Edukacja zdrowotna w ogniu sporów. Głos zabrali uczniowie
Kilka dni przed zakończeniem zapisów na zajęcia z edukacji zdrowotnej w polskich szkołach debata wokół przedmiotu nabiera temperatury. Z jednej strony organizacje młodzieżowe, nauczyciele i eksperci podkreślają jego znaczenie dla bezpieczeństwa i rozwoju młodych ludzi, z drugiej część polityków oraz przedstawiciele Episkopatu próbują przedstawiać go jako zagrożenie dla "tradycyjnych wartości".
Młodzież chce rzetelnej wiedzy
Do debaty dołączył prezydent Karol Nawrocki, który w mediach społecznościowych napisał: "Pod niewinnie brzmiącą nazwą tego przedmiotu próbuje się przemycać do polskich szkół ideologię i politykę". W jego opinii rodzice powinni korzystać z prawa do wypisywania dzieci z zajęć. Co ważne, sam Nawrocki przyznał, że wypisał swojego syna z lekcji.
Głos młodych uczestników debaty brzmi zupełnie inaczej niż prezydenckie ostrzeżenia. - Edukacja zdrowotna to najważniejszy i najbardziej dostosowany do XXI wieku przedmiot w polskiej szkole. (…) Wbrew głosom prawicowych polityków, Episkopatu czy nawet Prezydenta RP, nie ma w niej żadnej 'deprawacji', 'ideologizacji' ani 'zmieniania płci dzieci'. To wiedza o zdrowiu psychicznym, emocjach, bezpieczeństwie w sieci czy profilaktyce chorób - zaznacza Paweł Mrozek z Akcji Uczniowskiej.
Uczeń zwraca uwagę, że większość krytyków nigdy nawet nie zapoznała się z podstawą programową, a sam przedmiot w wielu szkołach cierpi z powodu złej organizacji - zajęcia odbywają się o 7 rano albo późnym popołudniem, co zniechęca nawet zainteresowanych uczniów.
Fatalny stan zdrowia polskich dzieci. NIK chce nowego przedmiotu w szkołach
O praktycznej wartości lekcji
Podobne stanowisko prezentują pedagodzy. Radosław Potrac, Nauczyciel Roku 2023, podkreśla, że na lekcjach nie ma mowy o żadnej "seksualizacji". - Rozmawiamy o higienie, zdrowiu, bezpieczeństwie w internecie, o tym, kiedy warto szukać pomocy dorosłych czy lekarza. Dzięki temu młodzi ludzie lepiej rozumieją dojrzewanie, nie wstydzą się zmian w swoim ciele i potrafią radzić sobie z hejtem - wyjaśnia.
Dyrektorka warszawskiej podstawówki, Danuta Kozakiewicz, przypomina, że to rodzice powinni pytać, "co jest ważniejsze: spory ideologiczne czy dobro dziecka?" i apeluje, by nie odbierać uczniom możliwości zdobywania wiedzy.
Fundacje i stowarzyszenia wspierające szkoły zwracają uwagę na błędy wprowadzania reformy. - Zabrakło kampanii informacyjnej, konsultacji i materiałów dla nauczycieli. Uczniowie dowiedzieli się o przedmiocie dopiero na początku roku, a decyzje o uczestnictwie podjęli wcześniej – często pod wpływem dezinformacji - mówi wprost Klaudia Bernatowicz z Fundacji GrowSPACE.
Prezydencki wpis jako przykład straszenia
Wpis Karola Nawrockiego, w którym przestrzega przed "przemycaniem ideologii", wielu komentatorów uznało za przykład oderwania od realiów szkoły. Podstawa programowa, opracowana przez zespół ekspertów, koncentruje się na tematach takich jak zdrowie psychiczne, profilaktyka uzależnień, higiena, bezpieczeństwo w internecie czy relacje rówieśnicze. Nie ma w niej treści, o których pisze prezydent.
- Nikt nie pyta o zdanie uczniów ani nauczycieli, choć to oni na co dzień odczuwają skutki zmian w edukacji. Edukacja zdrowotna to szansa na przygotowanie młodych ludzi do świadomego, zdrowego życia, a nie kolejne pole politycznych rozgrywek - zauważa Aleksandra Giska ze Stowarzyszenia Precedens.
Eksperci zgodnie podkreślają, że edukacja zdrowotna wymaga stabilności, dobrego przygotowania i wsparcia szkół, a nie straszenia rodziców. Wielu uważa, że zajęcia powinny być obowiązkowe, aby każdy uczeń miał dostęp do rzetelnej wiedzy o zdrowiu, relacjach i bezpieczeństwie – zamiast pozostawać zakładnikiem politycznych sporów czy plotek.
- Niech decydenci przestaną traktować dzieci jako narzędzie ideologicznej walki. Edukacja zdrowotna to inwestycja w przyszłość – w zdrowie psychiczne i fizyczne młodych ludzi oraz w bezpieczniejsze społeczeństwo” – podsumowuje Paweł Mrozek.
Wnioski z debaty są jasne: problemem edukacji zdrowotnej nie jest "ideologia", lecz chaos organizacyjny, brak kampanii informacyjnej i presja ze strony środowisk, które – zamiast przeczytać program – wolą tworzyć mity o "deprawacji".
Dominika Najda, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- X
- Głos Pokolenia