Gosia i Marcin wychowują dzieci w Australii. "Najdroższa jest edukacja"

Choć w Polsce żyło im się całkiem nieźle, postawili wszystko na jedną kartę. Gosia i Marcin Charęzińscy z dziećmi wyemigrowali do Australii nie dla zarobku. To miała być przygoda, ale życie tam coraz bardziej ich wciąga. - Tu wszystko jest inne od tego, co w Polsce, ale jedna z największych różnic dotyczy edukacji. Wysłanie dziecka do żłobka lub przedszkola porównywalne jest nawet z kosztami wynajmu mieszkania – podkreślają zgodnie.

Charęzińscy mieszkają w Australii ponad 2 lataCharęzińscy mieszkają w Australii ponad 2 lata
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Ewa Rycerz

Szybka decyzja

To była dla nich duża i nagła zmiana. Gosia i Marcin Charęzińscy mieszkali w Krakowie, on miał całkiem niezłą pracę, ona wychowywała dzieci i robiła doktorat z psychologii. A potem przyszła atrakcyjna propozycja pracy dla Marcina w Australii. "Ahoj, przygodo!" - pomyśleli oboje i niemalże z dnia na dzień zostawili swoje dotychczasowe życie i wyjechali. Od tego momentu minęło 2,5 roku. W tym czasie Marcin zmienił pracę, Gosia urodziła trzecie dziecko, a cała ich rodzina kilkukrotnie zmieniała miejsce zamieszkania, by osiąść w niewielkiej miejscowości na wschodnim wybrzeżu Australii, w Grafton.

- Życie tutaj jest zupełnie inne - przyznaje Gosia. - To, co pierwsze mnie tutaj uderzyło, to nie standard materialny, ale czyste powietrze. Jest ogromna różnica między tym tu a w Polsce. Oczywiście na plus wychodzi Australia - dodaje.

Ciąża i poród w Australii

Do Australii wyjeżdżali w czwórkę. W trzecią ciążę Gosia zaszła już mieszkając w Sydney.

- Prowadzenie ciąży w Australii różni się nieco od tego w Polsce. Przede wszystkim kobiety, których ciąża przebiega prawidłowo, nie są poddawane tak częstym badaniom. Krew miałam pobieraną 2 razy w ciągu 9 miesięcy, badanie ginekologiczne robiono mi dopiero przy przyjęciu na porodówkę, nie miałam robionego KTG, ginekologa nie widziałam ani razu – relacjonuje młoda mama.

Podkreśla, że w Australii odchodzi się od medykalizacji ciąży i porodu, a warunki samego porodu określa status mieszkańca.

- My nie mamy obywatelstwa, nie jesteśmy także rezydentami. Mamy wykupione ubezpieczenie zdrowotne i koszty porodu zostały mi zwrócone przez ubezpieczyciela – wyjaśnia.

Poród? Odbył się szybko i sprawnie. Gosia została wypisana ze szpitala już kilkanaście godzin po rozwiązaniu. Do dziś pamięta, jak bardzo czuła się tam zaopiekowana. – Posiłek zaraz po porodzie będę wspominać do końca życia – śmieje się. I podkreśla, że jej doświadczenia z Polski są zupełnie inne. – Ciągle mam w głowie ten pośpiech i kolejki – dodaje.

Wychowanie dziecka

Gosia i Marcin zaczynali swoje australijskie życie w Sydney. Kilkukrotnie zmieniali mieszkanie, Marcin zmieniał pracę. Gosia przez cały ten czas zajmowała się wychowywaniem – najpierw dwójki, a teraz trójki dzieci.

Przez 2 lata Gosia z mężem i dziećmi mieszkała w Sydney
Przez 2 lata Gosia z mężem i dziećmi mieszkała w Sydney © Archiwum Prywatne

Jak wygląda wychowywanie w Australii? Różnic jest mnóstwo i wynikają one z wielu kwestii. Główną jest pogoda. W Australii nie ma mroźnych zim, przez 12 miesięcy w roku jest podobna pogoda, a to rodzicom ułatwia wiele spraw. Rodzice nie mają potrzeby kupowania mnóstwa ubrań.

- Moje dzieciaki mają kilka bluzek i spodenek. Najmłodszy preferuje bieganie tylko w pieluszce. Na jesień i zimę mamy cieplejsze bluzy. I to tyle - podkreśla Gosia. I dodaje, że dzieci w Australii spędzają na zewnątrz dużo więcej czasu niż ich rówieśnicy w Polsce.

- Tutaj akurat system jest podobny do polskiego. Istnieje instytucja lekarza pierwszego kontaktu, który konsultuje lekkie przypadki i jest bezpłatny. Jeśli chciałabym pójść do pediatry, muszę poprosić o specjalne skierowanie. Z tym, że specjaliści są tutaj płatni - wyjaśnia Gosia. Jak się jednak okazuje, zazwyczaj dzieci nie mają zbyt wielu okazji do wizyt u lekarza. Pomijając sytuacje losowe, są po prostu zdrowsze.

Edukacja w Australii

Płatny dostęp do specjalistów medycznych to niejedyne ograniczenie finansowe dla Polaków w Australii. Kolejnym jest edukacja dzieci. – Żłobki i przedszkola są tutaj płatne. Dzienny koszt pobytu dziecka w takiej placówce to ok. 100-200 dolarów - mówi Gosia.

