Barbie i podwodna tajemnica (recenzja)
Przed TV zasiadłam z moją 2,5 letnią córeczką. Jak większość dziewczynek, bardzo lubi ona lalki Barbie, więc widząc kolorową okładkę z delfinkiem i syrenkami usiadła obok mnie bez specjalnego zachęcania. Film obejrzała bez przerw i wychodzenia z pokoju. Potrafiła ocenić, kto jest w tej bajce postacią pozytywną, a kto ma w sobie wiele zła.
Bajka opowiada o dziewczynie, która jako dziecko została oddana pod opiekę dziadkowi.
Kiedy kończy 16 lat, podczas surfowania zauważa, że jej włosy stają się różowe oraz to, że umie oddychać pod wodą. Dziadek i napotkany delfinek Zuma wyjawiają jej tajemnicę, która wskazuje na to, że jest półczłowiekiem półsyreną. Wkrótce wyrusza w podwodną podróż, by ratować swoją mamę i podwodny świat - Oceanię.
Co jest mottem tej bajki w mojej ocenie?
To, aby pamiętać, że najważniejsze w życiu jest bycie sobą. Nawet jeśli wyróżniamy się z tłumów, to niech to będzie naszą wewnętrzną siłą. W każdej pozornie złej sytuacji, a nawet takiej bez wyjścia należy znaleźć coś pozytywnego. Należy nie zapominać o uczeniu naszych dzieci, że nie należy wstydzić się tego, kim się jest, bo to nic złego być innym.
Plusem jest świetna animacja, trzy ścieżki językowe do wyboru i jako dodatek śmieszne sceny, teledysk - Królowa fal oraz filmik „Mogę być profesjonalną surferką”.