Ciężarna matka narzeka na mieszkanie socjalne. "Niech się cieszy, że dostała"
- Nie mam łazienki, tylko piec kaflowy, który dymi i zagraża zdrowiu. Dach przecieka - wylicza Renata Boehm, która dostała w Mrągowie mieszkanie socjalne. Kobieta mieszka w nim z synkiem, który ma alergię i problemy kardiologiczne. Za kilka miesięcy rodzina powiększy się o drugie dziecko.
W tym artykule:
Trudne warunki bytowe
35-letnia Renata Boehm jest samotną ciężarną mamą pięcioletniego chłopca. Wraz z synkiem mieszka w Mrągowie, w mieszkaniu socjalnym, które otrzymała od miasta. Niestety, stan 24-metrowego lokum pozostawia wiele do życzenia.
- Nie mam łazienki, tylko piec kaflowy, który dymi i zagraża zdrowiu. Dach przecieka. Gdyby pan zobaczył, to by pan nie uwierzył, że to XXI wiek i mieszkanie, nawet w standardzie mieszkania socjalnego, bo takie właśnie. Zgłaszałam usterki, pisałam pisma o zamianę lokalu. Miasto milczy. TBS twierdzi, że "wszystko działa" - opowiada kobieta w rozmowie z "Gazetą Olsztyńską".
- Po rozpaleniu w piecu dym wraca do środka, robi się siwo w pokoju. Dziecko kaszle całe noce, ja nie śpię. Lekarz potwierdził, że jego objawy nasilają się w tych warunkach. Kominiarz mówi, że wszystko w porządku, ale ja czuję, że coś jest nie tak - dodaje.
"Nie wyobrażam sobie życia bez dzieci". Zapytaliśmy Polki, jak to jest być matką
Problem matki jest tym bardziej palący, że jej pięcioletni synek ma alergię i problemy kardiologiczne.
"Proszę o godność"
Boehm z pomocy miasta korzysta od niedawna. Wcześniej utrzymywała się samodzielnie, pracując m.in. w hotelach, w recepcji czy w gastronomii. Teraz nie może pracować, bo jest w ciąży zagrożonej. Żyje z alimentów, świadczenia 800+ oraz drobnych oszczędności.
Poza kwestią mieszkania sen z powiek spędza jej sytuacja rodzinna: ojciec starszego dziecka nie uczestniczy w jego wychowaniu, a ojciec nienarodzonego oświadczył, że wybiera inną kobietę.
- Myśleliśmy, że stworzymy rodzinę. A potem wyszło, że miał romans z o wiele starszą kobietą, zamożną. Powiedział, że będzie walczył o dziecko. O to, żeby mi je zabrać. To się po prostu nie mieści w głowie. To jest koszmar - mówi Renata Boehm.
Kobieta przeprowadziła remont w mieszkaniu, które dostała od miasta, warunki są jednak, jak sama określa, nie do życia.
- Ja nie wstydzę się tego, jak żyję. Chcę tylko, żeby ktoś wreszcie zareagował. Żeby moje dzieci miały ciepłe, bezpieczne miejsce do życia. Nie proszę o luksus. Proszę o godność - apeluje.
"Niech się cieszy, że dostała"
Pod artykułem "Gazety Olsztyńskiej", do którego link opublikowano na Facebooku, pojawiło się ponad dwa tysiące komentarzy. Co znamienne, wśród opinii przeważają nie słowa pociechy dla matki w potrzebie, lecz negatywne ocenianie jej życiowych wyborów.
"Rozumiem wszystko, ciężką sytuację, ale serio, ludzie pracują, kupują mieszkanie (za swoje), następnie odkładają na remont. Im miasto nie pomaga, a tu nie dość, że dostała mieszkanie i jeszcze ludzie mają je wyremontować. To chyba jakieś żarty", "Niech się cieszy, że dostała, a nie się tuła po domach samotnej matki", "Jak nie ma się warunków, nie sprowadza się dzieci na świat i nie oczekuje się, że państwo da mi mieszkanie wyremontowane", "Daj kurze grzędę, jeszcze wyżej siegnę" - piszą internauci.
Władze Mrągowa nie zabrały dotąd głosu w tej sprawie.
Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- Gazeta Olsztyńska