W Australii przyszedł na świat Stefan, najmłodszy syn Gosi i Marcina
W Australii przyszedł na świat Stefan, najmłodszy syn Gosi i Marcina © Archiwum prywatne

Żłobki oferują opiekę nad dzieckiem poniżej 3 lat w godzinach 7-17 (wraz z wyżywieniem). Starszaki powyżej 3 lat mogą chodzić do placówek przedszkolnych. One również są płatne, tylko za jeden dzień uczestnictwa dziecka rodzic musi zapłacić ok. 100 dolarów. – Generalnie jedną z najdroższych rzeczy w Australii, zaraz po wynajmie mieszkania, jest właśnie koszt żłobków i przedszkoli. Być może dlatego część kobiet decyduje się na wysłanie dziecka np. na 1 lub 2 dni, a sama w tym czasie idzie do pracy. Taki model jest tutaj bardzo popularny – wyjaśnia Gosia.

Dość duża część rodziców decyduje się na edukację domową dla swoich dzieci, szczególnie tych młodszych, właśnie po to, żeby nie płacić za placówki. Tak też zrobili Gosia i Marcin. Ich najstarszy syn Staś poszedł do przedszkola w wieku 5 lat, wcześniej uczył się w domu. Tak, jak teraz jego 3,5-letnia siostra Zosia. – Dla mnie to fajne rozwiązanie, bo ja nie czuję presji na to, żeby wysyłać dzieciaki szybko do przedszkola na cały tydzień – podkreśla Gosia. – Tutaj z kolei rodzice mają taką presję na szkoły. Obowiązuje rejonizacja, jeśli chodzi o szkoły podstawowe, więc rodziny często zmieniają miejsce zamieszkania tylko po to, by ich dziecko chodziło do dobrej podstawówki. - dodaje.

Życie na prowincji

Po niespełna 2 latach życia w stolicy stanu Nowa Południowa Walia małżeństwo zdecydowało o przeprowadzce. Spakowali swoje rzeczy i wyruszyli na północ stanu. Teraz mieszkają w niewielkim miasteczku Grafton, położonym pomiędzy Sydney a Brisbane. Choć miejsce jest spokojniejsze, nie ma w nim dostępu do wielu kwestii. Na wizytę u lekarza pierwszego kontaktu trzeba czekać ok. tygodnia.

- Ale nie jest to jakiś palący problem. Dla mnie najgorsze są koszty życia. Naprawdę, pochłaniają one znaczącą część pensji. Drogie są warzywa, owoce i dobry chleb. Tania jest żywność przetworzona, ale my nie chcemy jej jeść, więc szukamy promocji. Mamy też wspaniałych sąsiadów i przyjaciół, dzięki którym żyje nam się tu przyjemnie – podkreśla Gosia.

- Urzekło mnie tu przede wszystkim czyste powietrze - mówi Gosia.
- Urzekło mnie tu przede wszystkim czyste powietrze - mówi Gosia. © Archiwum prywatne

I to właśnie z przyjaciółmi spędzą święta Bożego Narodzenia. – Koleżanki przywiozą pierogi i barszcz, może będzie bigos. Nie wiem, czy uda nam się to zjeść, bo panują niemiłosierne upały, a w taką pogodę mamy ochotę jedynie na kąpiel w morzu. I tak to się pewnie skończy, zjemy coś i pójdziemy na plażę. Jak większość Australijczyków – podsumowuje.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Odkryli jedną z możliwych przyczyn poronień. Naukowcy wskazali na rolę metabolizmu
Odkryli jedną z możliwych przyczyn poronień. Naukowcy wskazali na rolę metabolizmu
Gorączka bez objawów? Eksperci tłumaczą, co może się za tym kryć
Gorączka bez objawów? Eksperci tłumaczą, co może się za tym kryć
Kobiety w patowej sytuacji. Odstawienie tych leków przed ciążą zwiększa ryzyko tycia
Kobiety w patowej sytuacji. Odstawienie tych leków przed ciążą zwiększa ryzyko tycia
Emoji jako wołanie o pomoc. KidsAlert ujawnia ukryty język dzieci w internecie
Emoji jako wołanie o pomoc. KidsAlert ujawnia ukryty język dzieci w internecie
Dwulatek po hipotermii wrócił do zdrowia. "Cud zespołowej pracy"
Dwulatek po hipotermii wrócił do zdrowia. "Cud zespołowej pracy"
Przełomowe wytyczne dotyczące cukrzycy w ciąży. 27 kluczowych rekomendacji WHO
Przełomowe wytyczne dotyczące cukrzycy w ciąży. 27 kluczowych rekomendacji WHO
Dwa produkty dla dzieci wycofane z dużych sieciówek. Stanowią realne zagrożenie
Dwa produkty dla dzieci wycofane z dużych sieciówek. Stanowią realne zagrożenie
Liczba dzieci z nadciśnieniem się podwoiła. Eksperci alarmują
Liczba dzieci z nadciśnieniem się podwoiła. Eksperci alarmują
Barwniki w żywności zagrażają zdrowiu dzieci. Naukowcy alarmują o skali problemu
Barwniki w żywności zagrażają zdrowiu dzieci. Naukowcy alarmują o skali problemu
Oglądanie TV a późniejsze objawy ADHD. Brytyjczycy doszli do ciekawych wniosków
Oglądanie TV a późniejsze objawy ADHD. Brytyjczycy doszli do ciekawych wniosków
Finlandia uczy tego już przedszkolaków. Dlaczego Polska powinna wziąć z niej przykład?
Finlandia uczy tego już przedszkolaków. Dlaczego Polska powinna wziąć z niej przykład?
Autyzm a COVID-19. Naukowcy odkryli powiązanie, wyniki są niepokojące
Autyzm a COVID-19. Naukowcy odkryli powiązanie, wyniki są niepokojące