Diagnoza padła po 2 godzinach. Mówią, jak objawił się nowotwór
Problemy rodziny Rodger rozpoczęły się w czerwcu 2022 roku, kiedy to Melissa zauważyła u swojej dziewięcioletniej córki Chloe objawy przypominające zwykłe przeziębienie. Początkowo nie zwróciła na nie większej uwagi, ponieważ w ostatnim czasie rodzina przechodziła różne infekcje i sądzili, że to kolejna z nich. Gdy zgłosiła się z dzieckiem do szpitala, lekarze postawili diagnozę w ciągu 2 godzin.
W tym artykule:
Takie sygnały dawała białaczka
Z czasem jednak Melissa zauważyła, że objawy nie ustępowały. Zgłosiła się więc z córką do szpitala dziecięcego, gdzie w ciągu 2 godzin lekarze zdiagnozowali u dziewczynki ostrą białaczkę szpikową. Dziewięciolatka trafiła na OIOM. Miała zostać pół roku w szpitalu, by lekarze mogli zastosować u niej chemioterapię. Jednak szybko pojawiły się kolejne komplikacje.
- Pierwsza runda badań genetycznych wykazała, że miała mutacje wysokiego ryzyka, co oznaczało, że będzie potrzebować przeszczepu szpiku kostnego. To był kolejny szok. Z pewnością się tego nie spodziewaliśmy - powiedziała jej mama Melissa, cytowana przez portal kidspot.com.au.
Melissa została dawczynią dla córki. Dzięki temu Chloe mogła wrócić do domu na Boże Narodzenie. Wydawało się, że od tego czasu będzie już tylko lepiej.
Narzekał na ból nóg. Diagnozą był rak
Kolejny przeszczep
Niestety, po upływie 12 miesięcy Chloe miała nawrót choroby i rozpoczęła kolejną rundę chemioterapii. Podczas niej dziewczynka zaczęła się źle czuć i trafiła na oddział intensywnej terapii z niewydolnością oddechową. Znów potrzebny był przeszczep.
- Za drugim razem przeszukali cały światowy rejestr i nic nie udało się znaleźć. Przebadali także naszego syna, ale nie był zgodny. Jeśli ostra białaczka szpikowa jest nieleczona, to może być śmiertelna nawet w ciągu miesiąca. Nie było możliwości, aby czekać. To bardzo agresywna forma choroby - opowiedziała Melissa.
Okazało się, że ojciec Chloe jest w połowie zgodny, więc tym razem, z braku innych dawców, to on nim został.
Teraz, po kilku miesiącach wolności od raka, Chloe właśnie wyjechała na obóz dla uczniów klas siódmych. Jej rodzice bardzo cieszą się, że wróciła do zdrowia, choć są świadomi ograniczeń, do jakich doprowadziła choroba u ich córki, m.in. z powodu przeszczepu Chloe musiała zamrozić swoje komórki jajowe i nie będzie mogła mieć dzieci w sposób naturalny.
Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- kidspot.com.au