Chciał zobaczyć, jak "łatwy" jest poród. Podłączyła go do symulatora bólu
Ryan Moore z Wigan przekonał się na własnej skórze, że poród wcale nie jest tak "łatwy", jak mu się wydawało. Jego partnerka, Shaunna Thompson, postanowiła udowodnić mu, z czym naprawdę mierzą się kobiety podczas narodzin dziecka, podłączając mężczyznę do symulatora skurczów porodowych. - Wyłącz to, wyłącz albo sam to zerwę! - krzyczy Ryan już po chwili.
W tym artykule
Symulator porodu
Filmik z tej nietypowej lekcji został opublikowany na TikToku z podpisem: "Kiedy myślisz, że poród nie jest taki zły, więc ona sprawia, że poczujesz to na własnej skórze".
Na nagraniu widać, jak Shaunna stopniowo zwiększa poziom bólu, a Ryan początkowo dzielnie się trzyma. Jednak przy czwartym, piątym i szóstym poziomie trudno mu ukryć cierpienie. W pewnym momencie nie wytrzymuje i krzyczy: - Wyłącz to, wyłącz albo sam to zerwę!
Internauci nie kryli rozbawienia:
Szok na porodówce. 25-latka urodziła dziewięcioraczki
"Gdzie kupiliście ten sprzęt? Jestem w ciąży i chcę pokazać partnerowi, jak to naprawdę wygląda" – napisała jedna z użytkowniczek.
Zobacz także: Poród, który wszystkich zszokował. Chłopiec był ogromny
"On nawet nie doświadczył połowy bólu, a prawdziwy horror zaczyna się przy przechodzeniu dziecka przez kanał rodny!" - zauważyła inna.
"Wyobraź sobie, że jesteś w szpitalu i prosisz pielęgniarkę, żeby 'wyłączyła' ból porodowy", "Jeśli mężczyźni rodziliby dzieci, może urodziłoby się jedno!", "Każdy mężczyzna na świecie powinien to zobaczyć" - dodają internautki.
Czym jest symulator bólu porodowego?
W rzeczywistości Ryan został podłączony do urządzenia typu TENS – niewielkiej, przenośnej maszyny z elektrodami, które przekazują do mięśni impulsy elektryczne, wywołując skurcze przypominające te występujące podczas porodu.
TENS to popularne urządzenie wykorzystywane nie tylko w medycynie do łagodzenia bólu, ale ostatnio także w symulacjach porodowych, które pozwalają partnerom kobiet ciężarnych choć w niewielkim stopniu poczuć, przez co przechodzą przyszłe mamy.
Popularność takich doświadczeń rośnie – powstają nawet firmy specjalizujące się w organizowaniu "symulacji porodu". Jedna z nich, Labour Pain Experience, oferuje siedmiominutowe sesje, w których uczestnicy najpierw zakładają ciężki, sztuczny brzuch i wykonują proste domowe czynności, a następnie poddawani są symulowanym skurczom porodowym.
Dla wielu obserwatorów tego typu testy to nie tylko świetna lekcja empatii, ale też zabawne przypomnienie, że poród to nie "zwykły ból", tylko ogromne wyzwanie dla organizmu. Patrząc na minę Ryana, można mieć pewność: już nigdy nie powie, że poród jest "łatwy".
Dominika Najda, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- TikTok