas, który mogłam spędzić z nim, został brutalnie ograniczony do zaledwie 3,5 godziny dziennie. Zamiast być przy moim dziecku w jego ostatnich chwilach, w tych najbardziej dramatycznych momentach, zmuszona byłam walczyć z personelem, by móc spędzić z nim więcej czasu. Dzięki tej walce udało mi się wywalczyć dodatkowe godziny, ale i tak nie mogłam być z nim przez całą dobę. Walczyłam, bo wiedziałam, że mój syn, przyzwyczajony do stałej obecności rodziców, przeżywał ogromne cierpienie" - relacjonuje użytkowniczka TikToka banita_travel.
#dziejesienazywo: Rola rodzica w szpitalu
Wspólny czas to prawo, nie przywilej
Zgodnie z Kartą Praw Dziecka Pacjenta, dziecko ma prawo do obecności bliskiej osoby przez cały okres leczenia. Odmowa możliwa jest tylko w wyjątkowych przypadkach, a nie powinna być normą, szczególnie tam, gdzie stawką jest życie.
W Polsce brakuje odgórnych rozporządzeń, które umożliwiałyby całodobową obecność rodzica na oddziale intensywnej terapii. W praktyce decyzja zależy od ordynatora lub dyrekcji placówki. Tylko pojedyncze szpitale dają rodzicom prawo do bycia z dzieckiem przez całą dobę.
"Na szczęście, udało nam się przenieść na inny oddział, gdzie mogliśmy być razem przez cały czas, a na końcu zabrać synka do domu, by mógł odejść w komfortowych warunkach, otoczony miłością i bliskością rodziców. Niestety, nie każde dziecko ma taką szansę. Wiele dzieci umiera samotnie, bez obecności swoich rodziców. To trauma nie tylko dla maluchów, ale i dla ich rodzin. Samotność w takich chwilach tylko pogłębia cierpienie, zarówno dziecka, jak i rodzica. Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca" - apeluje w dalszej części postu.
"Opowieść o łamaniu prawa i serc"
Nie chodzi tylko o skrajne przypadki. Obecność bliskiej osoby ma realny wpływ na zdrowie małego pacjenta. Zmniejsza poziom stresu, poprawia współpracę z personelem, łagodzi ból i lęk. To także część terapii, a w kontekście ludzkim to absolutne minimum.
Dlatego konieczne są zmiany, by stworzyć ogólnopolskie rozporządzenia, które zagwarantują rodzicom możliwość 24-godzinnej obecności przy dziecku na oddziale intensywnej terapii. By zobowiązać szpitale do stworzenia odpowiednich warunków lokalowych i organizacyjnych.
"Walczyłam o zmianę zasad na intensywnej terapii, by być z moim synkiem. Po jego odejściu podjęłam tę walkę dalej, by żadne dziecko nie musiało przeżywać tego, co przeżył mój syn Noah, i by żaden rodzic nie musiał przechodzić przez to, czego my doświadczyliśmy" - zaznacza banita_travel.
Dzieci nie powinny umierać w samotności, każde z nich zasługuje na obecność rodziców w najtrudniejszych chwilach. Dlatego powstała petycja, by to zmienić - każdy może przyczynić się do zmian, zanim kolejny rodzic usłyszy, że przeszedł na późno.
Dominika Najda, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- TikTok
- PetycjeOnline